wtorek, 9 sierpnia 2016

Od Mirabilisa

Tu było ciepło, przyjemnie. Byłem stale dokarmiany i wcale nie przeszkadzała mi ciemność przed oczami ani to, że wokół panowała nieprzenikniona cisza.
Nagle poruszyłem się wbrew swojej woli. Moje ciało przeszył zimny dreszcz. Obróciłem się w jakiś dziwny sposób, chyba łbem do dołu. Robiło się coraz chłodniej, to było nie do zniesienia.
W końcu cały znalazłem się w jakimś dziwnym miejscu. Zacząłem słyszeć... coś. Albo kogoś. Przytłumione głosy.
Jednak większość mojej uwagi pochłonęło straszne zimno. Uspokoiłem się dopiero, gdy poczułem coś ciepłego na swojej głowie, grzbiecie. Byłem cały ogrzany. W końcu jednak to coś... hmm... poszło sobie. Gdzieś obok mnie wyczułem ciepło, ba, tam było gorąco! Zechciałem odsunąć się gdzieś dalej. Zacząłem pełznąć w stronę chłodnych podmuchów, ale dziwne ciepło zagrodziło mi drogę. Było ciepłe jak... jak... jak to miejsce, w którym mieszkałem przez dłuższy czas. Poleżałem chwilę, po czym wtuliłem się w to coś, odzyskując siły.
Znów poczułem coś ciepłego na moim łbie i grzbiecie. Tym razem zrobiłem się cały mokry. Ale nie było mi zimno, bo z drugiej strony drugie coś skutecznie osłaniało mnie przed chłodem i dodatkowo ogrzewało.
Znów przytłumione głosy. Wdrapałem się niezdarnie na ciepłe coś, a głosy powoli cichły. W końcu dostałem się na górę i wtuliłem nos w drugie ciepłe coś, które znajdowało się tuż obok. Postanowiłem uciąć sobie drzemkę...
* * *
Obudziłem się, gdy poczułem dziwną pustkę w brzuchu. Zacząłem cicho popiskiwać, próbując dać komuś znać, że jestem głodny. Jednak mijała chwila za chwilą, a ja wciąż nie dostawałem jedzenia.
Tam było lepiej, pomyślałem. Nigdy nie byłem jeszcze taki pusty. To wina tego dziwnego miejsca.
Znów przytłumione głosy. Zsunąłem się z owego czegoś, na czym spałem i ułożyłem się obok przyjemnego ciepełka.
Nagle drugie ciepłe coś poszło sobie, a pierwsze przygarnęło mnie do siebie. Uradowany stwierdziłem, że dostałem jeść!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz