wtorek, 23 sierpnia 2016

Snorri cd Calme

Spojrzałem ze złością i niedowierzaniem na swoje córki. Na litość boską, przecież im mogło stać się to, co temu lisowi!
Nigdzie nie widziałem Mirabilisa, co dodatkowo mnie niepokoiło. A jak coś sobie zrobił...? A jak, co gorsza, ktoś mu coś zrobił....? Postanowiłem, że zaraz po niego wrócę i go poszukam. Ruszyłem pędem w stronę gawry, w pysku trzymając za luźną skórę na karku Celly i Floe.
- Ale tato...! - usłyszałem cichy pisk. To Celly.
- Żadne "ale tato"! Mogłyście zginąć! I Mirabilis tak samo! - skarciłem je.
Obie wilczyce skuliły się w sobie.
- Snorri! - usłyszałem czyjeś wycie.
Calme!
Stała u progu gawry, nerwowo rozglądając się na boki i co chwilę panicznie wyjąc.
- Snorri! - powtórzyła, gdy mnie tylko zobaczyła. - Nasze dzieci... A.
Jej wzrok utkwił na małych, przerażonych kulkach w moim pysku. Odstawiłem je do legowiska Calme.
- I niech mi się to nie powtórzy! - warknąłem ostrzegawczo.
Ogarnąłem gawrę wzrokiem. Gdzieś w kącie leżał Mirabilis. Uff...
Musiałem porozmawiać z Convelem.
I to pilnie.
<Convel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz