niedziela, 19 lutego 2017

Od Hiver

Warknęłam pod nosem, pewniej stając na łapach.
Zraniona córeczka, ojciec morderca i brat zdrajca. Dlaczego to wszystko wygląda jak jakiś płytki, pieprzony film? Nigdy nie chciałam być gwiazdą...
- Porozmawiamy? - niski, zachrypnięty głos po raz kolejny zadzwonił mi w uszach.
Podniosłam wzrok, napotykając jego bursztynowe oczy. Takie same jak u Scezema. Zgrywał spokojnego, lecz zdradzała go drgająca lewa łapa. Przejął to od matki, o ile mnie pamięć nie myli.
Według wszelkich scenariuszy powinnam się wściec, zabić go - oczywiście cudem uchodząc z życiem - a później wygłosić ckliwą mowę, pogodzić się z bratem i powrócić do watahy, silniejsza psychicznie i fizycznie. Brzmi nieźle, ale chyba daruję sobie trzeci i czwarty punkt.
- Silentium, odpowiedz.
- Nawet jeśli się nie zgodzę, to i tak będę musiała cię słuchać.
- Ja chcę tylko...
- Daruj sobie - wyprostowałam grzbiet, patrząc mu w oczy. Niech nie myśli, że będę się mu kłaniać.
- Chciałbym, żebyś wróciła.
Podszedł do mnie, lekko schylając się, żeby utrzymać kontakt wzrokowy. Był wyższy, ale to nic nowego. Większość basiorów jest ode mnie wyższa.
- Chciałbyś mnie zabić. Powrót to tylko formalność.
- Skąd taki wniosek?
- Bo taki już jesteś. Zawsze zabijasz słabszych, a kiedy tego nie zrobisz, twój autorytet może zostać zachwiany.
Parsknął cicho, nadal nie spuszczając mnie z oczu.
- Byłaś szczeniakiem, kiedy cię wygnałem.
- Pytasz o to, jakim cudem przeżyłam czy o to, skąd tyle o tobie wiem?
- Bystra jesteś.
- A więc znasz odpowiedzi na oba pytania. Teraz moja kolej. Dlaczego mnie wygnałeś?
- Byłaś słaba.
Zmarszczyłam brwi, stukając pazurami o twardą ziemię.
- Byłam twoją córką.
- Wciąż nią jesteś - odsunął się o krok i oparł bokiem o ścianę jaskini.
- Skazałeś mnie na śmierć. A teraz, kiedy ułożyłam sobie życie, masz czelność mnie tu sprowadzać.
- Słyszałem, że zwykle jesteś mniej gadatliwa.
- Bo zwykle nie mam innym tyle do powiedzenia.
Posłał mi uradowane spojrzenie i wyszczerzył kły w chorobliwie sztucznym uśmiechu.
Do sali wszedł Scezem, posyłając mi badawcze spojrzenie. Najgorsze było to, że wciąż nie wiedziałam po czyjej jest stronie.
- Chcę porozmawiać ze Scezemem.
- Proszę cię bardzo, rozmawiajcie - ojciec wskazał łapą na mojego brata, który zastygł w miejscu.
- W cztery oczy.
- Czy to wygląda ci na koncert życzeń? - mruknął, a naszą miłą pogawędkę przerwał mój ukochany braciszek.
- Nie kłopocz się, nie chcę z tobą rozmawiać.
Warknęłam, przyglądając się mu. Teraz już nic nie rozumiem.

<KONTYNUACJA SAMODZIELNA>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz