sobota, 25 lutego 2017

Convel cd. Rozalia

Szliśmy w milczeniu, które w końcu dało mi się we znaki i postanowiłem coś powiedzieć.
- O czym tak myślałaś? - spytałem. Wadera bowiem wydawała się bardzo czymś pochłonięta.
- Przeszłość i te sprawy. Za ile będziemy na miejscu? – szybko zmieniła temat. Chyba nie lubiła rozmawiać o swoim życiu. Cóż. To chyba znaczy, że nic się o niej nie dowiem. Oprócz tego, że ma na imię Rozalia.
- Już niedaleko. Da się wyczuć zwierzęce zapachy - odparłem, zaciągając się powietrzem i zapachami w nim krążącymi. - Chodź - dodałem, nisko na łapach kierując się wolno przed siebie. Przez zarośla dostrzegłem jasnobrązową sierść sarny. Zatrzymałem się, Rozalia zamarła obok mnie i przywarła płasko do ziemi.
- Na trzy - szepnąłem.
- Raz - powiedziała cichutko.
- Dwa.
- Trzy! - wykrzyknęliśmy razem. Na dźwięk naszych głosów sarna uniosła łeb, ale nie zdążyła uciec. Wpiliśmy się kłami w jej mocno ukrwioną szyję, powodując natychmiastową śmierć zwierzęcia, którego ciało upadło na ziemię.

<Roza? Wybacz odstęp czasu i długość, ale mam zawalony weekend :c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz