niedziela, 22 stycznia 2017

Od Moona - wyprawa 3/4

Kolejny dzień był Jeszcze gorszy, było zimno woda była zamarznięta,ani żywej duszy...nic! Wdrapywałem się. Dalej na górę byłem bez sił dreptałem po śnierznym,płaskim polu bez niczego prucz śniegu... GŁĘBOKIEGO śniegu. A jeszcze myśl o Celly... Co jej jest czy żyje czy ma się dobrze czy jest wesoła, czy to wszystko na odwrót! W głowie kłębiły mi się myśli biegłej nie patrzyłem na drogę... Po prostu biegłem lecz na moją nie korzyść. Wpadłem prosto głową w chyba Cegłę...

***


Obudziłem się w... KLATCE!
-co ja tu robię?- szepnąłem do siebie
-to samo co my- odpowiedział gróby męski głos. Popatrzyłem przed siebie i ujrzałem klatki w których były wilki -jesteś teraz w chatce leśniczego. Szkoli nas do polowania, jest tu całkiem miło lecz jest ostry. Lepiej się go słuchaj bo... Ach nie chcesz wiedzieć- głos ucichł
-wyglądasz na młodego- odparł chciwy piskliwy głos -nie przerzyjesz tu długów
-Alex! Nie Strasz go!- to chyba była wadera. Miała taki miły madczyny głos - przepraszam cię za niego... Jeśli mogę spytać to jak na ciebie wołają?-wachając się odpowiedziałem
-Moon-
-a więc Moon... - powiedziała wadera - ja jestem Lara, ten który cię na straszył to Alex, a ten trzeci to Arum-. Przedstawiła mi ich i opowiedziała ich i swoją historię.-A ty? Jak tu się znalazłeś?-
- To długa historia... -
Trzy gwiazdki
-biedactwo...-powiedziała Lara
-Szkoda że z tad nie wyjdziesz!-dodał Alex
-Ach... Nie słuchaj go on tylko się droczy-
-Ale to prawda-
- ty zawsze straszysz te szczeniaki!-
-no ale...-
-CISZA!- warknął Arum - słychać was na kilometr! Dostanie nam się!-
wszyscy ucichli. Weszedł leśniczy. Podszedł do mojej klatki, a ja odszedłem jak naj dalej. Warknąłem, krzyk na coś i kiwną palcem
-Nie buj się, nic ci nie zrobią
-jak się nie będziesz szarpał ha ha ha-zaśmiał się chciwo Alex a leśniczy załorzył mi smycz kaganiec i obrorze. Zaciągnął mnie na pole było okropnie zimno. Sam miał na sobie jakąś drógą skórę, na głowie i na nogach to samo. Wskazał mi na zająca który był w zagrodzie. Nic nie jadłem, i byłem przeraźliwie głodny. Leśniczy puścił mnie a ja od razu złapałem królika i zjadłem...

<Kontynuacja własna>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz