czwartek, 23 lutego 2017

Od Kangae cd Grayback

- Dzięki, Gray. - mruknęłam, wtulając się mocniej w niego. Słyszałam bicie jego serca.
- Jeszcze raz przepraszam... - mruknął, skubiąc lekko moje ucho.
- Wybaczam. - odparłam, odchylając się, żeby spojrzeć mu w twarz. On również się odsunął, zezując na mnie lekko.
- Ale obiecaj, że będziesz na siebie uważać.
- Nie martw się, nie mam zamiaru naumyślnie się zabić, żeby nie wrócić więcej do nowo narodzonych szczeniąt i partnera. Poza tym, nie wyjeżdżam dzisiaj, dopiero jak maluchy trochę podrosną.
- Domyślam się. - pocałował mnie w nos. Odskoczyłam z zaskoczenia, na co on się zaśmiał.
- Wiesz, że jest nowa wadera w watasze? - zagadnęłam, sadowiąc się wygodniej u jego boku.
- Nie... Ale pewnie się zaraz dowiem.
- Taka ruda wilczyca, ma na imię Cadere.
- Cadere? Kropla?
- Yhym. - mruknęłam cicho - Spotkałam ją przed jaskinią, w której przespałam noc. Zapytała o Convela, to cóż... Odprowadziłam ją i oto jestem z powrotem.
- Bardzo się cieszę z tego powodu. - odparł, kładąc się na boku. Światło ukazywało lekkie pyłki kurzu, które gromadziły się przed wąskim wyjściem z nory. W środku panował półmrok, w którym wyraźnie widziałam świetliste tęczówki mojego partnera. Powietrze nadal pachniało deszczem i rosą.
- Jak się czujesz, Kan? - Gray wsunął nos w sierść na mojej szyi, mrucząc cicho.
- Dobrze. - powiedziałam, mając nadzieję, że to w najbliższym czasie się nie zmieni. Obawiałam się tego, jak poród będzie wyglądać, nie samego bólu, ale tego, że mogą wystąpić komplikacje. Gdyby szczeniętom coś się stało...
- Martwisz się, prawda? - przesunął nosem po mojej skórze, masując mnie lekko przednią łapą po łopatkach.
- Może trochę... - szepnęłam, wyciągając głowę i rozluźniając mięśnie.
- Wszystko będzie dobrze, beczułko. Jesteś młoda, zdrowa, masz jak wyżywić szczeniaki... No i nie jesteś sama.
- Chyba z tego cieszę się najbardziej. - odparłam, przewracając się na drugi bok tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę jak bardzo zmieniło się moje życie od czasu gdy zorientowałam się, że muszę poszukać nowego domu między leśnymi drzewami. Przez rok nieudolnego życia przez zoo i targ aż do Gray'a i wilcząt. Chciałabym już je przytulić, poczuć... Do terminu zostało tylko dwa dni, wiem jednak, że czekanie może się przedłużyć.

<Gray? Ni mam weny ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz