czwartek, 9 lutego 2017

Kangae cd. Grayback

- Dobranoc, Gray. - mruknęłam, kuląc się jak najmocniej koło niego. Cienie się wydłużały, aż w końcu zapadła całkowita ciemność, którą przerywały jedynie światła latarni ulicznych i reflektory przejeżdżających samochodów. Oddech basiora powoli spowalniał, aż w końcu miałam pewność, że zasnął. Zaczęłam rozpamiętywać dzisiejszy dzień. Obróciłam lekko głowę, przepełniona mieszanymi uczuciami. Przypomniałam sobie moich Państwa, ich twarze i nagle poczułam pustkę w sobie, mimo tego, co czułam do Grayback'a. Nieodwracalnie straciłam coś, co było częścią mnie, bez względu na to, że tak naprawdę nigdy nie powinnam mieć z nimi nic wspólnego. W końcu byłam wilkiem, nie domowym psem, którym można dyrygować. Ale... Wychowałam się u ich boku. To oni patrzyli, jak dorastam, na moje wzloty i upadki. Ich wstręt do mnie bolał niesamowicie, a uczucia, które nadal do nich żywiłam, jeszcze bardziej to podsycały. Jednego jednak byłam pewna; cegła, którą we mnie rzucono, nieodwracalnie zakończyła pewien etap mojego życia.
Wybiegłam myślami jeszcze dalej, aż do momentu mojego ostatniego wspomnienia w ludzkim domu. Potem usiłowałam przypomnieć sobie twarze rodziców.
Daremnie.
Gray poruszył się przez sen, mocniej mnie przytulając. To, że był tak blisko mnie uświadomiło mi coś. Mam partnera. Wilka, z którym przeżyję resztę życia, z którym mogę założyć rodzinę. Mogę zostać matką. Urodzić i wychować młode wilczę, które będzie stąpać po tym świecie długo po mojej śmierci. Poczułam ciepło w sercu na myśl o zostaniu rodzicem. Chciałabym tego. Pytanie, czy Gray się zgodzi.
W głowie zabrzmiały mi jego wcześniejsze słowa. Ponoć już miał partnerkę i czwórkę młodych. Może już nie chce drugi raz przez to przechodzić? Strata bliskich naprawdę musiała boleć... A mimo tego zaproponował mi partnerstwo.
Obróciłam głowę, wsuwając nos w jego futro, jednocześnie zamykając oczy. Jego zapach mnie uspokajał, aż w końcu wszystkie myśli odpłynęły i usnęłam.
xXx
Następnego ranka obudziłam się przed nim. Dobiegły mnie odgłosy codziennego, ludzkiego życia oraz zapach świeżego jedzenia. Uniosłam głowę, chcąc obudzić basiora. Zauważyłam, że leżymy w tej samej pozycji, w której zasnęliśmy. Szturchnęłam lekko pierś wilka.
- Gray. - szepnęłam, nie chcąc zwrócić na nas uwagi pary, która rozmawiała nad nami. Jeśli jeszcze nas nie zauważyli, to niech tak pozostanie.
- Tak? - mruknął po dłuższej chwili poszturchiwania, przecierając pysk łapą. Otworzył zaspane oczy i spojrzał na mnie.
- To już rano?
- Tak. - mruknęłam, odsuwając się nieco od niego. - Dzień dobry, kochany. Jak się spało?
- Zaskakująco dobrze. - odparł z uśmiechem, wyciągając się w przód - A tobie?
- Nie najgorzej. - odpowiedziałam, wyginając grzbiet, aż chrupnęły mi kręgi.
<Gray?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz