niedziela, 1 stycznia 2017

Od Graybacka cd Kangae

Podszedłem do Kan, aby być blisko niej. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie to uspokajało.
- Jak się czujesz, Gray? - zapytała znienacka, po kilku minutach drogi.
Jej pytanie zupełnie zbiło mnie z tropu. Tak dawno go nie słyszałem...
- Możliwie dobrze. - odparłem cicho. Kolejne kłamstwo. Czułem się cholernie źle, zwłaszcza, że gdybym tylko zadziałał, uratowałbym swojego brata przed śmiercią. Zginąłbym zamiast niego.
- Nie wydaje mi się. - odpowiedziała na moje westchnięcie.
- Kan, jak mogę się czuć? - jęknąłem. - Straciłem brata... Mogłem zginąć zamiast niego. Ślepym kaleką by się nikt nie przejmował.
- Nie mów tak... - Położyła uszy po sobie, ale dalej dotrzymywała mi kroku.
- Ale to prawda. - westchnąłem boleśnie.
W gruncie rzeczy to była prawda. Nie miałem bliższych znajomych, partnerki czy szczeniaków. Nie sądzę, aby ten stan się kiedykolwiek zmienił. Zawsze zostanę wyrzutkiem.
- A ty? - mruknąłem cicho. - Jak się czujesz?
- Oh... - zająknęła się wilczyca. - Ja... nie czuję się jakoś normalnie. Wszystko wykonuję automatycznie, rutynowo.
- Myślę, że byłoby lepiej, gdybym to ja zginął zamiast niego. - szepnąłem i nie dając Kangae czasu na odpowiedź, dorzuciłem: - Gdzie tak właściwie idziemy?

Kan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz