piątek, 26 sierpnia 2016

Od Yamoshi

"Tydzień czekam na Ojca..." - Mówiłam w myśli - Jestem głodna, gdzie on jest? Nie mogę dłużej czekać, na pewno znalazł rodzinę, dziewczynę, watahę, nie wiem, ale na pewno jest szczęsliwszy z kimś innym... Niż ze mną... Byłby szczęśliwszy sam, bez mnie... Co ja teraz zrobię?... Nie mogę tutaj zostać, muszę iść...
Wyszłam z nory, było ciemno, zimno, a ja byłam głodna i wymęczona. Nie miałam innego wyjścia, musiałam iść, była to jedyna deska ratunku... Może kogoś znajdę? Ktoś mi pomoże? Nie... Poradzę sobie sama... Nie potrzebuję niczyjej pomocy.
Szłam tak, nie pamiętam ile... Nie pamiętam gdzie... Ile przeszłam, gdzie się zatrzymałam. Walczyłam z kimś? Cholera, mój brzuch... Krwawi, nie... Walczyłam z kimś... Tylko czemu nic nie pamiętam? Czemu mnie nie zabił? Nie mam siły... Padam... Po-pomocy... Ratunku...
Leżałam tam nie pamiętam ile, teraz... Chwila? Gdzie ja jestem? Nie tylko nie to... Klatka!
Zaczęłam biegać, szczekać, na nic...
Kto to? Nie... Człowiek, tylko nie on... Tylko nie człowiek... Nie!
Podchodził coraz bliżej i bliżej ja warczałam, ostrzegałam, ma broń, nie zaatakuje go, zabije mnie... Ja nie chcę tutaj wypuśćcie mnie! Zaczęłam szczekać, bałam się go... Ale... Uratował mnie... Człowiek... CZŁOWIEK MNIE URATOWAŁ! NIE!
Wolałabym tam zginąć... Jestem winna życie, człowiekowi? Nie, to nie może być prawdą, nie pogodzę się z tym... A jeśli nigdy mnie nie wypuszczą? Jeśli tu zostanę na zawsze? Jeśli będę tylko ich 'maskotką'?
Żyłam tutaj ponad trzy lata... Wczepili mi czip, nie wiem do czego służy ani po co mi on... Ale teraz jest wielki moment, wypuszczają mnie, w końcu, wypuszczają mnie! W życiu nie byłam taka szczęśliwa! Wypuszczają mnie! Będę wolna!
Biegłam tak, jak najdalej od tego przeklętego miejsca! Biegłam tak i biegłam, cieszyłam się wolnością! Aż zorientowałam się... Ja tutaj nic nie znam... Przecież... To... Inne tereny... Czemu wypuścili mnie na innych terenach?! Co ja teraz zrobię?! Nie... NIE!
Leżałam na podgórzu, patrolowałam teren... Przecież to inne miejsce, nic nie znam! Nie wiem czy tutaj są jakieś wilki... Może kogoś spotkam... Wtedy zauważyłam kogoś... Ktoś się czai... Na pewno mnie zauważył, przecież jestem czarna, od razu widać mnie w śniegu... Czy... Czy to wilk? Może w celach pokojowych? Nie... Nie mogę ryzykować, nigdy nic nie wiadomo, a z moim szczęściem to pewnie zaraz będziemy się bić... Wygląda na dużego...
Miałam pozycje obronną, zaczął:
-Spokojnie, jestem Snorri, nie widziałem Cię tu wcześniej, może się przedstawisz?-Zapytał, nawet miłym tonem...-
-J-jestem Yamoshi-teraz się bałam, jeśli mnie zaatakuje, nie mam szans, jest duży i silny... Widać to-
-Skąd jesteś?
-Z daleka, sama nie wiem dokładnie, ludzie mnie tu przywieźli-Za dużo powiedziałam... Powinnam uciekać, ale coś mi mówi że mam zostać i poprowadzić rozmowę do końca.-
-Chętnie Cię przyjmiemy w nasze szeregi-Powiedział-
-N-nie wiem czy to dobry pomysł-Przecież nigdy z nikim nie współpracowałam! Jeśli coś schrzanię?-
-Oprowadzę Cię po okolicy, chodź-
Ja głupia poszłam za nim... Raz kozie smierć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz