niedziela, 19 lutego 2017

Convel cd Calme

- Dasz radę! Jesteś najodważniejszą waderą jaką znam, Cally. Ze wszystkim dasz sobie radę - zapewniałem moją... partnerkę? Jak to dziwnie brzmi. I zarazem tak wspaniale... Calme rodzi szczeniaki. Nasze szczeniaki.
Uśmiechnęła się delikatnie, ale już po chwili zacisnęła zęby, patrząc mi w oczy. Odwzajemniłem spojrzenie, łagodne i same w sobie zapewniające, że wszystko będzie dobrze.
Już po chwili na piasku leżały dwie, małe, puchate, białe kulki.
- Jest śliczna... - polizałem białą waderkę. - Nafis. Nazwiemy ją Nafis. Jest taka podobna do ciebie... - uznałem.
- Wolałabym szczeniaka podobnego do ciebie, Conv... Ja w przeciwieństwie do ciebie nie mam żadnych cudownych cech, które chciałbym aby odziedziczyły po mnie szczeniaki... - stwierdziła Calme.
- Jesteś cudowna, Cally, dobrze, że szczeniaki są do ciebie podobne. Do nas obu.
- Convel...? - spytała cicho wadera, kierując wymownie swoje spojrzenie na małego basiorka.
- Masz dla niego jakieś imię? - zapytałem, uśmiechając się.
- Niech będzie Nesibindi - wyszeptała, podnosząc się ostrożnie z piasku.
- Wspaniałe - stwierdziłem. - Wiesz co, Cally?
- Co?
- Cieszę się, że nasze szczeniaki urodziły się tutaj, nad morzem. To najwspanialsze miejsce na naszych terenach, a one zapamiętają je być może jako pierwsze, które poznały.
- Masz rację, to wspaniałe - uśmiechnęła się Calme, wtulając się w mój bark.
- Weźmy je do lasu, niech poznają resztę watahy.
* * *
W drodze do puszczy, gdzie Nafis i Nesibindi miały poznać resztę watahy, zrobiliśmy tylko jeden postój, żeby Calme się napiła. Doskonale to rozumiałem, musiała być zmęczona.
- Convel? - spytała, biorąc kolejny łyk wody z niewielkiego jeziorka.
- Hm? - zatrzymałem łapą Nesibindiego, który próbował już czołgać się w stronę wody.
- Wiesz, że zostałeś Alfą, prawda? - zauważyła Calme.
- Nigdy o tym nie myślałem w ten sposób... - zdzwiłem się, przygarniając basiorka bardziej do siebie. Urwis, nadal mocował się z moją łapą. Tak właściwie, to naprawdę nigdy nie myślałem o tym, że jako partner Calme zostanę Alfą. Liczyła się dla mnie tylko ona, tylko Cally i miłość do niej. I wydaje mi się, że to znaczy, że ta miłość nie była przelotnym uczuciem.
- To chyba dobrze - uśmiechnęła się Cal, podchodząc bliżej i biorąc Nesibindiego ostrożnie za skórę na karku. Szczeniak pisnął. W ten sam sposób chwyciłem Nafis i razem ruszyliśmy w stronę lasu.

<Cal? Convel jest w szoku pozostaniualfowym x.x>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz