-Celly!-zawołałem a odpowiedziało mi tylko echo...
-Celly!-powtórzyłem ale dalej cisza. Czułem się lekko zakłopotany i przestraszony.
-No trzeba gdzieś iść-pomyślałem. I tak ruszyłem w głąb lasu. Nagle usłyszałem jakieś warczenie i szczekanie psów. To był myśliwy! Zacząłem uciekać co sił w łapach. Usłyszałem jeden strzał drugi lecz żaden mnie nie trafił. Miałem szczęście. Nie miałem już sił
-Cholera!-pomyślałem-On zaraz mnie zastrzeli! Nie dam rady!-biegłem coraz wolniej i wolniej, ze łzami w oczach. Słyszałem coraz głośniejsze szczekanie groźnych psów i...
Obudziłem się. Byłem cały mokry i zdenerwowany.
-O nareszcie się obudziłeś! - powiedziała Celly. - Miałeś chyba zły sen, co ci się śniło!?- byłem trochę poddenerwowany ale...
-No więc tak...
* * *
-Hmmm ciekawy ten sen...- zamruczała Celly-A wiesz śniłeś mi się ty! No i mama! No i tata! No i Floe! No i Contro! No i cała nasza wataha! A zresztą sama ci opowiem...<Celly?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz