czwartek, 26 stycznia 2017

Od Moon'a; wyprawa 4/4 i powrót

Po moim treningu znów wróciłem do klatki. Byli wszyscy prócz Aruna
-gdzie jest Arum?- zapytałem przez chwilę panowała cisza
-wzięli go na polowanie-powiedziała przerażona.-Może nie wrócić-
-Co! Dlaczego!?-krzyknąłem niepewnie nie
-ponieważ Leśniczy, nienawidzi Aruma... Nie wiemy co mu zrobi- po tych słowach mnie wstrząsnęło, co! Dlaczego? Po co! Czemu! Przez parę godzin Arum nie wracał. Nic nie mówiliśmy
-Musimy z tąd uciec-odparłem po chwili poważnie -nie mamy wyboru.
-ale... Stąd nie da-
-Jesteśmy wilkami czy jakimiś psami! Nie ma rzeczy niemożliwej dla wilka. Jesteśmy potężni, nieważne czy czystej krwi, czy mieszańce. Jesteśmy wilkami jest nas czworo damy rade! Nawet jak on ma te swoje Pukawki... Damy rade!-
-a jak Arum nie wróci?-
-wróci... Na pewno, nie opuści nas- po tych słowach leśniczy wepchał do klatki zmęczonego Aruma. -Nic ci nie jest?
-Nie... tylko jestem zmęczony- nie wierzyłem mu, był słaby czuć było strach i niepokój.
-uciekamy...jutro.

***

Przez noc o powiedziałem im jedynie mój plan, lecz nazajutrz go zrealizowaliśmy. Mój plan był prosty. Przyszedł leśniczy plan szedł po mojej myśli wsią mnie. Gdy poszedł po sprzęt ja porwałem klucz i otworzyłem resztę.
-okej, wiecie co robić?-
tak- powiedzieli, i przytaknęli głowami. Nim było za puźno wylecieliśmy przez otwarte okno.
-Nie wierzę, że uciekliśmy!- Uradowana Lara tarzała się po ziemi. To było dość dziwne-to co teraz robimy?- Zapytaj Alex
-ja idę na sam szczyt tej góry- odpowiedziałem z dumą
- to powodzenia -powiedziała Lara i uśmiechnęła się-Hej Czekajcie Mam pytanie!- Zawołałem, zanim wszyscy się rozeszli.
- tak?- zapytał Arum-daleko jest stąd na sam szczyt?-
-nie... masz przed sobą parę godzin-
-okej dzięki i do zobaczenia... Kiedyś!-na te słowa wznowiłem swoją wspinaczkę minęło parę godzin i byłem na szczycie


Powrót
Można, by rzec, że widoki były niesamowite. Pełno i zwierzyny roślin. Z tąd góra nie wyglądała groźnie, wyglądała jak wzniesienie. Tylko ponad chmurami! Chciałbym podzielić się ze wszystkimi tym widokiem, lecz się nie da. Ale znalazłem to! Najrzadszy kwiat świata, który na dodatek nie więdnie. Był piękniejszy nirz się spodziewałem. Wyrwałem kwiat z ziemi i poleciałem na dół. Mam Nadzieję, że Celestial się spodoba... I, że dalej mnie lubi. Nie e traciłem ani chwili, biegłem, ażeby jak najszybciej być na dole. Moja Podórz powrotna nie była długa powiewarz trwała trzy dni. Gdy byłem na dole poczułem już że to teren watahy. Nareszcie wróciłem, wróciłem do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz