niedziela, 1 stycznia 2017

Od Graybacka cd Kangae

Zamknąłem oczy i położyłem pysk na wyciągniętych łapach. Snorri, braciszku... Załkałem cicho tak, by nie zbudzić śpiącej niedaleko Kangae. Nie mogłem myśleć teraz o niczym innym, jak o martwym przyjacielu. Westchnąłem boleśnie, gdyż nie mogłem ujrzeć jego ducha. Po moim policzku spłynęła gorzka łza, pełna bólu i rozpaczy. Weź się w garść, Gray. - mruknąłem do siebie i poderwałem się z ziemi. Niby co miałbym teraz zrobić? Zerknąłem na śpiąca obok wilczycę. Szczęściara. Też bym chciał tak szybko zasypiać. Pewnie będzie głodna, jak się obudzi. Skoczę po coś do jedzenia.
Podniosłem się z ziemi i wystawiłem pysk na wiatr, by poczuć jakiś trop. Nic z tego. Wciąż nie mogłem trzeźwo myśleć.
Wziąłem głęboki oddech, co pozwoliło mi się chociaż trochę uspokoić. Gdzie zazwyczaj jest dużo zwierząt? Łąka. Tam biegają zające. Ale czy Kan zadowoli się zającem? Powinna. Wolnym truchtem udałem się do wyznaczonego celu.
Ehh, Snorri. Braciszku. Gdybyś tylko żył... Widziałem jego śmierć. Wiem, że właśnie tak chciał umrzeć. Jako bohater. I właśnie tak go zapamiętamy.
***
Do jaskini wracałem już z królikiem w pysku.
- Kaan! - zawołałem, przekraczając próg.
- Uhh...? - Kangae dopiero co się obudziła.
- Mam jedzenie. - oznajmiłem i rzuciłem przed nią królika. - Smacznego.
- Dzięki, Gray. - odparła i popatrzyła na moją zdobycz. - A ty coś jadłeś?
- Tak. - skłamałem. Pewnie, że nie. Był tylko jeden królik na całej łące. - Jedz, jedz. Dobrze ci zrobi.

<Kangae?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz