poniedziałek, 20 lutego 2017

Kangae cd. Cadere

Stanęłam na progu jaskini Calme i Convela.
- Cal? - zawołałam cicho, obawiając się czy przypadkiem nie zbudzę szczeniąt głośniejszym krzykiem. Usłyszałam szmer , a po chwili z jednej z odnóg wynurzyła się biała postać.
- Kangae! Jak miło cię widzieć. Jak się czujesz, kochana? - objęła mnie lekko, ale po chwili dostrzegła waderę za mną - Kto to jest?
Nim zdążyłam wyjaśnić jej całą sytuację, ruda wilczyca otworzyła pysk.
- Jestem Cadere. - odpowiedziała nieznajoma, postępując kilka kroków do przodu - Chciałabym dołączyć do waszej watahy.
- Oh, oczywiście. Zawołałam Convela. - popatrzyła na mnie, po czym zniknęła z powrotem w ciemności nory. Potarłam łapą o łapę, zakłopotana byciem sam na sam z wilczycą. Rzucała mi dyskretne spojrzenia, ale czułam się coraz bardziej skrępowana. To spotkanie... było dziwne. Moja reakcja na jej przybycie też miała wiele do życzenia. Może to nerwy związane ze sprzeczką z Gray'em?
Na szczęście po kilku chwilach ze skrępowania wybawiła mnie twarz białego basiora, który szczerzył się w uśmiechu.
- Hej, Kan. - przywitał się, żeby potem zwrócić się do nowej - Jestem Convel, samiec Alpha tej watahy. Miło mi cię poznać. Doszły mnie słuchy, że chcesz powiększyć nasze skromne grono. Jak cię zwą?
- Jestem Cadere.
Spojrzałam pytająco na samca. Chciałabym porozmawiać z Calme, bo nie czułam się pewnie z myślą, że do rozwiązania zostało kilka dni
- Calme musiała zostać z Nafis i Nesim. - odparł, jakby odgadując moje myśli.
- Jasne. - mruknęłam, tuląc uszy. Może kiedy indziej uda mi się ją dopaść.
- A więc, droga Kroplo, oprowadzę cię po terenach. Dajmy Kan odpocząć. - mrugnął do mnie, po czym oddalił się lekkim krokiem, zaczynając monolog o terenach. Stałam tam jeszcze chwilę, patrząc za ich znikającymi ogonami. Powinnam spróbować porozmawiać z Gray'em i przedyskutować to wszystko na spokojnie. Mimo tego, nie miałam zamiaru odpuścić; musi w końcu pogodzić się z tym, że nie jestem małym szczenięciem. Musi przestać przenosić swoją traumę na mnie i przestać krążyć wokół mojego życia i tego, co robię.
Zniżyłam głowę, wyczuwając woń świeżej trawy i rosy. Odetchnęłam głęboko, myśląc o tym, co zbliżało się nieuchronnie. Czy to bardzo boli? Calme miała powikłania i ledwo to przeżyła... Może i mnie nie będzie łatwo rodzić?
Podniosłam powoli głowę, po czym ruszyłam wolnym krokiem do domu.
<Gray, Cad?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz