piątek, 14 października 2016

Od Hardej

Błądziłam po terenach watahy niczym duch. Nigdzie, ale to nigdzie nie mogłam znaleźć Convela! Byłam coraz bardziej zdenerwowana, aż w końcu pobiegłam do alfy, Snorriego.
- Snorri! - wydyszałam. - Gdzie jest Convel?! Nie mogę go znaleźć!
Snorri nie wydawał się szczególnie poruszony tą informacją. Zdenerwowało mnie to. A co, jak nie wróci na noc?! A co, jak coś mu się stanie?...
- Harda. - zaczął Snorri, tym swoim spokojnym, niskim głosem. - Convel... on poszedł na wyprawę.
Zatkało mnie.
Na wyprawę? Bogowie, oby w jakieś bezpieczne miejsce....
- A gdzie? - dociekałam, nerwowo przestępując z nogi na nogę.
Potężny basior przełknął hałaśliwie ślinę.
- Na Czarny Grzbiet... - odparł. - Harda...!
Ale ja już go nie usłyszałam. Ruszyłam przed siebie. Musiałam go dogonić.
Musiałam.
<Convel? Mam focha :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz