niedziela, 31 lipca 2016

Od Convela CD Hardej

- Ślicznie tu, prawda? - Zapytałem, siadając obok Hardej i podziwiając kaskady lśniącej wody, które spadały do krystalicznie czystego jeziorka, pieniąc się, gdy uderzały o jego powierzchnię.
- Prawda - przytaknęła cichutko Harda. W jej głosie słychać było zachwyt, którego wielkość nie sposób było opisać.
- I pomyśleć, że niedługo nasz szczeniak będzie tu przychodził, aby podziwiać nieziemską urodę tego miejsca - westchnąłem. - Nieziemską jak twoja... - dodałem już ciszej. Dużo ciszej.
- Hmm? Mówiłeś coś, Convel? - Spytała wyrwana z zamyślenia Harda.
- Tak, mówiłem o szczeniaku.
- To słyszałam. Wydawało mi się, że mówiłeś coś jeszcze - naciskała moja partnerka.
Na mój pysk spłynął wielki rumieniec. Odwróciłem łeb, wbijając wzrok w trawę o soczystym odcieniu wiosennej zieleni.
- Nie, poza tym to nic - wymamrotałem.
Harda wzruszyła ramionami.
- To co z tymi imionami? - Zmieniłem temat. Skoro dla waderki już coś mamy, przydałoby się wybrać coś dla basiorka.
Harda spojrzała na mnie i podzieliła się ze mną swoimi przemyśleniami.
- Podobają mi się Mirabilis i Bromios - przyznałem. - Ale tak najbardziej to chyba Mirabilis.
<Harda? Co sądzisz o moim wyborze?>

Czytaj dalej »

sobota, 30 lipca 2016

Harda cd Convel

Popędziłam w kierunku Wodospadu Życzeń, zostawiając Convela w tyle. Uśmiechnęłam się szeroko na myśl, że wkrótce będziemy mogli się tak ścigać we troje: ja, mój partner - i dumny ojciec wilczęcia - oraz nasz mały szczeniaczek.
 Miałam pewne dwa imiona dla młodych basiorów - podobało mi się "Mirabilis", co znaczy tyle co cudowny, oraz "Trismégistos" - wielki. W sumie to jeszcze podoba mi się "Pyrigenes" , czyli zrodzony z ognia. A jeśli młode okaże się małym diabełkiem będę go nazywała "Bromios". Znaczy to mniej więcej tyle co szalejący, huczny lub wrzeszczącym. Chociaż najlepsze imiona zawsze wymyślane są na poczekaniu. Bursztynooki - jeśli będzie miał takie oczy.
Odwróciłam głowę w tył, skąd niebezpiecznie zbliżał się Convel.
Ewentualnie Gromowładny...
Przyśpieszyłam, niemalże połykając przestrzeń przed sobą. O nie, nie miałam zamiaru przegrać, chociaż wiedziałam, że basior daje mi fory.
Zatrzymałam się więc tuż przed docelowym miejscem.
Tu było... pięknie. Widok dosłownie zapierał dech w piersiach. Rozbryzgujące się kaskady wody tonęły w dole, w krystalicznie czystej wodzie wodospadu. Nawet nie zauważyłam, kiedy Convel przyszedł i usiadł tuż obok.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Nowe wydarzenie!

Zapraszam na nowe wydarzenie, można je obejrzeć w zakładce "Wydarzenia"!

Czytaj dalej »

piątek, 29 lipca 2016

Wybiło nam sto postów!

Dzisiaj jest szczególny dzień dla naszej watahy. Czemu? Ponieważ "wybiło" nam sto postów! Z tego powodu każdy wilk może wybrać sobie jeden, niekoniecznie z targu przedmiot za darmo! Jeśli chodzi o wilczyce w ciąży - mogą wybrać również dla szczeniąt.

Czytaj dalej »

Snorri cd Calme

Z siłą małej atomówki wbiegłem w czarnego wilka jednocześnie zaciskając kły na jego szyi. Z jego gardła wydobył się głuchy warkot. Sięgnął pazurami do mojej klatki piersiowej, jednak w tym samym momencie został przewrócony na plecy - a tym samym - obezwładniony w dość brutalny sposób.
- Nie przejmuj się. - rzuciłem do Calme. - To tylko... Lokalny podrywacz. No już. Idź stąd. - zwróciłem się do basiora.
Uciekł szybko, z podkulonym ogonem.
Podszedłem do Calme, rzucając jej pod łapy małą przytulankę.
- To dla ciebie. - oznajmiłem i uśmiechnąłem się.
- Oh... Dziękuję. - odparła wilczyca i polizała mnie po policzku.
<Calme?>
Czytaj dalej »

Od Convela CD Hardej

Zachichotałem cicho, gdy Harda zadała mi pytanie. Czułem jak moja partnerka lekko drży, więc rozluźniłem uścisk i położyłem łapy na jej barkach.
- Mamy już imię dla waderki. A co, jeżeli będzie to basior? - Rzuciłem krótkie, wymowne spojrzenie w kierunku brzucha Hardej.
- Musimy wymyślić mu jakieś imię - odparła, uśmiechając się słodko.
- Masz jakieś propozycje? - Odwzajemniłem uśmiech, tylko że mój był bardziej... hmm... szelmowski?
Zaśmiała się cicho.
- Jasne, że mam. - Trąciła mnie wilgotnym, czarnym nosem.
- Słucham - przekrzywiłem łeb, patrząc wyczekująco w ślepia Hardej.
- Teraz to ja stawiam warunki - odsłoniła kły w uśmiechu. - Ostatni przy Wodospadzie Życzeń to zdechły nietoperz! - Oświadczyła, zrywając się z ziemi. W jednej chwili popędziła do Wodospadu, rozbryzgując wodę pod swoimi łapami.
Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
- Mówiłem, żeby się nie nadwyrężała - parsknąłem cicho i ruszyłem pędem za Hardą, wbijając pazury w ziemię, żeby lepiej się odbić. Naprawdę nie chciałem być zdechłym nietoperzem, ale i tak zamierzałem dać jej fory.
<Harda, co dalej? Convel zostanie zdechłym nietoperzem?>

Czytaj dalej »

czwartek, 28 lipca 2016

Snorri cd Calme

Zaśmiałem się w duchu, gdy moja partnerka po wtuleniu się we mnie oddała się w objęcia Morfeusza. Przytuliłem ją opiekuńczo i zacząłem czyścić jej futro.
Mruczała cicho, zapewne śniąc o czymś przyjemnym.
Gdzieś z daleka zobaczyłem wtuloną w siebie parę, zapewne Hardą i Convela. Jeśli mam być szczery, to nawet do siebie pasowali. Uśmiechnąłem się na myśl o małych szczeniaczkach-wojownikach.
- Caaalme? - zamruczałem, odwracając się do niej.
Nie odpowiedziała mi, więc kontynuowałem:
- To ja pójdę po coś dla ciebie.
Wstałem z ziemi i udałem się pod wierzby.
***
Trzymałem w pysku małą zabawkę, wyglądającą na coś przypominającego wilka. Nagle wyczułem jakiś obcy zapach...
Cwałem udałem się w miejsce mojego legowiska, gdzie zostawiłem Calme.
Stał tam również wyraźnie osaczający ją i zastraszający czarny basior.
<Calme?>
Czytaj dalej »

Harda cd Convel

- Nie mogę się doczekać szczeniaków. Troszkę się stresuję, ale co to, w porównaniu do małego szczęścia w naszym życiu? - odpowiedziałam z entuzjazmem. - Ale będziesz mi przy nich pomagał, prawda, Convel?
Jedyną reakcją basiora na moją paplaninę było objęcie mnie i przytulenie do siebie, a także zapewnienie, że będzie ze mną cały czas.
Przyjemnie chłodna woda podmywała nasze ciała, dając ukojenie od palącego słońca, które i tak mocno parzyło mimo późnej pory.
Spojrzałam na tulącego mnie wilka. Był taki kochany...
Wymruczał coś w futro na moim karku jednocześnie zamykając oczy.
- Co tam mruczysz, ukochany? - zapytałam, lekko drżąc pod jego naciskiem.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Od Convela CD Hardej

- Harda, złaź ze mnie! - Zaśmiałem się cicho. W odpowiedzi wadera uśmiechnęła się żartobliwie i ześlizgnęła się ze mnie, po czym dała susa pode mnie i przewróciła mnie do wody.
Roześmialiśmy się głośno, radośnie. Zachowywaliśmy się jak dwa szczeniaki, ale nie przeszkadzało nam to. Nam ani nikomu innemu.
- Wkrótce nasza rodzinka się powiększy - zamruczała Harda. - Będziemy mieli na głowie szczeniaka i nie będzie już tyle czasu na zabawę.
- To prawda - przytaknąłem chichocząc, bo wadera właśnie ochlapała mnie wodą.
- Więc trzeba żyć chwilą - powiedziała Harda i skoczyła na mnie, bo akurat podniosłem się z wody.
Teraz leżeliśmy oboje na płytkiej wodzie, plaskając łapami o jej powierzchnię.
- Wiesz co, Convel? - Spytała nagle Harda, opierając łeb na mojej mokrej piersi.
- Co? - Zapytałem i delikatnie liznąłem ją po uchu.
<Harda?>

Czytaj dalej »

środa, 27 lipca 2016

Snorri cd Calme (doczekałaś się :D)

Odwzajemniłem uśmiech i przytuliłem do siebie Calme. Zamruczała rozkosznie i wtuliła się we mnie.
- W sumie, to już duża ta nasza rodzinka. No zobacz tylko. Ty, ja, nasze szczenięta, Convel, Harda, ich szczenię, Leste.. - zagaiłem, opiekuńczo przyciskając ją do swojego futra.
- Mhm... - wymruczała z pyszczkiem wsadzonym w futro na mojej piersi.
Ta chwila... ona by mogła trwać wiecznie.
Zaraz po jej odpowiedzi zapadła między nami cisza. Tylko my i bezchmurne, błękitne niebo nad nami. Czego chcieć więcej?
Tylko przyjścia na świat naszych małych, kochanych dwóch puchatych kłębków.
Z moich zamyśleń wyrwał mnie ciepły, ale orzeźwiający głos mojej partnerki:
- Snorri...?
<Calme?>
Czytaj dalej »

Harda cd Convel

 - Pierwsze mi się bardzo podoba. - wyznałam. - A drugie już niezbyt.
Przykucnęłam na płyciźnie i spojrzałam na Convela. Chyba wiedział, co się święci, bo zaparł się łapami o grunt.
Nie przeszkodziło mi to oczywiście skoczyć na niego. Tym razem mój partner nie przewrócił się, a ja leżałam przewieszona przez niego. Chichotał cicho. Delikatnie, raczej w ramach zabawy niż faktycznej walki wgryzłam się w jego futro.
- Co robisz, Harda? A oddać ci? - Zaśmiał się basior i ostrożnie ściągnął mnie z siebie. - No, no, już. - powiedział basior, broniąc się przed moim odpychaniem łapami.
Wyszczerzyłam kły w uśmiechu, ale nie zamierzałam przerywać zabawy.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Barda zostaje wygoniony!

Wilk Barda zostaje wygoniony z watahy.

Powód: niepisanie opowiadań.
Czytaj dalej »

Harda jest w ciąży!

Harda zaszła w ciążę z Convelem. Gratulacje!

Czytaj dalej »

Od Convela CD Hardej

- Owszem - odparłem wesoło, zwalniając kroku.
- I co? - Dopytywała radośnie Harda.
- Powiem ci przy potoku - szepnąłem jej do ucha.
Wadera uśmiechnęła się szeroko, a jej spojrzenie mówiło samo za siebie; ja wygram.
- Nie ścigamy się - zaprotestowałem, widząc jak Harda szykuje się do startu. W jednej chwili wilczyca rozluźniła się.
- No dobra - westchnęła zrezygnowana.
Spojrzałem jej w oczy z wdzięcznością, po czym oboje skierowaliśmy się do potoku.
Gdy dotarliśmy nad wodę, położyliśmy się na płyciźnie.
- Uwielbiam to miejsce. Teraz jest dla mnie jeszcze ważniejsze - powiedziałem cicho. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z uśmiechami na pyskach.
- Ja też. A co z imionami? - Zmieniła temat Harda.
Zaśmiałem się cicho.
- Myślałem nad tym trochę... - zacząłem.
- A więc? - Dopytywała nieco niecierpliwie moja partnerka.
- Dla waderki mogłoby być Alahas, a dla basiora Zampa. Co ty na to? - Chciałem poznać opinię Hardej. W końcu, to nasze szczeniaki.

Czytaj dalej »

Harda cd Convel

Ułożyłam się obok niego jedząc królika. Jeszcze tylko kilka miesięcy. Byłam tak podekscytowana! Mój partner chyba czuł to samo. Już nie targały mną żadne obawy o życie wilczęcia.
- Chodź. - zagaił Convel. - Pójdziemy to oznajmić alfom. Raczej powinni to wiedzieć, prawda?
- Prawda. - odparłam i podniosłam się z ziemi.
Wspólnie poszliśmy do legowiska, gdzie przywitał nas szeroki uśmiech Snorriego.
- Dzień dobry, nasza nowa parko! - Wyszczerzył zęby. - Co tam u was słychać?
- Wszystko dobrze. - zapewniłam i spojrzałam basiorowi w oczy. - Chcieliśmy ci tylko coś powiedzieć.
Convel zerknął na mnie z czułością i przejął pałeczkę:
- Harda jest w ciąży.
Alfa w odpowiedzi na to zwrócił się do swojej partnerki.
- A nie mówiłem? - powiedział wesoło. - No nieważne. - znów zwrócił się do nas. - Gratulacje! Bardzo się cieszę z tego powodu. A teraz zmykajcie.
Pobiegliśmy w las, uradowani. Cóż, trzeba będzie się zastanawiać nad imieniem dla szczenięcia. Poza tym, nawet nie znamy płci! Ale to nie problem.
- Convel? - Zbliżyłam się do niego. - Myślałeś już o imieniu?
<Convel?>
Czytaj dalej »

wtorek, 26 lipca 2016

Od Convela CD Hardej

- Harda, jesteś wspaniała - powtórzyłem się. - Właśnie o takiej partnerce marzyłem.
Uśmiechnęła się tylko, lekko przygryzając moje ucho. Odwzajemniłem uśmiech i liznąłem ją po pyszczku. Ona zaś wtuliła łeb w moją pierś, obejmując mnie mocno. Przewróciłem Hardą delikatnie na grzbiet i uniosłem się lekko, żeby jej nie przygnieść. Tym razem to ona liznęła mnie po policzku.
- Convel... - zaczęła.
- Tak? - Uśmiechnąłem się ciepło, gotowy na wszystko.
- Na pewno Snorri nic nie zrobi szczeniakowi?
- Nie zrobi. Nasza wataha rządzi się innymi prawami - zapewniłem Hardą.
Zapadła cisza. Ale nie krępująca, a przyjemna. Przerywana tylko szumem strumyka i wiatru w gałęziach.
- Chcę mieć z tobą szczeniaki, Contro - uśmiechnęła się śmiało wadera, przyciągając mnie do siebie i przymykając oczy.
* * *
- Wszystko w porządku? - Spytałem Hardą, upuszczając przed nią dwa, dosyć spore zające.
- Jasne - uśmiechnęła się promiennie wadera. - Nie mogłoby być inaczej.
Odwzajemniłem szeroki uśmiech i podsunąłem uszatego bliżej mojej partnerki. Sam zabrałem się za jedzenie.
- Już niedługo, prawda? - Zapytałem w końcu.
- Prawda. Jeszcze tylko kilka miesięcy - odparła Harda, zabierając się za obiad.
<Harda?>
Czytaj dalej »

Nowa para!

Harda i Convel od dzisiaj są parą!




Czytaj dalej »

Harda cd Convel

Szczenięta? Hmm...
Wtuliłam się jeszcze bardziej w mojego basiora i zaczęłam myśleć.
Takie małe, brykające wilczki są fajne. Ale, niestety, to także duża odpowiedzialność, chociaż... Zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże w wychowaniu szczeniaków. Poza tym, zaczynają się już gody i wilczęta urodzą się wtedy na wiosnę, kiedy będzie ciepło i będzie dużo pożywienia.
Uhh...
W mojej dawnej watasze, moja starsza siostra zaszła w ciążę ze swoim partnerem. Moja matka, alfa, po prostu... zabiła tę wilczę. Bo urodziło się jedno. Nie chcę stracić mojego szczeniaka! Ale takie były zasady. Rozmnaża się para alfa, a reszta poluje i nie przeszkadza. Postanowiłam wyjawić swoją wątpliwość Convelowi.
- Convel? - szepnęłam.
- Hm? - Nadstawił uszu.
- No bo... W mojej starej watasze nie wolno było mieć szczeniąt. - wyjaśniłam.
- Spokojnie. - powiedział swoim ciepłym, aksamitnym głosem. - Tutaj można. Tu nie jest tak, jak u innych.
- W takim razie... - urwałam. - Chcę mieć z tobą szczenięta. Jestem gotowa.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Od Convela CD Hardej

- Powiedz mi - ciągnąłem z łagodnym uśmiechem na pysku.
- Nic się nie stało - upierała się Harda.
Zamyśliłem się głęboko. Znów spojrzałem w gwiazdy i znów poczułem na sobie wzrok Hardej. Jednak starałem się to ignorować.
Myślałem o szczeniętach.
Tak, chciałbym mieć z Hardą szczeniaki. Ale nie wiem przecież, czy ona też chce. Szczenięta to jednak pewna odpowiedzialność. Duża odpowiedzialność.
- Masz pochmurną minę - zauważyła nieśmiało.
- Hmm? No tak. Przepraszam, zamyśliłem się - posłałem waderze ciepły uśmiech.
- Powiedz - szepnęła Harda.
- Co?
- O czym myślisz?
- O niczym wartym uwagi - odparłem wymijająco, wbijając czuły wzrok w Hardą.
- Chcę wiedzieć - upierała się słodkim tonem, przekrzywiając łeb.
- Nie...
- Powiedz.
Spojrzałem w oczy Hardej z rezygnacją.
- No dobrze - westchnąłem. - Myślałem o szczeniętach - wyznałem nieśmiało, rumieniąc się lekko.
- O szczeniętach? Czyli ty i ja...
- Tak. Chciałbym mieć z tobą szczenięta, Harda.
<Harda? Umm... co ty na to?>

Czytaj dalej »

Harda cd Convel

Zamknęłam oczy mrucząc zadowolona. Zbliżała się noc, robiło się coraz chłodniej, jednak nie odczułam tego zbytnio. Convel wytwarzał bardzo dużo ciepła, a ja leżałam w niego wtulona. Zamruczałam cicho i przeciągnęłam się w jego objęciach. Z takiej pozycji mogłam bezkarnie gapić się na jego pochmurny profil.
- Coś się stało? - zapytał, najwyraźniej czując mój wzrok na swoim ciele.
- Nie, nic. - odpowiedziałam mu i odwróciłam wzrok.
Ups, chyba nie tak bezkarnie.
Zamerdałam leniwie ogonem i wtuliłam pysk w futro na jego klatce piersiowej. Słyszałam jego lekko przyśpieszone bicie serca.
Powoli niebo przykrywała noc, a wraz z nią wyłaniały się pierwsze gwiazdy. Zawsze lubiłam na nie patrzeć.
Czytaj dalej »

Od Convela CD Hardej

To sen, prawda? - Przemknęło mi przez myśl. Ale gdy Harda liznęła moje ucho, zadrżałem. I to był niepodważalny dowód na to, że nie śpię.
- Co, przestraszyłeś się? - Zamruczała łagodnie Harda i wtuliła się we mnie. Poczułem jej ciepło na swojej piersi.
- Tak trochę - potwierdziłem.
- Spokojnie, naprawdę coś do ciebie czuję - oznajmiła i przytuliła się do mnie bardziej. Teraz ciepło było jeszcze wyraźniejsze.
- To mogłoby trwać wiecznie... - szepnąłem cicho.
- Co mogłoby trwać wiecznie? - Dosłyszałem cichy pomruk wadery.
Zaraz, zaraz. Czy ja to powiedziałem na głos?! Eh, nieważne. I tak się nie wymigam.
- Ta chwila. Ty i ja, leżący na płytkiej wodzie w potoku, wtuleni w siebie. - Spojrzałem na waderę i liznąłem ją po uchu.
- Brzmi wspaniale - wymruczała zachwycona Harda.
Uśmiechnąłem się szeroko. Wadera była wtulona w moje futro, więc tego nie zauważyła.
Leżeliśmy tak przytuleni do siebie, od czasu do czasu lekko moczeni przez delikatne fale potoku, które leniwie podpływały do brzegu. W końcu jednak pomyślałem, że skoro jest noc, a poza tym, jest dość chłodno, to przydałoby się wyjść z wody. Tak więc wyciągnąłem Hardą z potoku i położyliśmy się pod drzewem. Ja leżałem od północy, osłaniając waderę przed podmuchami wiatru.
- Zostaniemy tu na noc? - Spytała wilczyca, podnosząc na mnie wzrok.
- Jeżeli chcesz - uśmiechnąłem się.
- Chcę - mruknęła cicho i znów wtuliła się w moją białą pierś.
- Ja też - szepnąłem ledwie słyszalnie, obejmując Hardą.
Czytaj dalej »

Harda cd Convel

Zatkało mnie lekko. Nie, dobra, nie lekko. Prawdopodobnie zbierałam szczękę z ziemi.
Moje serce zaczęło tłuc o żebra w szaleńczym pędzie. Spojrzałam basiorowi głęboko w oczy, jakby szukając potwierdzenia jego słów w głębi duszy.
Nie znalazłam żadnego fałszu, jedynie nadzieję.
- Wiesz co, Convel?... - powiedziałam sucho i poderwałam się z ziemi. -...ja ciebie też.
Ponownie położyłam się na basiorze i liznęłam jego uszko. Zadrżał.
- Co, przestraszyłeś się? - zamruczałam cicho, wtulając pysk w jego futro.
- Tak trochę. - odparł, już wyraźnie uspokojony.
- Spokojnie, naprawdę coś do ciebie czuję. - oznajmiłam i przytuliłam się do niego bardziej.
To mogło trwać wiecznie.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Od Convela CD Hardej

- Jesteś wspaniała - uśmiechnąłem się do Hardej. Byliśmy jak dwa szczenięta. Takie dorosłe szczenięta.
- Pod jakim względem? - Zamruczała cicho.
- Pod każdym - odparłem nieco nieśmiało.
Pociągnąłem waderę w stronę wody, gdzie położyła się na mnie. Czułem dziwne mrowienie na całym ciele, ale nie wiedziałem skąd ono się bierze.
- Ty też jesteś wspaniały - szepnęła mi do ucha.
- Hmm... A wiesz czemu? - Zapytałem podchwytliwie.
- Nie wiem... - szepnęła Harda.
- Dlatego, że jestem z tobą - uśmiechnąłem się czule do Hardej i liznąłem ją po pyszczku. Zarumieniła się lekko, patrząc mi w oczy.
Nie chciałem przerywać tej chwili. Nigdy. Było wspaniale. I mogłoby trwać w nieskończoność.
W końcu Harda ześlizgnęła się ze mnie i położyła obok. Spojrzałem w jej oczy, w których odbijał się fiolet nieba, na którym słońce już chowało się za horyzontem.
- Harda, kocham cię - powiedziałem czule. Nie obchodziło mnie, czy brzmiało to wiarygodnie. Ważne, że to powiedziałem.
<Harda?>
Czytaj dalej »

Snorri cd Calme

Spojrzałem na moją partnerkę.
- Chyba niedługo będziemy mieli nową parkę w stadzie. Widziałaś, jak na nią patrzył? - Zachichotałem.
Calme przewróciła oczami z widocznym uśmiechem i oparła się o mnie. Nie przeszkadzało mi to zupełnie, lubię czuć jej bliskość.
Rozejrzałem się wokół siebie. Z tego co wiem, aktualnie naszej rodzince nic nie zagrażało. Convel siedział gdzieś z Hardą, a Leste powrócił z wyprawy. Teraz chodzi lekko poirytowany, gdyż Luna nie chciała się od niego odczepić.
- Chciałbym mieć córkę. - oznajmiłem waderze leżącej obok. - Nazwałbym ją Floe.
- A mi w sumie obojętnie. - l
odparła. - I tak będę kochała nasze szczenięta.
- Ja też. - zapewniłem ją.
<Calme?>
Czytaj dalej »

Harda cd Convel

- Mam dwa lata i pół roku. - odpowiedziałam, zresztą zgodnie z prawdą. - Czyli jestem już dojrzałym, dorosłym wilkiem. A ty?
- Od niedawna cztery. - odrzekł, chlapiąc mnie wodą.
Zachichotałam cicho i rozbryzgałam wodę w jego stronę. Czułam się naprawdę dobrze w jego towarzystwie, choć nie wiedziałam czemu. Spojrzałam z czułością na basiora. Może on też mnie chociaż troszkę lubi...?
- Możesz mówić mi "Contro". - zaproponował Convel, przyglądając mi się.
- Dobrze... Contro. - Skinęłam głową.
Po czym ze śmiechem skoczyłam na niego, przewracając go na rosnący nieopodal mech. Odpowiedział mi szczerym, promiennym uśmiechem. Zachowywaliśmy się jak dwa małe szczeniaki. Zamerdałam ogonem i pieszczotliwie pociągnęłam go za ucho. Potężny basior zamruczał cicho.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Od Convela CD Hardej

Usiedliśmy pod jednym z wielu drzew znajdujących się wokół nas.
- Fajnie, że jestem w twojej watasze - uśmiechnęła się Harda.
- Wiem. Też się cieszę - odparłem.
Zapadła chwilowa cisza.
- Może zapolujemy? - Spytała nagle Harda.
- Dobra. Zgłodniałem trochę - zgodziłem się. Od kiedy to ja poluję z kimś a nie sam? Hmm... od dziś!
Wstaliśmy z ziemi i pobiegliśmy łeb w łeb w głąb lasu. Rozglądaliśmy się wokół szukając smacznej i pożywnej zwierzyny, aż w końcu trafiliśmy na stado saren, którym towarzyszył potężny jeleń. Przyczailiśmy się w krzakach niedaleko, żeby nie spłoszyć stadka.
- Ja się rzucę od przodu, ty atakuj z boku - uśmiechnęła się hytro wadera.
- Nie ma mowy! - Zaprotestowałem szeptem. - Jeszcze cię kopytami zaatakuje i po tobie. Ty atakuj z boku, ja z przodu. Mam mniejsze ryzyko zranienia - dodałem, unosząc łapą amulety zwisające mi z szyi.
- Niech ci będzie - Harda przewróciła oczami i wyskoczyliśmy z krzaków.
Po skończonym posiłku potruchtaliśmy nad potok. Tam oboje położyliśmy się na płytkiej wodzie i umyliśmy pyski.
- A tak w ogóle, ile masz lat, Harda? - Zapytałem, patrząc na waderę uważnie.
<Harda?>
Czytaj dalej »

Harda cd Convel

Poszłam za Convelem do Snorriego. Troszkę się tym stresowałam. A jak alfa wygoni mnie z tych terenów i każe nie wracać? Przecież muszę tu zostać! Zależy mi na jednym wilku stąd.
Po drodze się rozglądałam. Rzeczywiście, było tutaj ładnie. Może nawet ładniej niż u mnie.
- Już jesteśmy. - Głos Convela sprowadził mnie na ziemię.
Spojrzałam przed siebie i ujrzałam parę dwóch białych wilków: potężnego basiora i nieco bardziej kruchą waderę.
- O, Convel. - powiedział basior. - Jak się masz? O, kogoś przyprowadziłeś.
Nie był taki straszny i surowy, na jakiego wyglądał, ale i tak przybrałam jak najbardziej uległą pozycję zerkając na Convela.
- Ano, jakoś jest. Snorri, to jest Harda. Harda nie należy do żadnej watahy. Może...?
Wilk nazwany Snorrim poderwał się z ziemi i jednym susem znalazł się przy mnie. Aż pisnęłam. Na litość! Zabije mnie!
Lecz Snorri tylko obwąchał mnie dokładnie, sprawdzając informacje. Po chwili otarł się, zostawiając zapach stada.
- Załatwione. - Uśmiechnął się promiennie. - Może pokażesz... koleżance tereny?
- Już to zrobiłem. - odparł zgodnie z prawdą mój przyjaciel. - Ale chodź. - mrugnął do mnie.
Po odejściu od legowiska alf Convel znacznie się do mnie przysunął i szedł bliżej, niż zwykle.
- No co? Chyba mogę gadać z wilczycą z mojego stada. - Wyszczerzył kły w uśmiechu.
Odpowiedziałam mu tym samym.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Nowa ranga!

Wilk Convel zdobywa rangę Bety. Gratulacje!
Czytaj dalej »

Od Convela - zadanie "Stary basior"

Gdy zbudziłem się któregoś ranka leżąc na mchu, do głowy wpadł mi ciekawy, ale i bardzo niebezpieczny pomysł.
Chciałem wybrać się na spacer. Ale nie taki zwykły, tylko spacer na Tereny Niczyje, gdzie poznałem Snorri'ego.
 Nie myśląc zbyt wiele wyruszyłem w drogę. Zdążyłem się w międzyczasie posilić kilkoma zającami leśnymi i napić przy potoku.
 Gdy w końcu dotarłem poza granice, do porośniętych dżunglą terenów niczyich, rozejrzałem się uważnie. Paprocie i liany były jeszcze dłuższe niż poprzednio. Gdzieś w oddali wyczułem zatarty zapach mój i Snorri'ego. Drzewa niemrawo kołysały się na wietrze, a ich wielkie liście spływały ku ziemi.
 Nagle w moje nozdrza wraz z wiatrem uderzył mocny zapach obcego mi wilka. Po chwili coś poruszyło się w krzakach przede mną i z zarośli wypełzł stary basior z odsłoniętymi, pożółkłymi kłami, przy czym jeden z nich był obłamany do połowy.
- Czego tu szukasz? - Spytał ochryple wrogim tonem.
- Niczego - odparłem chłodno, prostując grzbiet i spinając mięśnie. Nie ufałem mu. Ani trochę.
- Więc wynoś się z tąd! - Warknął słabo, pochylając się ku ziemi i spinając mięśnie.
 Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem.
- Nie zamierzam - odwarknąłem, odsłaniając kły.
 To wystarczyło basiorowi jako powód do ataku. Rzucił się w moją stronę z głuchym, ochrypłym charkotem. Dopiero gdy się zbliżył, zauważyłem, że jest on ślepy na prawe oko. Miał na nim paskudną bliznę, pasującą pięcioma śladami do łapy tygrysa.
 Uchyliłem się przed kłami basiora, rzucając mu chłodne spojrzenie.
- Nie chcę walczyć! - Krzyknąłem do wilka, który zarył pyskiem o ziemię, gdy uniknąłem ciosu.
- Więc odejdź! - Zawołał basior, podnosząc się z ziemi. Jednak gdy spróbował znów na mnie skoczyć, zatoczył się i runął na ziemię. Wtedy dostrzegłem, że jego przednia, prawa łapa jest złamana.
- Mogę ci pomóc, tylko przestań atakować! - Powiedziałem władczo.
 Basior skulił się.
- Nie jesteś moim panem - warknął. - A ja sam sobie poradzę!
I zamachnął się na mnie pazurami, zostawiając na moim barku długą ranę. Zawyłem z bólu, wznosząc łeb ku niebu.
- Tak właśnie my, samotnicy, radzimy sobie z intruzami! - Zawył chłodno i powalił mnie na ziemię.
Przypomniałem sobie o amulecie siły wiszącym na mojej szyi.
- A ja nigdy nie daję się pokonać - rzuciłem chłodno, zamieniając nasze położenie. Teraz to on nie mógł się ruszyć.
- Puść mnie! - Basior wyrywał się spod moich łap, ale ja go nie puszczałem.
- Nie chcę cię zabijać - oświadczyłem chłodno. - Więc nie zmuszaj mnie do tego. Przestań atakować, a ja odejdę.
Wilk przekrzywił łeb.
- Dobra - parsknął słabo.
 Puściłem go i zniknąłem między liśćmi paproci.
 Dotarłem wreszcie na znane mi tereny. Tu było już bezpiecznie. Zdawało mi się, że gdy wybiegłem z Terenów Niczyich, śledził mnie jeszcze ten wilk, ale szybko porzuciłem te myśli, zostawiając je daleko za sobą. Nie było sensu dalej przejmować się walką z nieznanym mi, starym, zchorowanym i poranionym basiorem. Opowiem o tym Snorri'emu. On na pewno się tym zajmie, a ja znów będę miał czyste sumienie.
 W sumie, to ono cały czas jest czyste. Nie zraniłem tamtego wilka ani nie zabiłem go. Tylko unikałem ciosów i próbowałem nawiązać przyjazny kontakt i dowiedzieć się czemu mnie atakował.
Ale i tak mam wyrzuty sumienia. I będę je miał, dopóki nie powiem o tym Alfom. Snorri na pewno poprze mnie a nie moje sumienie. I wszystko będzie jak dawniej.
Czytaj dalej »

poniedziałek, 25 lipca 2016

Od Convela cd Hardej

Uśmiechnąłem się nieśmiało do Hardej.
- Choć - powiedziałem, pokazując łapą kierunek. - Zacznijmy zwiedzać.
- Dobra! - Odparła podekscytowana Harda.
- A tak w ogóle, to jest nasz potok. Tutaj odpoczywamy i pływamy, a ja często kładę się na płytkiej wodzie i rozmyślam - objaśniłem, odwracając łeb w stronę wadery.
Biegaliśmy wesoło od miejsca do miejsca, od czasu do czasu robiąc postoje, polując i ganiając się po lesie.
-"Ona ma na mnie wielki wpływ"- uświadomiłem sobie, gdy skoczyła w moją stronę powalając mnie na ziemię i w rezultacie oboje parsknęliśmy śmiechem. -"Ale jakie to ma znaczenie? Jest wspaniała"- dodałem w myślach.
Gdy zwiedziliśmy już wszystkie miejsca na naszych terenach, wróciliśmy do potoku. Tam oboje położyliśmy się na płytkiej wodzie.
- To miejsce jest wspaniałe... - westchnęła rozmarzona Harda.
- Potok? - Dopytywałem waderę.
- Tak.
- Wiesz, ja też lubię to miejsce. Zawsze jest tu tak spokojnie i w ogóle...
- Masz rację, Convel. Ale inne miejsca też są fajne.
Pokiwałem łbem.
- Wiesz co? - Zapytałem.
- Co? - Odpowiedziała zamyślona Harda.
- Może chodźmy do Snorri'ego. Raczej nie będzie zbyt zachwycony, jeśli zobaczy mnie z obcą waderą - uśmiechnąłem się łobuzersko, po czym wstałem i otrzepałem się z wody.
<Harda?>
Czytaj dalej »

Od Lestego - wspomnienie z wyprawy

Cóż, miasto... nie było zbyt przyjazne. Nie było w nim żywej duszy.
Powoli, bardzo powoli skierowałem się do najbliższego budynku. Kiedy tylko wszedłem do środka, w moje nozdrza uderzył odór stęchlizny. Zakrztusiłem się nim.
To było naprawdę przerażające otoczenie. Wszedłem do czyjegoś domu. Na meblach leżały grube warstwy kurzu. Wszystko to wyglądało jak jakiś koszmarny sen. Dom wyglądał na opuszczony w popłochu. Wszystko leżało tak, jak zwykle. Porzucony, pluszowy królik z wydłubanym okiem smętnie patrzył na mnie leżąc na podłodze. Ze zdjęć zerkały na mnie roześmiane twarze dzieci. Pod moimi łapami skrzypiało drewno.
Po co ja tu właściwie przyszedłem? A, tak, po jakiś ultra-rzadki przedmiot.
Uznałem, że nic ciekawego tutaj nie znajdę, więc opuściłem dom. Uprzednio zabierając ze sobą króliczka. Będzie dla szczeniaków.
Wychodząc na ulicę, uważnie się rozejrzałem. Nic się nie zmieniło.
Postanowiłem zwiedzić również inne miejsca.
Truchtałem sobie tak po ulicach (oczywiście z królikiem w pysku), gdy moją uwagę przykuło coś dziwnego.
Kilka metrów przede mną wznosiło się ogrodzenie. A do tego ogrodzenia było coś przywiązane.
I była to smycz.
Zerwana.
Rozejrzałem się nerwowo, a mój oddech znacznie przyśpieszył. Wilki nie ufają psom już od dawien dawna.
Nie wyczuwałem jednak niczyjej obecności. Ostrożnie, niemalże się czołgając zbliżyłem się do obiektu zainteresowania. Po chwili poczułem, jak coś ciepłego spływa mi po nodze, a potem poczułem kłujący ból na brzuchu i podbrzuszu.
No taak.
Odskoczyłem trochę dalej cicho skowycząc z bólu i przyjrzałem się temu, co mnie zraniło. Otóż kilka centymetrów ode mnie leżał sobie, jak gdyby nigdy nic, drut kolczasty.
Przy nim leżała jakaś obgryziona do szpiku kość. Przysunąłem do niej nos.
Niedawna obecność.
Moje wszystkie mięśnie niemalże automatycznie się spięły. "Spokojnie, spokojnie, to nic takiego" - uspokajałem się. Oczywiście nie pomogło.
Nagle znalazłem się z pyskiem przy ziemi, przygnieciony przez coś mojej wielkości. Czułem tego oddech na sobie, czułem żądzę krwi.
- Co tu robisz, szczeniaku? - warknęła na mnie, zaciskając szczęki na moim karku.
To coś miało damski głos.
Pisnąłem z bólu i udałem pokonanego.
Postać zaśmiała się chrapliwie, odrzucając głowę w tył, co nadawało jej wygląd drapieżnego ptaka.
Korzystając z jej nieuwagi, tylnimi łapami zaparłem się o jej brzuch i odrzuciłem ją w tył, po czym warcząc wstałem i przyjrzałem się napastnikowi.
Była to około trzyletnia, ruda suczka rasy husky. Miała niebieskie, tak podobne do moich oczy i dość pochmurny wyraz pyska.
Gdyby nie próbowała mnie zabić, to nawet by mi się podobała.
- Kim jesteś? Co tu robisz? - Dla odmiany to ja na nią warknąłem.
Była przerażona.
- Ja... ja... ja tu mieszkam! - Jej uszy były przyciśnięte do czaszki, szczęki rozwarte, a ogon schowany między nogi. - Zostaw mnie w spokoju!
- Nie? - odparłem. - Szukam tu czegoś. A ty możesz pomóc mi to znaleźć.
- W niczym ci nie pomogę! - zaskomlała.
- Ohh, nie zmuszaj mnie, żebym ci zrobił krzywdę. - rzuciłem i przyparłem ją do muru. - Jeśli mi pomożesz, zapewnię ci ochronę i towarzystwo.
- Nie ufam wilkom... - Nerwowo spojrzała w niebo.
Zauważyłem kawałek smyczy zwisający z jej obroży.
- Jak masz na imię? - spytałem.
- Luna... - odpowiedziała, nadal przerażona.
- No co?! - zirytowałem się. - Co, boisz się mnie, bo jestem wilkiem?! No zobacz, jaki jestem zły i krwiożerczy!
Suka w odpowiedzi tylko pisnęła.
Wsunąłem pysk w jej futro na szyi i wymruczałem w nie:
- Grzeczny pies...
Luna niemalże zemdlała ze strachu, kiedy zostawiłem na niej zapach stada.
- To wiesz, gdzie to jest? - Spojrzałem jej w oczy.
- Tak. - Popatrzyła nerwowo w moje oczy.
- To idź po to. Albo mnie zaprowadź. - rozkazałem jej.
Pies nie miał już pozycji obronnej, nie wydawała się taka przestraszona. Mimo to się mnie słuchała. Ciekawe, czy gdybym jej rozkazał być ze mną, to by to zrobiła...
Suka podniosła się i poszła w stronę jednego ze starych domów. Podążyłem za nią. Dla ochrony oczywiście. Luna wkroczyła do czegoś, co musiało być kiedyś pokojem rodzinnym i zza szafy wyciągnęła małą sakwę.
- To to? - zadałem jej pytanie.
- Nie. To przeszkadzało.
Zaraz potem wyszarpnęła coś... dużego i ciężkiego.
- Co to?
- My, psy zaprzęgowe, nazywamy to zabezpieczeniem. Widzisz ten kawałek? Ten materiałowy? Ochrania ci brzuch przed mrozem, zadrapaniami, ugryzieniami. Przydałoby ci się. - Uśmiechnęła się złośliwie.
Hm. Wyglądające jak zbroja coś na psy zaprzęgowe. Wezmę to, może Convel będzie chciał. On lubi takie rzeczy. No nieważne.
- Dobrze. - rzekłem. - Weź to i chodź ze mną.
O dziwo, posłusznie poszła.
***
Kiedy wróciliśmy na tereny watahy, było już ciemno. Zostawiliśmy zbroję przy stanowisku Asar i udaliśmy się do mojego legowiska.
- Możesz iść, jeśli chcesz. - od niechcenia oznajmiłem Lunie, po czym położyłem się pod dębem.
Lecz ona tylko położyła się obok mnie i wtuliła się w moje futro.
Wymruczała coś, co chyba mogło być "nie chcę".
No cóż.
Nie spodziewałem się, że z wyprawy zyskam podległą samicę.
***
Nad ranem poszedłem do Asar, opchnąć jej ochraniacze.
A potem...
A potem miałem już spokój.


Czytaj dalej »

Snorri cd Calme


Wyszedłem z jaskini i przekąpałem się w chłodnej, orzeźwiającej rzeczce. Calme została na brzegu. Wyglądała na szczęśliwą - to cudownie. Cieszyłem się na myśl, że będziemy mieli szczeniaki. Zawsze to nowa pociecha w życiu.
Rozejrzałem się wokół. Convel z kimś rozmawiał... Ten ktoś nie pachniał jak członek naszej watahy. To była wadera z poza stada, miała może 2,5 roku. Nie stanowiła większego zagrożenia. Odwróciłem się w stronę Calme.
- Nie wchodzisz? - zagadnąłem.
- Niee. Nie mam ochoty. - odparła mi sadowiąc się na brzegu.
Znów była zamyślona.
Wyskoczyłem z wody i ułożyłem się obok niej, wtulając pysk w jej futro na brzuchu.
<Calme?>
Czytaj dalej »

niedziela, 24 lipca 2016

Calme jest w ciąży!

 Calme zaszła w ciążę ze Snorrim. Gratulacje!

Czytaj dalej »

Sojusz!

Zawieramy sojusz z Watahą Złocistej Gwiazdy!

Czytaj dalej »

Wyprawa

Leste wyrusza na wyprawę do miasta!


Powrót: 26.07, 00.08
Czytaj dalej »

Od Lestego

Podążyłem żwawym krokiem za wilczycą. Czekała mnie przygoda!
- Gdzie idziemy, Asar? - zapytałem, wesoło pląsając przy niej.
- Odprowadzę cię do miasta. To niebezpieczne miejsce, więc uważaj na siebie. Ale jest tam dużo bardzo cennych rzeczy. Ci ludzie nawet nie wiedzą, co wyrzucają! - fuknęła. - Poza tym kręci się tam dużo zdziczałych psów. Zazwyczaj są nastawione pozytywnie.
Uuhh. Miałem złe wspomnienia z psami, ale te może okażą się przyjazne?
Z czasem gdy szliśmy, otoczenie stawało się coraz mniej ładne. Większość terenów zajmowały opuszczone domy i wieże strażnicze, a także uschła trawa i inne rośliny. Brr.
Dodatkowo, w powietrzu unosił się zapach dwunożnych bestii...
- Taa, to ja już pójdę... - rzuciła do mnie wilczyca z odbiegła w stronę lasu.
Zostałem sam.
Z duszą na ramieniu wszedłem w głąb miasta.
[WYPRAWA]

Czytaj dalej »

Snorri cd Calme

Spojrzałem z czułością na Calme. Wydawała mi się lekko zestresowana. Cóż, nie chciałem tego. W jej oczach, gdzieś tam głęboko, czaił się strach. Jednak dalej patrzyłem w jej śliczne, ciemne oczy. Chyba zaczęła się uspokajać. W jaskini było przyjemnie chłodno, na dworze nikt nie hałasował, ba, nikogo nie było. Czyż to nie jest idealna okazja...?
Pociągnąłem ją delikatnie za ucho i spojrzałem wesoło w oczy. Tak, chyba zaczęła się uspokajać. Strach powoli zaczął odchodzić w dal.
Polizałem moją wilczycę po pysku, jednocześnie wyczuwając jej rozluźnienie. W ramach rewanżu Calme pociągnęła mnie pieszczotliwie za grzywę na karku.
- Oooo Ty - szepnąłem w futro na jej szyi i bardzo delikatnie przewróciłem partnerkę na grzbiet, w tym samym czasie stając nad nią.
Wilczyca w odpowiedzi się uśmiechnęła.
- Gotowa?... - zapytałem, już niemalże drżąc z podniecenia.
- Gotowa. - odparła, uśmiechając się lekko i zamykając oczy.
***
Szturchnąłem delikatnie Calme nosem w bok. Leżała sobie spokojnie z zamkniętymi oczami i odpoczywała. Położyłem się obok.
- Caalme? - zagadnąłem nieprzytomnie.
- Taak? - odparła cicho.
- Cieszysz się?
- Tak.
Zamruczałem z zadowolenia nadal jej się przyglądając.
- Jeszcze tylko cztery miesiące. To niedużo.
<Calme?>
Czytaj dalej »

sobota, 23 lipca 2016

Harda cd Convel

- Convel, Convel... Ładne imię. - powiedziałam, patrząc na niego. Lekko mnie niepokoiło to, że był ode mnie prawie dwa razy większy. Mógłby mi coś zrobić. Ale wyglądał na przyjaznego. Zamerdałam nieśmiało ogonem.
- Czyli ktoś tu oprócz ciebie jest? Poznasz mnie z nimi? - zasypałam go pytaniami.
Basior zamyślił się, po czym wyszczerzył kły w uśmiechu.
- Tak jak już mówiłem, mamy tu przewodniczących: Calme i jej partnera Snorriego, młode wilki, a mianowicie Lestego i Bardę. Taka mała,zróżnicowana rodzinka.
- O, a zaprowadzisz mnie do nich? Chciałabym dołączyć do twojej watahy! - wykrzyczałam, lekko podskakując i rozglądając się wokół.
- Heh, heh... Obawiam się, że to nie jest zbyt dobry pomysł. - Convel wydawał się zmieszany.
- Niby czemu? - rzuciłam.
- Cóż - zaczął - Calme i Snorri są aktualnie zajęci. Leste także, a Barda jest za młody na takie rzeczy. Mogę Cię oprowadzić.
- Oh, zrobiłbyś to? Dziękuję Ci. - odparłam, i w ramach wdzięczności polizałam go po policzku.
Basior zmieszał się jeszcze bardziej.
<Convel?>
Czytaj dalej »

Convel cd Harda

Rozluźniłem się. Wadera była ciekawska, ale bez przesady. I nie wyglądała na wroga. Poza tym była całkiem ładna...
- Ja jestem Convel - odparłem. - Należę do watahy którą przewodzą Snorri i Calme. Pochodzę... hmm... w sumie sam nie wiem skąd. Przywędrowałem tu z terenów niczyich, znaczy się, z nienależących do nikogo - opowiadałem, od czasu do czasu robiąc krótkie pauzy i grzebiąc w zakamarkach własnej pamięci, poszukując co ważniejszych szczegółów. - Podobno znaleziono mnie dawno temu, w głębi śnieżnej pustyni, ledwo żywego. Znalazła mnie obca wataha, miałem wtedy góra trzy miesiące. Byłem jedynym wilkiem polarnym wśród innych, przez co często padałem ofiarą głupich żartów i prześladowano mnie. Opiekowała się mną samotna wadera, troskliwa i godna zaufania. Jednakże gdy osiągnąłem wiek trzech lat, para Alfa wygnała mnie. Błąkałem się wtedy długo po terenach niczyich, aż znalazłem Snorriego, który przyjął mnie do watahy.
Podczas gdy ja opowiadałem, Harda usiadła sobie obok mnie i nastawiła uszy, słuchając z zainteresowaniem.
- To ciekawe. Masz dość tajemniczą i trochę smutną przeszłość - powiedziała w lekkim zamyśleniu.
- Wiem - westchnąłem. - Nie rozgadałem się trochę za bardzo? - Spytałem nieco zawstydzony. Lubiłem sobie pogadać, ale tym razem...
- Nie - Harda pokręciła przecząco łbem. - Przyjemnie się ciebie słucha.
- To chyba dobrze - odparłem, uśmiechając się.
<Harda?>
Czytaj dalej »

sobota, 9 lipca 2016

Od Lestego

Nade mną sójka wzbiła się w powietrze. Uśmiechnąłem się pod nosem, lubiłem te ptaki. Nie miałem jednak ochoty na ganianie się z nimi. Wyczekiwałem spotkania z Asar. Miała tutaj przyjść. Nie było to spotkanie handlowe, ot, zwykłe towarzyskie. 
Podniosłem się z ziemi, jednocześnie otrzepując z futra ziemię i wyschniętą trawę. Robiło się coraz chłodniej, ale mi to nie przeszkadzało, przeciwnie, było mi z tym dobrze. Z nudów zacząłem przygryzać jakiś korzeń wystający z ziemi. Był gorzki.
***
Z daleka zobaczyłem spokojnie idącą w moją stronę Asar, uśmiechała się lekko. Podbiegłem do niej i zamerdałem ogonem.
- Cześć. - przywitała się, nadal szczerząc zęby.
- Hej! - odparłem jej entuzjastycznie i po obróceniu się w miejscu kilka razy usiadłem pod drzewem i wlepiłem w nią spojrzenie. - Opowiesz mi cooś?
Wilczyca spojrzała na mnie pobłażliwie, ale po dłuższej chwili naciskań zgodziła się. 
- Więc - zaczęła. - Kiedy byłam na pustyni...
- Pustyni? - przerwałem jej.
- Hmm... Pustynia to teren bez żadnej roślinności, sam piasek. Jest tam okropnie gorąco w dzień, a noce są lodowate.
Dziwne miejsce.
- Mów dalej, proszę. - zachęciłem ją i ułożyłem łeb na przednich łapach.
- Wędrowałam po niej w poszukiwaniu jednego, tajemniczego amuletu. To niemalże legenda, działał na szczęście. Podczas mojej wędrówki, złapała nas burza piaskowa.
Nie miałem pojęcia, czym jest burza piaskowa, ale postanowiłem jej nie przerywać.
- Praktycznie nas zasypało. Żyliśmy w wydrążonych przez małe, pustynne lisy korytarzach, żywiąc się jedynie padliną i małymi gryzoniami. To było straszne. Ale była jedna piękna rzecz. Codziennie wieczorem, śpiewały nam piaski. To niepowtarzalny dźwięk. Niestety, amuletu nie znalazłam...
- Mogę pójść z Tobą i go poszukać. 
- Tak? - Asar zaświeciły się oczy.
- Tak. - potwierdziłem.
- No to w drogę! - Wilczyca wstała i razem ze mną poszła na zachód.
<kontynuacja samodzielna>

Czytaj dalej »

piątek, 8 lipca 2016

Snorri cd Calme

- Szczeniaki? - zapytałem.
Taak, to musiało być to.
Calme potwierdziła kiwnięciem głowy.
- Nie martw się. - Skuliłem uszy pod karcącym wzrokiem wilczycy. - No co? Wiesz, nie urodzę za ciebie. Ale pomogę w wychowaniu. Być może nawet wezmę cały obowiązek na siebie.
Nie wydawała się przekonana, więc położyłem się obok niej.
- Calme, spokojnie. Rozumiem twój problem. Będzie dobrze, naprawdę.
Odetchnąłem głęboko i zaciągnąłem się jej zapachem. Zmienił się, nastała pora godów. Wtuliłem pysk w jej szyję. Nie podnosiła żadnego protestu, więc chyba nie miała nic przeciwko.
- Zobacz, sezon się zaczyna. Jeśli zadbamy o to teraz, urodzisz szczeniaki wtedy, kiedy będzie na to najlepsza pora. A ja ci pomogę w wychowaniu.
Polizałem ją po uchu. Cicho zamruczała, a ja powiodłem ją w stronę jaskini. Kiedy już weszła, ułożyłem się przy wyjściu.
- No, to co? - zapytałem, niewinnie patrząc jej w oczy.
<Calme?>
Czytaj dalej »

czwartek, 7 lipca 2016

Od Hardej

Ciemno. Jest tutaj ciemno. Spoglądam w dal, jednak zauważam tylko kraty i czarne wnętrze ciężarówki. Nie wiem, gdzie mnie wiozą. Świat ma tylko cztery strony, więc w którąś na pewno.
Odłapali mnie w czasie snu. Przyszli, założyli coś, co nazwali kagańcem na pysk i wrzucili tutaj. Nie mam żadnej zbytniej swobody ruchu. Kładę łeb na łapach i zasypiam.
* * *
Musieli zauważyć, że zasnęłam, ale nawet mnie nie obudzili. Ot, po prostu wystawili otwartą już klatkę na zewnątrz. Wyszłam z niej i rozejrzałam się.
Drzewa, trawy, kwiatki, chmury, ptaki... Wilk. Leżał tam, biały i potężny. Ziewnęłam, nie czując na sobie nic, co by mnie krępowało.
Powoli zbliżałam się w jego stronę; nie prosto, lecz po łukach. Chyba mnie nie zauważył.
Zastanawiałam się, czemu mnie w ogóle tutaj przewieźli. Co, przeszkadzałam im tam? Niee, nazwali to eksperymentem. Cokolwiek to jest.
Ze strony basiora dobiegł mnie cichy, ale nadal słyszalny głos:
-... jestem sam.
Nie widział mnie, co stawiało mnie na dobrej pozycji. Ukryłam się bardziej i odparłam:
- Nie jesteś sam.
Odwrócił się gwałtownie w moją stronę i spiął mięśnie.
- A ty to kto? - spytał podejrzliwie, dokładanie mnie oglądając. Jego głos był bardzo przyjemny dla ucha.
- Ja... - zamyśliłam się. - Mam na imię Harda. A ty? Skąd jesteś? Są tu inni?
<Basiorze?>
Czytaj dalej »

Nowa wadera!


Witaj, Harda!
Harda to odważna, pewna siebie wadera.
Powitajmy ją w naszej watasze
Kontakt: Wodan (Doggi)


Czytaj dalej »

Od Convela cd Snorri


Dreptałem zirytowany za Snorrim. Po drodze, gdy Alfa pogonił królika, sam zdążyłem zapolować. Teraz ciągnąłem za sobą dorodnego jelenia. Gdy dotarliśmy na polanę, Snorri potruchtał do Calme, a ja zostałem w cieniu.
 Położyłem pod drzewem martwego jelenia. Był duży. Zacząłem spokojnie go jeść, wybierając najsmaczniejsze dla mnie kąski: udo, grzbiet, kark. Resztę na wpół zjedzonego śniadania zostawiłem i położyłem się pod drzewem obok, obserwując Snorriego i Calme. Uznałem, że pysk z krwi zwierzęcia mogę obmyć później.
- Ale parka - parsknąłem cicho, patrząc jak Snorri upuszcza przed waderą martwego uszatego.
 Westchnąłem głęboko.
- A ja jak zwykle jestem sam... - potrząsnąłem łbem i potruchtałem w stronę potoku, żeby trochę się umyć.
Gdy dotarłem na miejsce, bez wahania doczłapałem się do brzegu, po czym zszedłem na głębszą wodę, zanurzając się po samą szyję. Woda była chłodna, ale nie za zimna. Zanurzyłem się cały, potrząsając pod wodą łbem, żeby zmyć resztki obiadu z futra, po czym wynurzyłem łeb nad powierzchnię. Wróciłem na płytki brzeg i położyłem się w wodzie, opierając łeb na łapach.
- Czy ja naprawdę muszę być sam? - Rozmyślałem na głos. - Calme za partnera ma Snorriego i jest jedyną waderą jaką znam. Dlaczego ja zawsze zostaję... gdzieś? Czemu ciągle jestem sam? - Głos mi się momentalnie ściszył.
- Nie jesteś sam. - powiedział ktoś.
<Ktoś?>
Czytaj dalej »

poniedziałek, 4 lipca 2016

Snorri cd Convel (do Calme)

Przed ponownym zagarnięciem Convela zahaczyłem o moją wilczycę leżącą u wejścia jaskini. Wyglądała na zamyśloną, stwierdziłem, że wrócę do niej później.
Pogoda była w sam raz; słońce nie paliło, a deszcz nie padał. Jednym słowem, było przyjemnie. Poirytowany Convel dreptał jakiejś dwa kroki przede mną. Rzuciłem się na uciekającego królika. Promienie słońca oświetliły jego płowe futro, teraz już skalane szkarłatną cieczą. Był ładnym, dużym okazem.
Śnieżnobiały wilk skrył się w cieniu drzew.
***
Pod dębem nikogo nie było, więc sprawdziłem w miejscu, gdzie zazwyczaj jemy posiłek. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, leżała tam Calme.
- Hej - zagadnąłem. - Przyniosłem ci królika.
Upuściłem go przed nią. W jej oczach kryło się lekkie przygnębienie.
- Calme?
<Wilczyco?>
Czytaj dalej »

piątek, 1 lipca 2016

Convel cd Snorri

Od Convel CD Snorri
- Nie, dzięki. Zdecydowanie wolę polować sam, a z resztą teraz nawet nie jestem głodny - odparłem.
 Snorri kiwnął łbem na znak, że rozumie.
- To... co chcesz robić? - Zapytał nieco zagubiony Alfa. Zakładałem, że po prostu spodziewał się innej odpowiedzi.
- Nie wiem, chyba po prostu odpocznę - ziewnąłem przeciągle, układając się wygodnie pod drzewem.
- Aha, spoko. To ja... już sobie pójdę - powiedział Snorri i oddalił się gdzieś. Zamknąłem ślepia i oparłem łeb na łapach, zapadając w głęboki sen...
 Obudziło mnie szturchanie.
- Wstawaj, Convel! Śniadanie! - Ktoś wybudził mnie ze snu. Słodkiego snu...
 Otworzyłem jedno oko, a ujrzawszy sterczącego nade mną Snorriego, otworzyłem również drugie.
- Mówiłem, że wolę polować sam - fuknąłem.
- Ach, no tak... zapomniałem - zawstydził się basior.
- Ale skoro już mnie obudziłeś, to chyba pójdę z tobą - westchnąłem, podnosząc się z ziemi. Stanąłem stabilnie na czterech łapach i przeciągnąłem się, prostując kości.
 <Snorri?>
Czytaj dalej »