Nagle poczułem, że ten ciepły dom, w którym od tak dawna przebywałem, już mnie nie chce. Po chwili moim ciałem wstrząsnął zimny dreszcz. Pisnąłem cicho, nie mogąc znieść zimna, jednak po chwili coś ciepłego zbliżyło się do mnie.- Jest śliczna... - usłyszałem. - Nafis. Nazwiemy ją Nafis. Jest taka podobna do ciebie...
Kim, albo też czym jest Nafis? Z resztą, nieważne. Jedyne, co mnie teraz obchodziło, to nagłe zniknięcie źródła ciepła. Pisnąłem cicho, ale chyba nikt mnie nie usłyszał. Głośny szum, skrzek, przytłumione głosy, a spośród tak wielu dźwięków udało mi się usłyszeć tylko kilka słów.
- Convel...? - spytał cicho pierwszy głos.
- Masz dla niego jakieś imię? - zapytał drugi.
- Niech będzie Nesibindi - wyszeptał Pierwszy. Cichy szelest, drugie źródło ciepła odsunęło się, a ja poczułem...
poniedziałek, 27 lutego 2017
sobota, 25 lutego 2017
Grayback cd Kangae
Nie mogłem ukryć swojej radości, kiedy dwie małe kulki znalazły się przy Kangae.
- Shika i Amber. - powtórzyłem z uśmiechem. - Amber i Shika.
Wilczyca przytuliła do siebie maluchy i dokładnie je wylizała. Po którymś myciu wyglądały o wiele lepiej.
- Na początku myślałam... - zdołała z siebie wykrztusić po kilku minutach milczenia. - Że..
- Że..? - zachęciłem ją, chociaż i tak zapewne znałem odpowiedź.
- Że Amber urodziła się martwa. - Wadera hałaśliwie przełknęła ślinę.
- Też tak myślałem. - szepnąłem.
Tymczasem oba szczeniaki leżały wtulone w puch matki, a Amber powoli pełzła w stronę jej łapy. Urocze. Shika co prawda był mniej ruchliwy jak na razie, ale to się może niedługo zmienić. Delikatnie ułożyłem się obok Kangae i przeniosłem Amber do siebie. Też chciałem się poprzytulać do szczeniaczków....
Od Shiki
Próbowałem pełznąć w ciemności, przebierając łapami po czymś sypkim. Nie wiedziałem dokąd idę, ale ciekaw byłem co jest dalej. Może to dziwne ,,coś" nie przeszkodzi mi w sprawdzeniu co jest dalej?
- Shika, Shika, Shika, nie! Mały, wracaj tu! - usłyszałem delikatny głos. Pisnąłem z niezadowolenia, kiedy mocny uścisk chwycił mnie za skórę na karku. Zamachałem nogami, wyginając grzbiet i próbując się pozbyć nieprzyjemnego uczucia. Jęknąłem ze złością, ale nagle poczułem zimno na brzuchu. Znów miauknąłem, ale poczułem znajome ciepło, do którego podpełzłem wolno i wtuliłem się. W pewnym momencie przytuliłem się do ciałka, które było mniej-więcej takie jak ja. Opałem na nim głowę, starając się usnąć.
Nagle usłyszałem obcy dźwięk. Trzask i szelest, a ciepła masa sierści się poruszyła.
- Hej, Kan,...
Od Amber
Najpierw poczułam, że mój mały domek już mnie nie chce i próbuje się mnie pozbyć. Oczywiście, zapierałam się łapami, ale to i tak nic nie dało, gdyż wkrótce wylądowałam na zimnym, nieprzyjemnym czymś. Jedyne, co było przyjemne to coś z góry, które dawało przyjemne ciepło, aczkolwiek ono także po chwili zniknęło.
Zadrżałam zaniepokojona, po czym rozdziawiłam pysk w wołaniu o pomoc, ale czemu nikt nie pomagał? Coś chwyciło mnie za skórę na karku i uniosło do góry. Postanowiłam nie walczyć z tą dziwną siłą i pozwolić się podnieść, chociaż było tak zimno i nieprzyjemnie! W końcu zostałam ułożona obok dwóch ciepłych rzeczy i w obu z nich czułam delikatne miarowe uderzenia, takie same, jak wcześniej. Jednak nadal czułam się dość niepewnie, więc nie wykonywałam żadnych, absolutnie żadnych ruchów....
Nigra Morto odchodzi!
Nigra Morto odchodzi z watahy, z powodu bardzo długiej niezgłoszonej nieobecności i braku jakichkolwiek opowiadań.
Dziękujemy, Nigra, że byłaś razem z nami przez tak długi czas!

Convel cd. Veter
Przechadzając się po terenach watahy w poszukiwaniu niejakiego zagrożenia czy innych wilków, wyczułem nagle obcą woń. Zbliżyłem się wolno do miejsca, skąd dobiegała i dostrzegłem wilka, który pożywiał się martwym jeleniem. Zaszedłem go od przodu, warcząc gardłowo. Wilk machinalnie odskoczył w tył, szczerząc do mnie kły. Stanął w pozycji obronnej, gotów się przede mną bronić.
- Kim jesteś i co robisz na terenach naszej watahy? - spytałem przez zaciśnięte zęby.
- Mogę najpierw poznać twoje imię? - prychnął, mrużąc ślepia. Mój warkot przybrał na sile gdy rozwarłem szczęki, ale rozluźniłem mięśnie i stanąłem przed mniejszym ode mnie wilkiem.
- Jestem Convel, samiec Alfa tutejszej watahy - powiedziałem, nie kryjąc dumy. Uznałem, że obcemu przyda się wiedzieć, z kim rozmawia.
- Veter - odparł, przybierając...
Convel cd. Cadere
Leżałem przy Calme i szczeniętach w mojej jaskinii w lesie. Tunel do Tęczowej Doliny, ten nad Morzem, zapewne ział pustkami, ale nie chciałem się zbytnio oddalać od szczeniąt. Dwie, białe, puchate kulki, Nafis i Nesibindi, leżały u boku matki.
Nagle w jaskinii pojawił się szaro-biały pysk Kangae.
- Cal? - spytała i skinęła delikatnie łbem w stronę wyjścia.
Popatrzyłem ze zdziwieniem na Calme.
- Chcesz iść? - upewniłem się zakłopotany.
- Convel, nie martw się. To tylko kilka metrów - uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę Kan. Gdy obydwie zniknęły w jaskinii, Nesibindi zaczął rozpaczliwie czołgać się w stronę wyjścia. Zaśmiałem się i przygarnąłem go z powrotem do siebie. Po chwili Calme znów pojawiła się w jaskinii, zmieniając mnie w kwestii pilnowania szczeniąt.
- Jest nowa, Cadere. Chce...
Convel cd. Rozalia
Szliśmy w milczeniu, które w końcu dało mi się we znaki i postanowiłem coś powiedzieć.
- O czym tak myślałaś? - spytałem. Wadera bowiem wydawała się bardzo czymś pochłonięta.
- Przeszłość i te sprawy. Za ile będziemy na miejscu? – szybko zmieniła temat. Chyba nie lubiła rozmawiać o swoim życiu. Cóż. To chyba znaczy, że nic się o niej nie dowiem. Oprócz tego, że ma na imię Rozalia.
- Już niedaleko. Da się wyczuć zwierzęce zapachy - odparłem, zaciągając się powietrzem i zapachami w nim krążącymi. - Chodź - dodałem, nisko na łapach kierując się wolno przed siebie. Przez zarośla dostrzegłem jasnobrązową sierść sarny. Zatrzymałem się, Rozalia zamarła obok mnie i przywarła płasko do ziemi.
- Na trzy - szepnąłem.
- Raz - powiedziała cichutko.
- Dwa.
- Trzy! - wykrzyknęliśmy razem. Na dźwięk naszych...
piątek, 24 lutego 2017
Od Kangae cd. Grayback - Poród
Wcisnęłam się w kąt jaskini, czekając na Gray'a w pełnym napięcia oczekiwaniu. Mój oddech był szybki, a serce obijało się o żebra. Co to był za krzyk? Brzmiał jak pełen strachu i paniki wrzask, ale nadal miałam cichą nadzieję, że okaże się to nieporozumieniem. W końcu, mógł być to jedynie głupi żart, prawda?
Westchnęłam ciężko, nadal oczekując na powrót partnera. Nagle poczułam ból w dolnej części brzucha. Spojrzałam z przerażeniem z bok i zorientowałam się, że wokół moich tylnych łap powstaje niewielka kałuża, która powiększa się coraz bardziej.
- Naprawdę? - jęknęłam pod wpływem kolejnego skurczu. Oddychałam głęboko, chcąc zebrać myśli. Jestem tu sama, w środku nocy, dodatkowo nie ma przy mnie nikogo, a Gray poszedł sprawdzić co się dzieje. Ponadto, nie wiem czy coś mi nie grozi.
Uniosłam...
czwartek, 23 lutego 2017
Grayback cd Kangae
Obudziłem się przed moją ukochaną beczułką, ale nie zamierzałem jej budzić. Zamiast tego przycisnąłem się do niej bardziej, przykładając łapę do jej brzucha. I wiecie co? Poczułem to! Poczułem mały, niemalże niewyczuwalny dla zwykłego obserwatora ruch.
- Kangae! - zawołałem radośnie, czym oczywiście obudziłem wilczycę.
- Co, Gray? - mruknęła sennie. Zamrugała, aby pozbyć się resztek snu.
- Poruszyło się! - odparłem wyszczerzony. - Amber albo Shika! Któreś z nich się poruszyło!
Kangae uśmiechnęła się do mnie i trąciła mnie nosem.
- Tak się cieszę, Gray... - szepnęła w moje futro na szyi.
- Ja też. - zamruczałem i ucałowałem ją w pysk. - Nasze małe, śliczne kulki. Wyobrażasz to sobie?
Bo ja sobie wyobrażam. Jedno podobne bardziej do mnie, drugie do Kangae....
Od Kangae cd Grayback
- Będzie świetnie. - powtórzyłam, sennie mrużąc oczy. Wtuliłam się w niego, przysypiając lekko - Kocham cię, Gray.
- Ja ciebie też, Kan. - odparł, pocierając łbem o moją szyję. - Ja ciebie też.
Wtuliłam się w niego, wdychając zapach jego sierści.
- Będziemy uczyć je polować. - mruknęłam - Pokażesz im jak się zakraść do królika, jak szybko złamać kark indykowi, jak przegryźć sarnie gardziel, żeby nie cierpiała zbyt długo. Nauczymy je jak wyć, nauczymy je świata i życia...
- Co ciebie tak wzięło na rozmyślania, Kanuś? - trącił mnie lekko w pysk, a ja go polizałam.
- Chciałabym już je zobaczyć... Przytulić. - mruknęłam, sadowiąc się wygodniej, tak, żeby nie naciskać na brzuch. Poczułam, jak maleńka łapka uciska na moje ciało i zaczerwieniłam się ze szczęścia.
Grayback objął mnie, kładąc...
Grayback cd Kangae
- Gray? - zapytała nagle wilczyca, przetaczając się na bok. Widać było, że coś ją nęciło.
- Tak, beczułko? - zamruczałem cicho.
Kangae ułożyła głowę na moim brzuchu i zamknęła oczy. Czułem jej ciepły oddech w swoim futrze.
- Jak wygląda poród? - mruknęła do mojego torsu. Jej pytanie zbiło mnie z tropu. Niby co takiego miałem powiedzieć...?
Zamknąłem oczy, próbując sobie przypomnieć jakiekolwiek szczegóły z porodu Magan. Cóż... To było dobre trzy, a może nawet cztery lata temu. O ile pamiętam, siedziałem wtedy przez bite dwie godziny w deszczu przed norą, ponieważ wadera na mnie nawarczała i nie pozwoliła wchodzić do środka. Po tych dwóch godzinach w końcu uległa, a ja po prostu usiadłem obok i patrzyłem z boku na cały "cud" narodzin. Szczerze mówiąc, to nowonarodzone szczenięta są niezbyt...
Od Kangae; pudło #4
Wyciągnęłam się powoli, czując, jak rosnące szczenięta obciążają moje stawy. Brzuch był coraz większy, a maluchy częściej dawały o sobie znać, szczególnie wtedy kiedy miałam ochotę odpocząć. Właśnie teraz wilczęta wybudziły mnie ze snu. Pomachałam lekko głową, po raz setny zastanawiając się jakiej będą płci i ile ich będzie.
- Dajecie mi coraz bardziej w kość, dzieciaki. - mruknęłam cicho z uśmiechem, po czym uniosłam głowę i spojrzałam na wchodzącego do nory Gray'a.
- Jak się czujesz, kochana? - zapytał, lekko trącając mnie w szyję
- Podejrzanie dobrze. - odparłam, przeciągając językiem po jego kości nosowej.
- Nie dają ci spać? - zapytał, pocierając nosem o mój brzuch
- Trochę, ale nie jest koszmarnie. - odparłam, ziewając przeciągle. - Masz ochotę się gdzieś przejść?
- Nudzi cię to ciągłe...
Od Kangae cd Grayback
- Dzięki, Gray. - mruknęłam, wtulając się mocniej w niego. Słyszałam bicie jego serca.
- Jeszcze raz przepraszam... - mruknął, skubiąc lekko moje ucho.
- Wybaczam. - odparłam, odchylając się, żeby spojrzeć mu w twarz. On również się odsunął, zezując na mnie lekko.
- Ale obiecaj, że będziesz na siebie uważać.
- Nie martw się, nie mam zamiaru naumyślnie się zabić, żeby nie wrócić więcej do nowo narodzonych szczeniąt i partnera. Poza tym, nie wyjeżdżam dzisiaj, dopiero jak maluchy trochę podrosną.
- Domyślam się. - pocałował mnie w nos. Odskoczyłam z zaskoczenia, na co on się zaśmiał.
- Wiesz, że jest nowa wadera w watasze? - zagadnęłam, sadowiąc się wygodniej u jego boku.
- Nie... Ale pewnie się zaraz dowiem.
- Taka ruda wilczyca, ma na imię Cadere.
- Cadere? Kropla?
- Yhym. - mruknęłam cicho...
wtorek, 21 lutego 2017
Wypadałoby się pożegnać...
Witajcie!
Jak już wyżej wspomniałam, wypadałoby mi się pożegnać. Dlaczego? Nie mam już drygu do pisania wilkami, więc moje postacie wylądują w NPC/Adopcjach. Idąc tym tropem, już nie będziemy razem pisać.
Mimo to, żeby odciążyć naszą kochaną administrację dalej będę uczestniczyła w życiu bloga, wstawiając opowiadania, formularze, postacie, a także z czasem dodawała nowe rzeczy, np tereny lub przedmioty w sklepie. W moich łapkach może również leżeć aktualizacja tablicy :)
Mam nadzieję, że chociaż trochę zrozumiecie moją decyzję. Także pozdrawiam i życzę powodzenia Wam i Waszym wilkom.
Proszę również o kontakt w wiadomości prywatnej, jeśli ktoś z bloga chciałby przygarnąć do siebie Floeado i Shadowa. Postacie nie utracą stanowiska, zauroczeń i tak dalej, po prostu zostaną przekazane innej osobie. - Jeśli nikt się po nie nie zgłosi do 1.03 - lądują w NPC.

Mam nadzieję, że chociaż trochę zrozumiecie moją decyzję. Także pozdrawiam i życzę powodzenia Wam i Waszym wilkom.
Proszę również o kontakt w wiadomości prywatnej, jeśli ktoś z bloga chciałby przygarnąć do siebie Floeado i Shadowa. Postacie nie utracą stanowiska, zauroczeń i tak dalej, po prostu zostaną przekazane innej osobie. - Jeśli nikt się po nie nie zgłosi do 1.03 - lądują w NPC.

poniedziałek, 20 lutego 2017
Grayback cd Kangae
Uniosłem pysk ku górze, aby wyczuć jakąkolwiek nową nutę w tym miejscu. Nagle poczułem tak znajomy, przyjemny zapach. Kangae. Czyżby wracała do domu? Tak, to Kangae!
Powoli szła w stronę naszej nory, nie śpieszyło jej się. Kiedy już podeszła na tyle blisko, że mogłem dokładnie przyjrzeć się jej oczom zatrzymała się i zmierzyła mnie wzrokiem. Czekała na coś i oboje wiemy na co.
- Kangae... - zacząłem, nieśmiało machając ogonem. Nie potrafiłem ukryć radości.
- Tak? - Jej głos drżał. Najwyraźniej nie była pewna, czy mi wybaczać, czy na mnie prychnąć i sobie pójść.
- Przepraszam cię. - Położyłem po sobie uszy i na ugiętych łapach podszedłem do niej, po czym polizałem wilczycę po pysku.
- Za? - kontynuowała, ale widziałem, że przyjęła moje przeprosiny. Jej uszy nieznacznie przesunęły się w stronę...
Od Vetera-nowy towarzysz
Wyszedłem na dwór wolnym krokiem. Przeciągnąłem się i spojrzałem na polankę, na której wykopałem swoją norę. Właściwie, została ona przejęta po borsuku, ale i tak miałem niemało roboty z powiększaniem jej do swoich rozmiarów, głównie dlatego, że nie widziałem prawie nic podczas kopania. Za mało światła do niej wpadało, żebym mógł z łatwością stwierdzić czy jest odpowiednia. Właściwie co jakiś czas musiałem się kłaść i porobić kilka obrotów, żeby ocenić czy już jestem w stanie tam spać. Na szczęscie jednak udało mi się wykonać porządne pomieszczenie.
Mocno wciągnąłem nosem powietrzem, starając się wynaleźć jakiś zapach potencjalnego śniadania. Od jakiegoś czasu nie byłam w stanie upolować niczego, głównie dlatego, że nie było krzewów, które zdołały mnie ukryć na tyle długo, żebym mógł podkraść...
Kangae cd. Cadere
Stanęłam na progu jaskini Calme i Convela.
- Cal? - zawołałam cicho, obawiając się czy przypadkiem nie zbudzę szczeniąt głośniejszym krzykiem. Usłyszałam szmer , a po chwili z jednej z odnóg wynurzyła się biała postać.
- Kangae! Jak miło cię widzieć. Jak się czujesz, kochana? - objęła mnie lekko, ale po chwili dostrzegła waderę za mną - Kto to jest?
Nim zdążyłam wyjaśnić jej całą sytuację, ruda wilczyca otworzyła pysk.
- Jestem Cadere. - odpowiedziała nieznajoma, postępując kilka kroków do przodu - Chciałabym dołączyć do waszej watahy.
- Oh, oczywiście. Zawołałam Convela. - popatrzyła na mnie, po czym zniknęła z powrotem w ciemności nory. Potarłam łapą o łapę, zakłopotana byciem sam na sam z wilczycą. Rzucała mi dyskretne spojrzenia, ale czułam się coraz bardziej skrępowana. To spotkanie......
Cadere cd Kangae
- Ładne imię. - stwierdziłam.
- Myśl. - dorzuciła. Zapewne chodziło jej o znaczenie imienia, chociaż to równie dobrze mogło być jakieś polecenie.
Tereny watahy były ładne, urodzajne w zwierzynę.
- Ile macie wilków? - zapytałam, nadstawiając uszy w stronę szumienia potoku.
- Zaraz... - mruknęła. - Convel, Grayback, ostatnio przypałętał się jakiś nieznajomy... Calme, Hiver, ja, Nigra, Rozalia, jakaś nowa, ty. Celestial, Floeado, Shadow, Mirabilis, Nesibindi, Nafis, Snorri II, Kasai, Moon, jakieś szczenię. Jak widzisz, całkiem sporo, bo dwadzieścia.
Potruchtałam za wilczycą, chociaż po drodze było tyle kuszących rzeczy. Kto wie, może nawet jakieś piórko by się znalazło? Kangae, jak mi się przedstawiła, poruszała się ostrożnie. Prawdopodobnie miało to jakiś związek z jej brzuchem, który nawiasem...
Od Kangae, cd. Cadere
Spostrzegłam rudą waderę. Jej twarz była mi zupełnie obca. Od razu poczułam, jak serce podskakuje mi do gardła, a w głowie zapaliła się okropna myśl. Błyskawicznie stanęłam w pozycji obronnej, która miała jak najlepiej osłaniać brzuch, po czym stuliłam uszy i wyszczerzyłam kły.
- Kim jesteś? - syknęłam. W normalnych okolicznościach wolałabym się wycofać, ale nie mogłam gdzie uciekać. Poza tym, ze sporymi już maluchami nie oddaliłabym się od napastniczki, a jedynie naraziłabym siebie i je na niebezpieczeństwo.
- Spokojnie, nie mam zamiaru cię atakować! - odparła błyskawicznie wilczyca, cofając się o krok. Spuściłam nieco z tonu, ale nadal byłam przygotowana, żeby odskoczyć.
- Co robisz na terenach watahy? - zapytałam, przyglądając się jej uważnie.
- Cóż, chciałam do niej dołączyć. - wzruszyła...
Od Cadere
Leniwie zmrużyłam oczy, chroniąc je przed promieniami słońca. Która to już była...? Rano. Cóż, raczej nie śpieszyło mi się do pobudki, a już na pewno nie do jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
- Cad? - Basior mruknął cicho. Poczułam jego oddech na swoim karku.
- Co? - Ziewnęłam szeroko, z wolna ruszając łapami. Coś chrupnęło w moim nadgarstku. Zapewne od zbyt długiego leżenia bez ruchu.
Sylwetka Dagana naprężyła się, po czym uskoczyła w bok. Wilk jęknął cicho, gdyż okazało się, że jego łapa natrafiła na ostry jak brzytwa kamień. Dagan był moim opiekunem do czasu odnalezienia innej watahy, przydzielił mi go Averse. W sumie to nie wiem po co, ale skoro tak zrobił nie mogłam kwestionować jego decyzji.
- Wstań już. - nakazał sucho.
Szczerze mówiąc, Dagan był jednym z tych wilków, które idealnie...
Kangae cd. Grayback
Złość powoli mijała, zostawiając po sobie jedynie pustkę, a po chwili na jej miejsce wkroczył smutek. Otarłam łzy, przez chwilę beznamiętnie słuchając kropli deszczu uderzających o korę pobliskich drzew. Ułożyłam głowę na łapach, pociągając nosem.
Owa kłótnia była naszą pierwszą sprzeczką. Niemniej, wstrząsnęła mną, głównie dlatego, że źle znoszę krzyki i wyrzucanie sobie win nawzajem. Żałowałam, że to się tak potoczyło, zwłaszcza teraz, kiedy niedługo mają urodzić się maluchy. Może nie powinnam być aż tak ostra? Może powinnam mu to wytłumaczyć na spokojnie?
Ale z drugiej strony, ile można? Już jakiś czas temu mówiłam mu, żeby trochę zluzował, żeby nie chodził za mną krok w krok. Ale najwidoczniej to nie pomogłam.
Co prawda moja reakcja mnie zadziwiła, ale kiedy wypowiedziałam te słowa poczułam...
Nowe szczenię!
Witaj Amor!
Amor to przyjacielska i miła młoda waderka.
Kontakt: Patrz Moon
Nowa wadera!
Witaj Silverstre!

Silv to dość płochliwa samotną matka którą łatwo przestraszyć. Trudno zdobywa przyjaźnie, nie jest nikomu ufna.
Kontakt: Patrz Moon
niedziela, 19 lutego 2017
Od Hiver
Warknęłam pod nosem, pewniej stając na łapach.
Zraniona córeczka, ojciec morderca i brat zdrajca. Dlaczego to wszystko wygląda jak jakiś płytki, pieprzony film? Nigdy nie chciałam być gwiazdą...
- Porozmawiamy? - niski, zachrypnięty głos po raz kolejny zadzwonił mi w uszach.
Podniosłam wzrok, napotykając jego bursztynowe oczy. Takie same jak u Scezema. Zgrywał spokojnego, lecz zdradzała go drgająca lewa łapa. Przejął to od matki, o ile mnie pamięć nie myli.
Według wszelkich scenariuszy powinnam się wściec, zabić go - oczywiście cudem uchodząc z życiem - a później wygłosić ckliwą mowę, pogodzić się z bratem i powrócić do watahy, silniejsza psychicznie i fizycznie. Brzmi nieźle, ale chyba daruję sobie trzeci i czwarty punkt.
- Silentium, odpowiedz.
- Nawet jeśli się nie zgodzę, to i tak będę...
Nowa wadera!
Witaj, Cadere!
Cadere to pocieszna, aczkolwiek sarkastyczna wilczyca. Powitajmy ją ciepło!
Kontakt: Patrz Grayback.
Od Rozalii cd. Convel
Wilk zaproponował mi polowanie, ucieszyłam się, od dawna nie polowałam w
parze. W sumie, nigdy nie miałam takiej okazji. Jak byłam szczeniakiem
to nawet nie mogłam opuszczać jaskini, później uciekłam, a zresztą… Nie
powinnam o tym myśleć.
- ROZALIA!!! – głos Convela wyrwał mnie z zamyślenia.
- Eeeee co?
- To jest Kangae. – wskazał łapą na biało-szarą waderę. Od kiedy ona tu stoi? Chwila, my stoimy? Aż tak się zamyśliłam?
- Ymmm hej, jestem Roza. Przed chwilą dołączyłam do tej watahy. Właśnie
idziemy z Convelem na polowanie, może chciałabyś dołączyć?
- Nie dziękuję. – wadera odpowiedziała lekko zawstydzona. – Nie za
bardzo lubię polować. Ale możemy spotkać się później, oprowadzę cię czy
coś. – uśmiechnęła się.
- No jasne! Byłoby miło. – po tych słowach zaburczało mi w brzuchu.
- Słyszę,...
Convel cd Rozalia
Pogrążony w rozmyślaniach wracałem do swojej jaskinii. Świtało już, a ja całą noc znów spędziłem nad morzem. Wsunąłem się do swojej jaskinii. Znaczy się, swojej jaskinii numer dwa, tej położonej w lesie. Od razu uderzył w noje nozdrza zupełnie obcy zapach. Dostrzegłem rudobrązową waderę leżącą pod ścianą. Położyłem uszy po sobie i z narastającym głośnością warczeniem zbliżyłem się do niej. Nagle otworzyła oczy i skierowała swój zdziwiony i zarazem przerażony wzrok na mnie. Pisnęłam i
podniosła się, co spowodowało, że uderzyła głową we mnie. Auć.
- PRZEPRASZAM, JA NIE CHCIAŁAM! – krzyknęła i potrząsnęła brązowawym łbem. – Naprawdę… - powiedziała już spokojniej, ciszej.
- Co robisz w mojej jaskini? – spytałem przez zaciśnięte zęby. Zaniepokoiła mnie czyjaś obecność w tym okresie. Bardzo. Jeżeli...
Convel cd Calme
- Dasz radę! Jesteś najodważniejszą waderą jaką znam, Cally. Ze wszystkim dasz sobie radę - zapewniałem moją... partnerkę? Jak to dziwnie brzmi. I zarazem tak wspaniale... Calme rodzi szczeniaki. Nasze szczeniaki.
Uśmiechnęła się delikatnie, ale już po chwili zacisnęła zęby, patrząc mi w oczy. Odwzajemniłem spojrzenie, łagodne i same w sobie zapewniające, że wszystko będzie dobrze.
Już po chwili na piasku leżały dwie, małe, puchate, białe kulki.
- Jest śliczna... - polizałem białą waderkę. - Nafis. Nazwiemy ją Nafis. Jest taka podobna do ciebie... - uznałem.- Wolałabym szczeniaka podobnego do ciebie, Conv... Ja w przeciwieństwie
do ciebie nie mam żadnych cudownych cech, które chciałbym aby
odziedziczyły po mnie szczeniaki... - stwierdziła Calme.
- Jesteś cudowna, Cally, dobrze, że szczeniaki...
Od Rozalii
Dobiega koniec kolejnego miesiąca samotnego szwendania się po lesie.
Wygłodzona i zmęczona, postanowiłam znaleźć jakieś miejsce do spania, bo
zaczęło się już robić ciemno. Po pół godzinnych poszukiwaniach
zauważyłam jaskinię, ucieszona uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do
niej. Położyłam się i zamknęłam oczy. Obudził mnie coraz głośniejszy
szmer, zaraz, jaki szmer? Przecież to warczenie! Otworzyłam oczy i
ujrzałam nad swoją głową, białego wilka. Przerażona pisnęłam i
podniosłam się, co spowodowało, że uderzyłam głową w basiora.
- PRZEPRASZAM, JA NIE CHCIAŁAM! – krzyknęłam i potrząsnęłam głową. – Naprawdę… - powiedziałam już spokojniej.
- Co robisz w mojej jaskini? – spytał przez zaciśnięte zęby biały wilk.
- Ehhh… Od paru miesięcy chodzę samotnie po lesie, byłam tak wykończona...
Nowa wadera!
Witaj, Rozalio!
Rozalia to wadera pełna sprzeczności, aczkolwiek jest bardzo dobrą przyjaciółką. Powitajmy ją ciepło!
Kontakt: Howrse – morfinka
e-mail: bingojula@gmail.com
e-mail: bingojula@gmail.com
Od Vetera
Zatopiłem kły w szyi młodej łani. Ta zarzuciła jeszcze kilkakrotnie ranną nogą, ale po chwili zamarła z cichym jękiem. Oderwałem się od karku ofiary, przechodząc do apetycznego udźca. Nagle usłyszałem niepokojący szelest. Spojrzałem w kierunku krzewów, skąd dotarł do mnie ten tajemniczy dźwięk. Chwilę nasłuchiwałem, starając się dostrzec cokolwiek pośród zielonego listowia, jednakże nic nie spostrzegłem. Mimo, że minęło tyle lat nadal nie mogłem w pełni oduczyć się polegania na wzroku. Najczęściej widziałem jedynie jasne plamy, wyraźniejsze kontury przedmiotów kształtowały się tylko przy bliskiej odległości. Mocno wciągnąłem powietrze nosem, ale wiatr wiał w moje plecy. Mimo braku kolejnych dowodów czyjejkolwiek obecności nadal nie odważyłem się w pełni zaufać otoczeniu. Delikatnie oderwałem...
sobota, 18 lutego 2017
Nowy basior!
Witaj, Veter!
Veter to marzycielski, poważny acz radosny wilk, który potrafi również nieźle dopiec
Powitajmy go ciepło!
Powitajmy go ciepło!
Kontakt: Mordusia
Grayback cd Kangae
Odsłoniłem kły w stronę jej zadu. Nie było sensu za nią iść, niech się wykrzyczy. Prawdę mówiąc, nie zdarzyła mi się jeszcze podobna sytuacja, więc po prostu postanowiłem to przeczekać.
Martwiłem się? Oczywiście, że się martwiłem. Wiedziałem też, że próbując załagodzić sytuację jeszcze bardziej ją pogorszę.
Ziewnąłem szeroko, próbując się odstresować. Jak można się było spodziewać, nic to nie dało.
***
- Aleksieej! - ryknąłem, rozglądając się na boki. - Aleksieej?
Sam nie wiem, co mnie tutaj przywiało. Może potrzebowałem rady? Uhh, wszędzie tu było błoto. Nie, żeby mi to coś przeszkadzało, aczkolwiek... uh. Bagna były pewne dziwnych roślin i równie dziwnych zwierząt, a także pełno pozostałości po nieszczęśnikach, którzy nie mieli tyle szczęścia i po prostu utonęli w ich wodach. Coś trzasnęło...
Ciąża!
Calme zaszła w ciążę z Convelem. Gratulacje!

Nowa para!
Convel i Calme są od dzisiaj parą!

Convel cd Calme
Mimowolnie uśmiechnąłem się, słysząc wyznanie Calme. Tak wiele nas łączyło. Wtedy gdy dołączałem do watahy, zakochałem się w Cal. Jednak potem pojawiła się Harda, a Snorri ubiegł mnie w sprawie Cally. Uznałem, że skoro Hardą też tak mocno pokochałem, nie ma sensu rywalizowanie z Alfą.
Teraz wiedziałem, że oboje straciliśmy partnerów. Może to z powodu złego wyboru, a może los tak sobie zażyczył? W każdym razie, przeznaczenie zadecydowało, że połączy mnie i Calme. Może to egoistyczne, może to niesprawiedliwe. Ale kocham ją.
- Calme... - wymruczałem, wciskając wilgotny nos w jej futro na karku.
- Convel...? - szepnęła, będąc chyba w lekkim szoku.
- Chcę mieć z tobą szczeniaki... - stwierdziłem łagodnie. - Bardzo... - dodałem, odrywając łeb od jej karku i patrząc Calme w ciemne oczy.
- Ja... Convel......
Convel cd Calme
- Calme, mogłabyś pójść gdzieś ze mną na chwilkę...? - spytałem cicho.Calme spojrzała po śpiących na plaży wilkach, po czym z lekkim wahaniem ruszyła za mną.
- Gdzie idziemy? - zapytała szeptem.
- Do mojej jaskini - uśmiechnąłem się, kierując swoje kroki w lewo, na południe. To była bowiem droga do mojej jaskinii i koniec tunelu, który prowadził do Tęczowej Doliny, o czym dowiedziałem się całkiem niedawno.
Po kilku minutach dotarliśmy do niewielkiego otworu prowadzącego do wnętrza kamiennej jamy. Najpierw weszła do niej Calme, za nią wcisnąłem się ja. Cal położyła się pod jedną ze ścian, osłaniającą ją przed chłodnym wiatrem niosącym morską bryzę od strony wejścia. Ja położyłem się obok, dodatkowo ją chroniąc od zimna i grzejąc własnym ciałem.
- Calme... - mruknąłem, układając łeb na łapach...
piątek, 17 lutego 2017
Od Kangae cd. Grayback
- Kangae, uspokój się! - warknął Grayback
- Nie jestem już małym szczenięciem! Nie zgodziłam się na partnerstwo tylko dlatego, żebyś założył mi obrożę i trzymał pod kluczem jak swoją własność! - krzyknęłam, a moją twarz zalała się wściekłą czerwienią - Nie jestem czymś co do ciebie należy, rozumiesz?! Przestań chodzić za mną krok w krok i mnie niańczyć!
- A może tego właśnie potrzebujesz?! Może nie dasz sobie rady sama ze sobą?!
- Chodzi ci o to, że wychowałam się u ludzi, tak? Wyobraź sobie, że przez całe moje dzieciństwo podkładano mi pod nos. - wysyczałam jadowicie - Miałam wszystko co zachciałam, nie musiałam robić nic. A co się stało, kiedy wyjechali? Musiałam przeżyć w lesie. Sama ze sobą! Zanim cię spotkałam, minął rok. Rok, rozumiesz? Bez ciebie, bez czyjejkolwiek opieki!
- No i co?...
Grayback cd Kangae
Zacisnąłem zęby. Kangae nawet nie wiedziała, jak bardzo ta wyprawa odbije się na mnie. Już jedną partnerkę straciłem, razem z nienarodzonymi szczeniakami. Nie zamierzałem na to pozwolić drugi raz.
Z drugiej strony, nie mogę jej tak ograniczać. Chciała zobaczyć świat, to normalne.
- W porządku... - wydusiłem z siebie po chwili krępującej, okropnej ciszy. - Możesz pójść.
- Naprawdę? - zapytała, a w jej oczach pojawiły się wesołe iskierki. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale szybko jej przerwałem.
- Ale tylko z kimś. - wtrąciłem do swojej wypowiedzi. - Inaczej poproszę Calme, żeby nie dała ci przekroczyć terenów watahy.
Wilczyca spojrzała na mnie zawiedziona. Zapewne chciała poczuć ducha przygody, a najlepiej się go czuje, kiedy jest się samotnym. Rzuciła mi błagalne spojrzenie i położyła...
czwartek, 16 lutego 2017
Kangae-Pudło #3
Wyciągnęłam mocniej przednie łapy, sięgając słodkiej, zimnej wody poduszkami. Spojrzałam za siebie, na mój brzuch, który zdążył się zaokrąglić. Gray już zaczął nazywać mnie beczułką i co jakiś niewielki odstęp czasu zapytywał, czy szczenięta się wiercą. Z rosnącym szczęściem wyczekiwałam terminu porodu i późniejszej opieki nad młodymi. Zdawałam sobie sprawę, że wychowanie małych wilków nie będzie łatwe, ale wiedziałam również to, że chcę zostać matką. Wygrzewanie się na wiosennym słońcu sprawiało mi przyjemność, a właściwie niekoniecznie mogłam robić coś innego. Bałam się polować na duże zwierzęta, poza tym bieganie i skakanie sprawiało mi coraz większą trudność... No i trochę się rozleniwiłam. To Gray teraz polował, więc miałam całe dnie wolne, a Calme dodatkowo zwolniła mnie z obowiązków...
Subskrybuj:
Posty (Atom)