poniedziałek, 3 października 2016

Od Moon'a-zdobycie towarzysza

Był uroczy i ciepły poranek. Pomyślałem, że pójdę na łąkę. I gdy tak spacerowałem po wysokich trawach zauważyłem że leży w nich ranny jastrząb. Mój instynkt podpowiadał mi żeby go zjeść, przecież nie mamy pożywienia ale...  nie mogłem. To było ranne zwierzę. To tak jakbym ja był ranny i ten jastrząb chciałby mnie zjeść. Nigdy nie można atakować bezbronnych. Myślałem chwilę co by zrobić. W końcu wymyśliłem. Schowałem go w krzakach żeby żaden wilk albo inne zwierzę go nie zjadło. Przez kolejny tydzień odwiedzałem jastrzębia i o dziwo mnie nie zaatakował. Po tym tygodniu jastrząb wyzdrowiał i pewnie odleciał do swego gniazda. A ja już nie tak często chodziłem na łąkę, tamte wielkie krzaki przypomniały mi o Jastrzębiu. Strasznie się przywiązałem do niego. Następnego dnia poszedłem w głąb lasu, gdy nagle usłyszałem szczekanie psów. Czy mój sen miał się zrealizować!? Więc tak jak śnie zacząłem biec, gdy nagle szczekanie ucichło... Obejrzałem się za siebie i zauważyłem... jastrzębia! Gdy ptak (nie wiem jak, ale to chyba zostanie tajemnicą!) przegonił myśliwego poleciał do mnie i usiadł mi na grzbiecie.
-Dziękuję że mnie uratowałeś - powiedziałem po cichu. I tak ja i jastrząb wróciliśmy na nasze tereny.

Gdy byliśmy w domu opowiedziałem Celly co się dziś wydarzyło.
- Wow! Ale masz fajnego jastrzębia! Też bym chciała takiego mieć!
<Celly?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz