piątek, 12 sierpnia 2016

Od Convela CD Hardej

- Convel! - Zawołał ktoś. Nawet z daleka rozpoznam głos mojej Hardej. Pobiegłem do gawry co sił w łapach.
- Kochanie, co się stało? - Spytałem, gdy tylko dotarłem do gawry. - Gdzie Mirabilis? - Rozejrzałem się nerwowo.
- Mirabilis? Nie wiem... - wyszeptała wadera, lustrując wzrokiem jamę. - Calme, nie widziałaś Mirabilisa? - Zapytała Harda Alfę.
- Leży tutaj - wymamrotała. - Zgłodniał, ale ty spałaś, więc przyszedł do mnie. Jest cudowny i bardzo inteligentny.
Oboje z Hardą odetchnęliśmy z ulgą. Wadera podeszła do Calme i zabrała naszego szczeniaczka.
- A więc, po co mnie wołałaś? - Dopytywałem, gdy Harda karmiła Mirabilisa.
- Miałam zły sen. Ty byłeś na polowaniu, mnie coś goniło... uh. To było straszne. Uciekałam najszybciej jak mogłam, a ziemia osuwała mi się spod łap. A to coś, co mnie goniło, było coraz bliżej i... i... - Po policzku Hardej spłynęła wielka łza, po chwili znikając w gęstwinie szarego futra.
- I? Powiedz, skarbie - poprosiłem.
- I chyba chciało dorwać Mirabilisa... - wyszeptała. Cała była rozedrgana. Przytuliłem ją i liznąłem po pyszczku.
- To był tylko zły sen. Dopóki ja żyję i dopóki żyje Snorri, szczeniakom nie grozi nic złego - zapewniłem ją z wojowniczym wyrazem pyska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz