poniedziałek, 20 lutego 2017

Od Cadere

Leniwie zmrużyłam oczy, chroniąc je przed promieniami słońca. Która to już była...? Rano. Cóż, raczej nie śpieszyło mi się do pobudki, a już na pewno nie do jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
- Cad? - Basior mruknął cicho. Poczułam jego oddech na swoim karku.
- Co? - Ziewnęłam szeroko, z wolna ruszając łapami. Coś chrupnęło w moim nadgarstku. Zapewne od zbyt długiego leżenia bez ruchu.
Sylwetka Dagana naprężyła się, po czym uskoczyła w bok. Wilk jęknął cicho, gdyż okazało się, że jego łapa natrafiła na ostry jak brzytwa kamień. Dagan był moim opiekunem do czasu odnalezienia innej watahy, przydzielił mi go Averse. W sumie to nie wiem po co, ale skoro tak zrobił nie mogłam kwestionować jego decyzji.
- Wstań już. - nakazał sucho.
Szczerze mówiąc, Dagan był jednym z tych wilków, które idealnie nadają się na strażników lub ochroniarzy. Nie mówił zbyt wiele, a także wybierał najbezpieczniejsze skróty i drogi. Nie podejmował żadnych ryzykownych działań - po prostu wypełniał swoją misję. Miało to też swoje wady, nie można z nim było porozmawiać "o niczym", zawsze musiał mieć jakiś powód do rozmowy.
- Co zrobisz, kiedy już będziesz mógł mnie zostawić w spokoju? - zapytałam.
- Pewnie sobie gdzieś pójdę. - odparł jak zwykle bez emocji. - Może wrócę do watahy... nie wiem.
No tak. Pewnie zanarzeka się na śmierć, zanim w ogóle gdziekolwiek dojdziemy.
***
Dagan dziś rano wyczuł zapach innych wilków. Podprowadził mnie jak najbliżej watahy, po czym sam się ulotnił. Powiedział, że watahy chętniej przyjmują młode wadery niż doświadczone basiory.
Niestety nie wziął pod uwagę tego, że zostawił mnie na samych obrzeżach sfory. Postanowiłam na własną łapę wybrać jakiś kierunek, a były nim skały. Skały... może spotkam tam jakiegoś wilka?
Najbardziej obiecująca wydawała mi się ta najbliżej mnie. Jedyne co mnie zaniepokoiło to sierść leżąca przed wejściem, zupełnie jakby toczyła się tu jakaś walka.
Wzięłam głęboki oddech. Raz kozie śmierć, prawda? Na ugiętych łapach wcisnęłam się do środka, skąd dobiegł mnie silny zapach wilczycy...

<Kangae?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz