środa, 30 listopada 2016

Od Hemene do Caspiana

Burczało mi w brzuchu. Jak to możliwe, że znów zapomniałam o pożywieniu? Gdy tylko się czymś zajmę, zapominam o głodzie, a potem dziwię się , że nie jestem w stanie stwierdzić kiedy jadłam ostatni posiłek... Przyczajona obserwowałam zająca jedzącego spokojnie kilka metrów ode mnie. Zaraz zatopię w jego ciepłym ciele kły i zaspokoję wciąż narastający głód. Jeszcze tylko chwila... Szykowałam się do ataku, gdy nagle poczułam na sobie niesamowity ciężar czarnego zwierzęcia z którym poturlałam się dalej. Koniec końców, leżałam na śniegu, a na mnie leżał czarny wilk.
- Złaź. - próbowałam go odepchnąć, ale z marnym rezultatem.
- Uważaj gdzie stoisz. - warknął
- Ja?! Uważaj jak biegniesz! Matka Cię nie uczyła? - odpłaciłam pięknym za nadobne. - Przez Ciebie straciłam obiad.
- wskazałam miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowało się szare zwierzę.
- Sorry. - rzucił jakby od niechcenia i zrobił kilka kroków do przodu.
- I to wszystko? Wpadłeś na mnie, poturbowałeś, spłoszyłeś mi zwierzynę i jak gdyby nigdy nic odchodzisz? Ale masz tupet. - skwitowałam kładąc po sobie uszy i mrużąc oczy.
- Hej, hej! Tylko bez takich! - odwrócił się nie pozwalając się obrażać.
- Ach tak? Więc co mi powiesz? - uniosłam jedną brew podnosząc do góry łeb.


<Caspian?> krótnie, ale od czegoś trzeba zacząć..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz