sobota, 21 stycznia 2017

Kangae cd Grayback

Wykręciłam głowę, chcąc spojrzeć na basiora. Ujrzałam jego żółte oczy uważnie wpatrzone w moje. Poczułam jak podrywa się moje serce, żeby zacząć tłuc się o żebra, a piekący rumieniec wypłynął na moją twarz.
- Kan?
- Tak? - zapytałam cicho, odwracając gwałtownie głowę i skupiając się na żuku, który wędrował po źdźbłach trawy między moimi łapami. Zdjął łapę z mojego grzbietu.
- Chodź, przejdziemy się. Chyba już dość przeleżeliśmy.
Kiwnęłam jedynie głową, podnosząc się i otrzepując z wody, która pozostała na roślinności. Gray czekał na mnie, uśmiechając się.
Boże, dlaczego aż tak mnie to krepuje... Ale jednocześnie cieszy?
- Gdzie masz ochotę się wybrać, Kangae?
- Nigdzie... - mruknęłam - Znaczy, chciałabym się powłóczyć, może znajdziemy coś wartego uwagi.
- Cóż, ciężko mi zaprzeczyć. To co, lewo, prawo, przód czy tył?
- Idziemy... - obejrzałam się uważnie, jakby była to naprawdę ważna decyzja, po czym ruszyłam raźnym truchtem w bliżej nieokreślonym kierunku. Gray szybko mnie dogonił, kołysząc grzbietem z powodu braku jednej kończyny.
<Gray?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz