niedziela, 21 sierpnia 2016

Od Floe

Te dwa obce-nie-obce wilki chyba się kłóciły. Nie wiem. W każdym razie niezbyt podobał mi się ton głosu tego szarego wilka. Był o wiele mniejszy od białego wilka, ale znacznie bardziej zdenerwowany. Nie chciałam, aby się kłócili.
Tuż obok mnie coś się prześlizgnęło. Pisnęłam cicho i odskoczyłam, po czym moim oczom ukazał się widok Mirabilisa, syna tutejszego bety, czyli tego chyba białego wilka i Hardej, czyli tej szarej wilczycy. Chyba to była ona.
Basiorek zamerdał wesoło ogonem i uśmiechnął się do mnie. Skoczyłam na niego, na niby zatapiając kły w jego futrze. Wilczek przewrócił mnie na plecy i uśmiechnął się triumfalnie.
Dwa wilki nadal nie przestawały na siebie warczeć. Znaczy jeden warczał, a drugi był nieco zaskoczony i zaniepokojony. Zaraz po tym po prostu wyszły z Gawry, nie zwracając uwagi na brykające wesoło szczeniaki.
- Floe. - odezwał się ktoś cicho, a ja dostrzegłam w tym głosie głos Mirabilisa.
<Mirabilis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz