poniedziałek, 20 lutego 2017

Od Kangae, cd. Cadere

Spostrzegłam rudą waderę. Jej twarz była mi zupełnie obca. Od razu poczułam, jak serce podskakuje mi do gardła, a w głowie zapaliła się okropna myśl. Błyskawicznie stanęłam w pozycji obronnej, która miała jak najlepiej osłaniać brzuch, po czym stuliłam uszy i wyszczerzyłam kły.
- Kim jesteś? - syknęłam. W normalnych okolicznościach wolałabym się wycofać, ale nie mogłam gdzie uciekać. Poza tym, ze sporymi już maluchami nie oddaliłabym się od napastniczki, a jedynie naraziłabym siebie i je na niebezpieczeństwo.
- Spokojnie, nie mam zamiaru cię atakować! - odparła błyskawicznie wilczyca, cofając się o krok. Spuściłam nieco z tonu, ale nadal byłam przygotowana, żeby odskoczyć.
- Co robisz na terenach watahy? - zapytałam, przyglądając się jej uważnie.
- Cóż, chciałam do niej dołączyć. - wzruszyła ramionami, ale nadal bacznie obserwowała moje ruchy. - Czy jest możliwość, żebyś zaprowadziła mnie do Alfy?
Minęła chwila, nim odpowiedziałam.
- Tak, oczywiście. - odparłam, od razu się pesząc. Chyba nie musiałam reagować tak gwałtownie, ale z drugiej strony, co by było, gdyby obca samica wcale nie miałaby wobec mnie przyjaznych zamiarów?
Wyszłam powoli z jaskini, nie patrząc obcej w oczy. Uniosłam jednak głowę, żeby zwietrzyć zapach jaskini Convela, po czym ruszyłam lekkim truchtem w obranym kierunku.
- Jak się zwiesz? - zapytała wadera. Kątem oka spostrzegłam, że przygląda się otoczeniu.
- Kangae. - odpowiedziałam cicho.
- Ja jestem Cadere. Miło mi cię poznać.
<Cadere?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz