czwartek, 25 sierpnia 2016

Mirabilis cd Floe

- Floe, co się dzieje? - Spytałem. Chwilę wcześniej krzyknęliśmy w tym samym momencie.
- Mów pierwszy - odparła rozdygotana.
- Co jest, Floe?! - Powtórzyłem.
- Równocześnie.
Kiwnąłem łbem.
- Trzy.
- Dwa.
- Jeden!
To, co usłyszeliśmy, było jednoznaczne.
- Śniło mi się że dwa wilki stanęły nad naszą gawrą i chciały nas zabić!
Nie. Tylko nie to! Błagam! Jeżeli dwóm wilkom śniło się to samo, znaczy, że się spełni!
- Nie bój się, Floe. I nie wychodź z tąd - poprosiłem, chociaż najchętniej skuliłbym się w kącie i zapadł pod ziemię. Jednak zamiast tego, zebrałem się w sobie i wyjrzałem przed gawrę.
Z jednej strony, między drzewami, spacerowały dwa wilki polarne. Snorri i Convel. Wyczułem ich. Byli jakiś kilometr od nas. Niecały, ale jednak.
Po drugiej stronie, niedaleko nas, mignęły mi dwa ciała: jedno szare, drugie rude.
Schowałem się z powrotem do gawry.
- To nam się nie śniło - oświadczyłem twardo, chociaż miałem wrażenie, że moje łapy są z drewna.
Wypełzłem z gawry mimo protestów Floeado. Nabrałem powietrza w płuca i zawyłem z całych sił. Mój roztrzęsiony głos poniósł się daleko. Po chwili do mojego wycia dołączyło drugie, ewidentnie należące do wadery.
To Floe stanęła obok mnie i odrzuciła łeb do tyłu.
<Floe? Snorri? Ale chciałabym sama opisać walkę, bo mam genialną koncepcję :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz