wtorek, 9 sierpnia 2016

Harda cd Convel

Coś, co mi podali smakowało gorzkimi ziołami, ale pomogło. Nie do końca, oczywiście. Niemniej sprowadziło na mnie chociaż cień spokoju.
***
W każdym razie, tuż po jednym... szarpnięciu? skurcze całkowicie ustały.
Odwróciłam się w stronę, skąd dobiegł mnie cichutki pisk.
Leżała tam mała, malutka kuleczka z zamkniętymi oczami. Niezgrabnie próbowała się podczołgać w tylko sobie znanym kierunku, ale zagrodziłam jej drogę pyskiem.
- Cudowny. - szepnęłam sama do siebie. - Mirabilis.
Ojciec szczenięcia nerwowo przestępował z nogi na nogę, jakby nie był pewny, czy może podejść. W końcu jednak przemógł się i ułożył się obok mnie i Mirabilisa. Mały basiorek miał sierść posklejaną krwią, a oczy - nieotworzone. Oraz był... Jakiś mniejszy od na przykład szczeniąt Snorriego i Calme.
Oczyściłam go dokładnie i przytuliłam do siebie.
W środku czułam coś dziwnego. Szczęście oraz ulgę.
- Harda... - Jakby z oddali dobiegł mnie głos Convela.
<Convel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz