wtorek, 14 lutego 2017

Convel cd. Calme

- Zaczniesz? - spytała szeptem Calme, gdy już wszyscy stali w umówionym miejscu, na początku szlaku.
- Ty mów, najwyżej coś potem wtrącę - odparłem, patrząc z lekkim smutkiem na watahę, która tak się rozrosła, a mimo to nikt nie był w wesołym nastroju.
Cal westchnęła. W tej chwili uznałem, że jest piękna nawet wtedy, kiedy wzdycha za spuszczonymi oczyma.
- A więc... - zaczęła niepewnie, a wszystkie ślepia w tak wielu kolorach zwróciły się ku niej. - Convel jakiś czas temu zniknął na dłużej, a ja wyruszyłam by go szukać. Zapach jego doprowadził mnie... - w tej chwili szturchnąłem Alfę, by nie zepsuła niespodzianki.
- Nie poradzisz sobie? - spytałem szeptem. W odpowiedzi zarumieniła się i odwróciła wzrok.
- Prawda, gdy ostatnio zniknąłem, nie było mnie dłuższy czas. Jednak zakochałem się w miejscu, które odkryłem podczas mojej... jakby to nazwać, obłąkańczej wędrówki - podjąłem temat. Snorri II zamachał lekko ogonem, Grayback spojrzał na mnie uważniej. - Trudno stwierdzić, czy to ja znalazłem tam Calme, czy Calme mnie. W każdym razie, chciałbym pokazać Wam to miejsce. Zapewniam Was, będziecie zachwyceni - uśmiechnąłem się porozumiewawczo do Cally.
- A szczeniaki? - spytał Moon niepewnie.
- Weźmiemy je ze sobą, nic się im nie stanie. Droga nie jest wcale aż tak długa - powiedziałem.
* * *
Po dłuższym czasie wędrówki, usłyszałem wreszcie upragniony szum wody. Przyspieszyłem kroku, a reszta wilków została nieco w tyle. Już za moment wszyscy ujrzeli moje odkrycie.
Morze. Wielkie morze, skąpane w blasku zachodzącego słońca.
- Piękne... - szepnęła Kan. Wszyscy stali wpatrzeni w wodę. Snorri położył się przy łapie Graybacka.
- Patrz, Kan! Ten to Snorri, prawda? - spytał basior.
- Tak, Snorri II - odparła Kangae, a szczenię przysunęło się do nich bliżej.
Szum wody był kojący i uspokajający. Snorri zapiszczał, ale Celestial uciszyła go delikatnym trąceniem.
- Uznałem, że nie możemy dłużej żyć w żałobie - powiedziałem donośnie. - Niech wszelkie smutki odpłyną wraz z falami tego morza i nie powracają! Cześć i chwała naszemu Snorriemu i jego następcom! - starałem się nie krzyczeć, ale przy ostatnim zdaniu entuzjazm wziął górę. - Wśród nas jest młody imiennik naszego przyjaciela, syn Celestial i Moona, Snorri II. Niech dba o to, by duma jego dziadka przetrwała jeszcze wiele lat - dodałem przyjaźnie.
Calme zaczęła wyć. Po chwili dołączyli się Moon z Celestial, Nigra, Mirabilis, ja. Nikt nawet nie zauważył, kiedy reszta i szczeniaki dołączyły się do chórku, ale już wyliśmy wszyscy razem. Dla Snorriego, ten jeden, ostatni raz.
- Będziemy wspominać go dobrze - uśmiechnąłem się i objąłem pokolei każdego wilka. Przy szczeniakach zatrzymałem się, po czym polizałem ostrożnie obydwa młode. Kasai pisnął tylko, a Snorri II trącił mnie małą łapką, zapewne niezamierzanie, ale i tak zrobiło mi się cieplej na sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz