poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Convel CD Snorri

Wyszedłem przed gawrę, żeby zapolować. Nagle moje nozdrza podrażnił zapach świeżej, lisiej krwi. Zza drzew wyłonił się Snorri, z małym liskiem w pysku. Podbiegłem do niego w kilku susach.
- Snorri, coś ty zrobił?! - Jęknąłem, patrząc na czarne, matowe oczka, z których ziało przerażenie.
- To ne ja - wymamrotał Alfa, kładąc liska na ziemi. - Znalazłem tą kupkę nieszczęścia w środku lasu.
Nagle z drugiej strony nadbiegł Aleksiej. Jak zwykle znalazł się przy nas jak teleportowany. Spojrzał na Snorriego.
- Widzieliście mojego... - zaczął i urwał, bo jego niespokojne spojrzenie spoczęło na zakrwawionym lisku. Łzy napłynęły mu do oczu.
- Mój mały... nie... nieeee! - Załkał Aleksiej, a jego łzy skapywały słonym strumieniem na nieżywe lisiątko.
Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nigdy nie widziałem płaczącego Aleksieja. Tego tajemniczego alchemika, który przyrządzał pomocne napary. Teraz nawet jego słowa składały się w jedno wielkie, nierymujące się pochlipywanie, z którego dało się wyłowić tylko rozpaczliwe "nieee", jakieś imię na "A" i "mój mały... mój synek".
- Snorri, co jest grane? - Zapytałem, na co Alfa wzruszył barkami. - Aleksiej?
Lis powoli uspokoił się. Snorri popatrzył na mnie niepewnie.
<Snorrs?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz