czwartek, 25 sierpnia 2016

Convel cd Harda

- Harda, nie chcę, żeby szczeniak stracił matkę - powiedziałem twardo, niemal natychmiast.
- Convel. Skoro nie chcesz, żeby mnie stracił, to idź ze mną.
- Jak pójdę z tobą, to kto zajmie się Mirabilisem? Nie zostawię Calme kolejnego kłopotu na głowie!
- Więc zostań. - Oświadczyła wadera. - Zostań z Calme i szczeniakami.
Mój wzrok błędził po otoczeniu bezradnie, aż na chwilę zatrzymał się na znudzonym Znachorze. Podeszłem do niego, gestem nakazując Hardej zostać.
- Znachor - syknąłem. - masz pójść z Hardą po ten cholerny amulet, albo zagryzę cię tu i teraz, rozumiesz? I ona ma wrócić cała, razem z tym kadzidłem. Włos ma jej nie spaść z grzbietu, bo znajdę cię i zabiję. - Mówiłem jak najciszej, ale groźnym i stanowczym tonem. Znachor tylko kiwał łbem z przerażoną miną. - I dbaj o nią.
- D-dobrze... - wyjąkał.
Wróciłem do Hardej. Liznąłem ją po pyszczku i wtuliłem łeb w futro na jej karku.
- Wróć cała, skarbie - poprosiłem, po czym odwróciłem się i pobiegłem w stronę gawry. Usłyszałem jeszcze jak Harda woła moje imię, ale teraz Znachor był za nią odpowiedzialny.
- Żegnaj, Harda. Obyś w ogóle wróciła - szepnąłem żałośnie. Wielka łza spłynęła po moim pyszczku, ginąc w gęstwinie futra.
* * *
Dotarłem wreszcie do gawry. Przed jamą czekał Snorri. Rozglądał się niespokojnie. Gdy dostrzegł mnie, znalazł się obok tak szybko, że nawet nie zdążyłem zrobić jednego kroku w jego stronę.
- Convel! - Przywitał się. W jego oczach widziałem strach.
- Snorrs... coś się stało? - Zaniepokoiłem się.
<Snorrs? Co się stało...?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz