piątek, 5 sierpnia 2016

Harda cd Convel

Przełknęłam hałaśliwe ślinę i zamknęłam oczy. Tak naprawdę to się bałam. Nie okazywałam tego tak, jak Calme, ale cholernie się bałam.
Chłodna woda przyjemnie muskała moje futro, tym samym mnie uspokajając. Gdzieś w oddali drzewa szumiały swoją kołysankę. Była przyjemna dla ucha, a jeśli potrafiło się słuchać, można było wyłapać pojedyncze słowa skierowane tylko i wyłącznie do Ciebie.
- Convel... - zaczęłam nerwowo.
- Tak? - Jego głos był czysty, spokojny.
- Ja... Ja się boję. Ja się tak cholernie boję. - wyznałam.
- Czego? - zdziwił się basior. - Przecież masz mnie. Masz resztę watahy. Nic ci nie grozi, skarbie.
- Nie o to chodzi. - przerwałam mu gorzko. - Boję się, że moje, nasze szczenię nie przeżyje ciąży. Lub boję się, że przy porodzie coś się stanie. I umrę. A wtedy ty zostaniesz sam.
A... A może to tylko moje chore urojenia?
<Co o tym myślisz, Convelu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz