wtorek, 25 października 2016

Hiver cd Grayback

Patrzyłam, jak basior kończy marny żywot nieszczęsnej łani. Nie dość, że miała swoje lata, to do tego kuśtykała na tylną nogę. I my, dwa wilki z ubytkami w kończynach, wykończyliśmy ją. Cóż za ironia.
- Smacznego. - odparłam, podchodząc do upaćkanego krwią wilka.
Zatopiłam kły w miękkim i soczystym, świeżym mięsie łani. Miło było dla odmiany zjeść coś, co się nie rozkładało na czynniki pierwsze...

Po sytym, zadowalającym posiłku, położyliśmy się pod jednym ze starych klonów o wyjątkowo rozłożystej, złotej koronie. Wpatrywaliśmy się w niewielkie punkty na ciemnym, grafitowym niebie, które niektórzy nazywają gwiazdami. Leżałam na grzbiecie, wciąż zachowując pewną odległość od basiora. Byłam czujna, w każdej chwili gotowa do zerwania się na równe łapy i odskoczenia w bok.
- Nie musisz się mnie bać. - usłyszałam - Przecież wiesz, że nic ci nie zrobię.
Nie odpowiedziałam, w ciszy wpatrując się w dal. Mimo sporej pokusy nie zwróciłam mu nawet uwagi, że sam również jest spięty.
- Powiedz, dlaczego spędzasz ze mną czas? I jeszcze rozmawiasz?
Prychnęłam, posyłając mu przelotne, kpiące spojrzenie.
- Bo sama nie miałabym szans na kolację. - mruknęłam cicho - A dlaczego rozmawiam? Nie wiem, może ktoś mnie kiedyś nauczył i chcę się pochwalić.
Kątem oka widziałam cień uśmiechu, który pojawił się na pysku wilka. Ku mojemu zaskoczeniu Grayback postanowił nie drążyć tematu, co mnie nawet ucieszyło.
- Nie możemy tu siedzieć bez końca. Za bardzo się rozgadaliśmy. - zauważyłam, a do moich uszu dobiegło ciche parsknięcie, na które jednak nie zwróciłam szczególnej uwagi - To jak, rozchodzimy się?

Grayback? *"Hiv"? No nie wiem... Brzmi chorobliwie niedobrze, Gray xD*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz