piątek, 21 lipca 2017

Przeniesienie!

{KLIK}

Witam was kochani watahowicze!
Niniejszym mogę ogłosić, że przenieśliśmy się na nowe tereny którymi jest tenże blog. Wciąż trwają drobne prace, jednak dobiegają już końca i mam nadzieję, że nie będą na tyle widoczne by zmniejszyć Wam komfort odwiedzania naszego bloga. Tak więc, bez zbędnej zwłoki pozwalam reszcie administracji również się przywitać i powiedzieć coś od siebie.
NASZ LAS ZNÓW JEST OTWARTY!
Calme
Ps. Czekam z niecierpliwością aż pozostali członkowie doślą formularze swoich wilków, bądź opublikują te powstałe.
Czytaj dalej »

niedziela, 4 czerwca 2017

To już jest koniec...

...a ten tytuł to clickbait. Blog zostanie przeniesiony pod nowy adres - wyczyszczony, ulepszony, odnowiony. Do szczęścia potrzeba nam jedynie listy wilków, które zostaną. Nie będziemy wysyłali wiadomości przypominających. Nie będziemy się dopraszali. Dlaczego? Jakość, a nie ilość. Nie zależy nam na członkach, którzy wysłali formularz i z wielką łaską napiszą coś raz na dwa miesiące. Nie. Dlatego przenosimy tylko wilki, które w ogóle pamiętają o watasze. 
Proszę, aby wszyscy chętni wpisali się na shoutboxie u dołu posta. To tylko kilka sekund Twojego czasu - zmieniasz nick gościa i wpisujesz imię swojego wilka.
Link do odnowionego bloga zostanie podany po ukończeniu prac.



Czytaj dalej »

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Mirabilis cd. Kangae (do Shiki)

- Byłoby mi... bardzo miło - stwierdziłem niepewnie. Przyznaję, propozycja wilczycy zaszokowała mnie. Była bardzo uczynna, a ja... ja jej właściwie nie znałem. Nigdy wcześniej z nią nie rozmawiałem, a jej obraz i imię utkwiły mi w pamięci tylko dlatego, że kiedyś ojciec o niej wspominał, dawno temu.
- Chcesz iść ze mną? - spytała, podnosząc się z piasku.
Zawahałem się.
- Chyba zostanę tu i zaopiekuję się szczeniakami - powiedziałem z delikatnym uśmiechem na pysku, również dźwigając się z piasku.
- W sumie racja - przyznała Kangae. - Amber, Shika! - zakrzyknęła na dzieci, które natychmiast stawiły się przed nią, ciosąc ze sobą mnóstwo muszelek.
- Tak mamo? - powiedziały równocześnie. Te maluchy były naprawdę bardzo pocieszne.
- Zostawiam was na trochę z wujkiem Mirabilisem - przy tych słowach puściła do mnie oczko. No, nie powiem, muszę już być naprawdę stary, skoro zostałem wujkiem. - Wrócę niedługo.
- Dobrze mamo - odparły maluchy, a gdy tylko wadera zniknęła nam z pola widzenia, Shika zwrócił się do mnie.
- Wujku, co teraz będziemy robić...?

<No, Kan, to teraz masz dwa odpisy xDD Shiką Mirabilisowi i Kangae Mirabilisowi, tyle tylko, że do Convela xd>
Czytaj dalej »

Convel cd. Veter

- Właściwie... - zacząłem niepewnie. Pytanie basiora nieco zbiło mnie z tropu, choć powinienem był się go spodziewać. - Właściwie, to nie mam żadnego konkretnego hobby. Chyba, że można za nie uznać chodzenie na wyprawy, zbieranie przywiezionych z nich przedmiotów albo walkę, w której wielu dziedzinach się specjalizuję. - wymieniłem. Veter zdawał się być zdziwiony moimi słowami, ale nie wiedziałem, co mogło być tego powodem. - Chodź za mną - dodałem po chwili, ruszając w dół strumienia i kierując się do Potoku.
Gdy dotarliśmy w końcu na miejsce, po intensywnym zapachu odszukałem własnoręcznie wykreowane jeziorko z pływającą po powierzchni lilią przywiezioną przeze mnie z Tęczowej Doliny. Kwiat ten nadal był na swoim miejscu, a woda w miniaturowym zbiorniku wodnym była czysta i lśniąca.
- Co to za kwiat? - spytał zaciekawiony samiec.
- Nie jestem pewien, ale zdaje mi się, że to jakiś specjalny gatunek wodnej lilii - odparłem, dotykając nieśmiało łapą nakrapianych płatków kwiatu i przypominając sobie samicę z nim związaną. Nie poznałem jej zbyt dobrze, ona sama była bardzo małomówna.
- Hm - zamyślił się mój towarzysz. - Nigdy jeszcze takiej nie widziałem. Mogę? - spytał, wysuwając łapę w stronę kwiatu.
- Tylko ostrożnie - uśmiechnąłem się znacząco. Ta roślina miała dla mnie ogromną wartość, niezbyt chciałbym, aby coś się z nią stało.
Veter pogładził ostrożnie płatki i podniósł nieznacznie kwiat.
- Chyba masz rację, to lilia wodna - powiedział. - Ale nie wiem, jaki to gatunek.
- Sam tego nie wiem - odparłem cicho.
<Veter?>
Czytaj dalej »

niedziela, 23 kwietnia 2017

Od Hiver cd. Convela (do jakiegoś szczeniaka)

*Przepraszam za tak długą przerwę. Na szczęście już po egzaminach...*

Zapytał się, gdzie byłam. Co robiłam. Sama nawet tego nie wiedziałam. Przez ten czas zdążyłam się pogubić w tej całej chorej sytuacji. Poza tym wciąż czułam na łapach krew ojca, choć robiłam wszystko, by wyzbyć się tego uczucia. Czułam jej metaliczny posmak za każdym razem, kiedy przejeżdżałam językiem po kłach. 
Wbiłam wzrok w ziemię, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Jeszcze przez chwilę czułam ciążącą nad sobą, wyczekującą ciszę. 
- Nieważne - odezwałam się w końcu. - To nic szczególnego. 
Basior nie drążył tematu, co niezwykle mnie ucieszyło. Wiedziałam jednak, że przyglądał mi się, próbując odgadnąć moje myśli. 
- Muszę iść - oznajmiłam i poderwałam się z miejsca, odrywając wreszcie spojrzenie od mieniącej się wody. 
Skinął łbem, wciąż spokojny. Też się wyciszyłam. Szum morskiej wody i drzew, wiatr delikatnie świszczący obok uszu. Całość tak jakby zamarła w tym momencie, odgradzając się od wszystkich innych stworzeń. Tak, jakby tylko nam pozwoliła się tu znaleźć. 
Powiedział coś, lecz zdążyłam już odejść. Jego słowa porwał wiatr. 
Wciąż w lekkim amoku ruszyłam w stronę lasu, zapadając się w chłodnym piasku. Kiedy już znalazłam się między drzewami usłyszałam cichy szmer. Nie przejęłam się tym zbytnio, wiedząc, że jest to raczej małe stworzenie. 
- Kim jesteś? - usłyszałam gdzieś z tyłu. 
Odwróciłam się bez pośpiechu i zmrużyłam oczy, żeby lepiej dostrzec małe coś za mną. Po chwili bezkształtna plama przybrała formę szczeniaka, który teraz wlepiał we mnie swoje ciekawskie spojrzenie. Siedział z lekko przekrzywioną główką i nie wyglądał na takiego, który ustąpi. 
Odwróciłam się jednak i kontynuowałam wędrówkę, do czasu, aż puchata kulka nie przyczepiła się do mojej łapy. 
- Gdzie twoi rodzice? - mruknęłam, przybliżając do niego pysk.

Jakiś szczeniak? Obiecuję, że tym razem odpiszę szybciej c:
Czytaj dalej »

czwartek, 20 kwietnia 2017

Od Vetera, cd. Convel

- Cóż... - zacząłem niepewnie - Nie wiem, czy można nazwać to pasją, ale bardzo lubię kolekcjonować różne pierdoły.
- W sensie? - zapytał Convel, przewracając się na prawy bok.
- Wszystko co jest w miarę ładne. Kamyki, pióra, jakieś kości... - przymknąłem oczy, wyobrażając sobie mój zbiór w tylnej komorze mojej nory.
- A co teraz jest dla ciebie najcenniejsze?
- Hmm... - mruknąłem - Chyba jedna ze skałek, a właściwie dwie jej połówki  We wnętrzu widać błękitne, ostre kryształy. Znalazłem je kiedyś w górach i chyba dałbym się za nie pokroić.
Prychnąłem cicho i wystawiłem jasny grzbiet do Słońca, czując, jak promienie przyjemnie grzeją mi skórę.
- Nie spotkałem jeszcze wilka o podobnym hobby... - stwierdził biały basior, szukając wzrokiem strumienia, który szumiał w pobliżu. Byliśmy naprawdę niedaleko mojego domu, wystarczyło jedynie przejść kilkaset metrów w górę potoku i trafiłoby się na niewielką polanę, na której mieszkam.
- A ty, Convel, masz jakieś zainteresowania?
<Conv?>

Czytaj dalej »

środa, 19 kwietnia 2017

Od Cadere

Convel oprowadził mnie po terenach watahy, co jakiś czas dorzucając jakiś komentarz do miejsca, w którym się znajdowaliśmy. Szczerze mówiąc, jego monolog nie był zbyt ciekawy, więc po tym wszystkim postanowiłam się wybrać gdzieś na własną łapę, aby się zbytnio nie nudzić.
Pogoda była ładna, chociaż padał lekki, lecz orzeźwiający deszczyk. Lubię deszcz.
Jak również myślałam, nie było to zbyt dużo towarzystwa - wszyscy pochłonięci swoimi sprawami.
Cóż, nie miałam nic do roboty, tak szczerze mówiąc. Żadnego towarzystwa lub kompana do rozmowy. Jest tu jakaś plaża?
Ostrożnie wspięłam się na przewalony konar drzewa i rozejrzałam się po okolicy. Tyle miejsc do zwiedzenia! Jako pierwsze postanowiłam zwiedzić coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie widziałam. Było pięknie! To była równa polana z wieloma kwiatami. To się chyba nazywało łąka. Postanowiłam zostać na niej trochę, skoro jak na razie nikt mnie nie woła. I raczej to się nie zmieni. Cóż, płakać nie będę. Tyle czasu dla mnie i tylko dla mnie!
Swój wolny czas postanowiłam spędzić w strumieniu, trochę się ochłodzić. Zanurkowałam głęboko pod wodę i próbowałam przepłynąć tak jak najwięcej. Kiedyś z rodzeństwem sprawiało nam to ogromną frajdę. To było coś w stylu zawodów - kto najdłużej wytrzyma.
Kiedy już miałam się wynurzyć, uderzyłam pyskiem o coś. A raczej o kogoś. Ktoś także postanowił się przekąpać, akurat w tym samym momencie, co ja.

Veter? To tak najchętniej. 
Czytaj dalej »