sobota, 25 lutego 2017

Convel cd. Cadere

Leżałem przy Calme i szczeniętach w mojej jaskinii w lesie. Tunel do Tęczowej Doliny, ten nad Morzem, zapewne ział pustkami, ale nie chciałem się zbytnio oddalać od szczeniąt. Dwie, białe, puchate kulki, Nafis i Nesibindi, leżały u boku matki.
Nagle w jaskinii pojawił się szaro-biały pysk Kangae.
- Cal? - spytała i skinęła delikatnie łbem w stronę wyjścia.
Popatrzyłem ze zdziwieniem na Calme.
- Chcesz iść? - upewniłem się zakłopotany.
- Convel, nie martw się. To tylko kilka metrów - uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę Kan. Gdy obydwie zniknęły w jaskinii, Nesibindi zaczął rozpaczliwie czołgać się w stronę wyjścia. Zaśmiałem się i przygarnąłem go z powrotem do siebie. Po chwili Calme znów pojawiła się w jaskinii, zmieniając mnie w kwestii pilnowania szczeniąt.
- Jest nowa, Cadere. Chce dołączyć - powiedziała krótko i ziewnęła.
- Prześpij się, słońce - mruknąłem przyjaźnie. - Tylko najpierw spróbuj uśpić Nesibindiego, urwis ciągle próbuje się wydostać.
- A Nafis? - spytała Cally.
- Już śpi - odparłem i zniknąłem w wyjściu z jaskinii, przywołując na pysk szczery i przyjazny uśmiech.
- Hej, Kan. - przywitałem się, po czym zwróciłem się w stronę nowej. - Jestem Convel, samiec Alfa tej watahy. Miło mi cię poznać. Doszły mnie słuchy, że chcesz powiększyć nasze skromne grono. Jak cię zwą? - zapytałem, chociaż Calme już mi ją przedstawiła.
- Jestem Cadere.
Kan spojrzała na mnie pytająco. Z jej spojrzenia wyczytałem, że chciałaby porozmawiać z Calme.
- Calme musiała zostać z Nafis i Nesim. - odparłem.
- Jasne - mruknęła, tuląc uszy.
- A więc, droga Kroplo, oprowadzę cię po terenach. Dajmy Kan odpocząć. - mrugnąłem do Kangae, po czym oddaliłem się lekkim krokiem, zaczynając monolog o terenach. Najpierw zwiedziliśmy najbliżej położone miejsca: potok, jezioro, pokazałem jej gawrę i łąkę. Następnie zbliżyliśmy się nieco do szlaku nad Morze, ale nie poszliśmy nad wodę. Chciałem już wrócić do Calme, chociaż dręczyło mnie nieco poczucie obowiązku, żeby pokazać Cadere wszystko.
Wacaliśmy do mojej jaskinii okrężną drogą, zatrzymując się przy zawalonej jamie Snorriego. Opowiedziałem wilczycy skróconą historię byłego Alfy, pomijając jego związek z Cal. Nie chciałem, żeby wadera wzięła mnie za wariata czy kogoś w tym stylu. W końcu jednak dotarliśmy do wejścia mojej jaskinii, gdzie zatrzymaliśmy się.
- No, teraz daję ci wolną łapę - roześmiałem się przyjaźnie. - Idź, zapoluj, poszukaj innych wilków. Napewno spotkasz kogoś do towarzystwa.
Po tych słowach Cadere pożegnała się ze mną, podziękowawszy uprzednio za oprowadzenie, i zniknęła w lesie. Ja sam wsunąłem się do jaskinii, gdzie zastałem Calme z Nafis przy boku.
Jedna rzecz mnie zaniepokoiła.
Nesiego nie było przy Alfie.
- Calme? - zbudziłem partnerkę lekko podenerwowanym głosem. Otworzyła leniwie jedno oko. - Cal, gdzie Nesibindi?!

<Calme? Big sensejszyn, znikające szczenię :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz