czwartek, 5 stycznia 2017

Od Convela

Nie wiem, ile czasu minęło od śmierci Snorriego. Nie wiem, czy ktokolwiek mnie szukał. Nie wiem, jak wrócić do domu. Nie wiem, czy w ogóle chcę tam wracać.
Nie, nie chcę.
Ale z drugiej strony, nie mogę tak zostawić Mirabilisa.
Jednak tamto miejsce wiąże się zmnóstwem smutnych chwil...
Myślałem, że jestem silny. Mimo wszystko, muszę tam wrócić.
Jestem słaby. Nie mam siły. Upadnę zanim dotrę do skalistego wybrzeża.
Muszę się podnieść i ruszyć w drogę powrotną.
Moje myśli były w zupełnej rozterce. Ciepła, morska woda, która obmywała mi łapy, wcale nie pomagała mi w myśleniu. Mewy skrzeczały wysoko nade mną, kraby przechadzały się tuż obok mnie, a ryby pluskały się w niedalekiej zatoczce.
To miejsce było prawdziwą oazą spokoju. Mogłem tu leżeć ile dusza zapragnie, a po zachodzie słońca wchodziłem przez niewielką szczelinę, by zasnąć w niedawno odkrytej, bezpiecznej jaskinii. Z samego rana wracałem w to samo miejsce, by znów pokłócić się z własnymi myślami.
Nie czułem się wcale samotny, odkąd tu przybyłem. Aurum niestety postanowił zostać wraz z Mirabilisem, albo zniknął w lesie by znaleźć sobie partnerkę. Nie wiem, jak to jest z rysiami. W każdym razie, nie było go przy mnie. Nie było jego mruczenia, nikt nie wtulał się w mój wilgotny od wody bok.
Cóż, wiele rzeczy zostawiłem za sobą. Ale jednak jest sens tam wracać. Moja rodzina i przyjaciele czekają na mnie.
Nie, to tylko moja rodzina.
A może aż moja rodzina...?
Słońce zaczęło powoli chować się za horyzont. Szybkim, ale nie za szybkim truchtem ruszyłem w stronę skalistego wybrzeża. Woda szumiała spokojnie, kojąco wpływając na moje zmysły. Mewy schowały się w swych gniazdach, kraby ukryły się w muszlach. Z każdą chwilą biegłem coraz szybciej, a mój umysł podsuwał mi coraz to nowe pytania.
Czy kogoś tam zobaczę...?
Czy czekają na mnie w zatoce?
Czy w ogóle złapali mój trop?
* * *
Już z daleka dostrzegłem znajome skały i zielone drzewa; piasek, który mimo samego księżycowego blasku lśnił mocniej niż przy mojej odnalezionej jaskinii, natychmiast zasygnalizował, że jestem na miejscu.
Nagle na kogoś wpadłem. Zupełnie nie zauważyłem, że ktoś siedzi przy samym brzegu, tuż przede mną, i w rezultacie oboje się przewróciliśmy. Przeturlałem się odrobinę dalej, ale wstałem i otrzepawszy się z piasku, przyjrzałem się wilkowi, przez którego się przewróciłem.
Dopiero teraz dostrzegłem znajome, opuszczone uszy, lśniące oczy i białą sierść.
Tak, nic się w niej nie zmieniło. Była tylko trochę bardziej wychudzona, niż gdy widziałem ją ostatnim razem.
- Calme...? - zdziwiłem się i zamrugałem nerwowo. C o   o n a   t u   r o b i? Czyżby na mnie czekała... aż tak długo...?

<Calme? Co robisz nad moim morzem? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz