- Będzie świetnie. - powtórzyłam, sennie mrużąc oczy. Wtuliłam się w niego, przysypiając lekko - Kocham cię, Gray.
- Ja ciebie też, Kan. - odparł, pocierając łbem o moją szyję. - Ja ciebie też.
Wtuliłam się w niego, wdychając zapach jego sierści.
- Będziemy uczyć je polować. - mruknęłam - Pokażesz im jak się zakraść do królika, jak szybko złamać kark indykowi, jak przegryźć sarnie gardziel, żeby nie cierpiała zbyt długo. Nauczymy je jak wyć, nauczymy je świata i życia...
- Co ciebie tak wzięło na rozmyślania, Kanuś? - trącił mnie lekko w pysk, a ja go polizałam.
- Chciałabym już je zobaczyć... Przytulić. - mruknęłam, sadowiąc się wygodniej, tak, żeby nie naciskać na brzuch. Poczułam, jak maleńka łapka uciska na moje ciało i zaczerwieniłam się ze szczęścia.
Grayback objął mnie, kładąc zdrową łapę na moich łopatkach. Ziewnęłam szeroko, ukazując szereg zębów, razem z czterema kłami. Zasłoniłam oczy powiekami, czując, że powoli odpływam w sen.
<Gray? Wena poszła po nić dentystyczną, papier toaletowy i klej w sztyfcie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz