czwartek, 4 sierpnia 2016

Snorri cd Calme

Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś znajomy głos. Nadstawiłem uszu i udałem się w stronę, skąd mógł pochodzić.
Moje łapy zapadały się w błoto, ale mało mnie to w tej chwili obchodziło. Dzisiejsza pogoda naprawdę była niesprzyjająca jakimkolwiek wędrówką. Tak właściwie to nie była do niczego sprzyjająca.
Wsunąłem głowę do gawry.
- Cal...? - zapytałem łagodnie. Byłem przekonany, że to ona mnie wołała. Nikt inny raczej by mnie nie wołał.
Calme... Cóż. Wyglądała jak sama śmierć. Jej ruchy były spazmatyczne, przepełnione bólem, a w oczach tańczyły iskierki szaleństwa.
Jęknąłem cicho. A co, jeśli coś jej się stanie? Jeśli... Nie przeżyje porodu? Niee - odepchnąłem te myśli od siebie. - To silna wilczyca.
- Co, kwiatuszku? Znowu boli? Położyć się obok ciebie? - zaproponowałem z przesadną troską w głosie.
<Cal? Co się stało, słonko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz