poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Convela do Calme

Szedłem powoli w stronę gawry. Jasne słońce zalewało wszystko wokół jaskrawą, pomarańczowo-złotą poświatą. Wielka kula światła dopiero wynurzała się znad horyzontu, więc nie zdążyła jeszcze rozgrzać otoczenia. Chłód poranka wnikał w moje kości. Ptaki dzienne powoli budziły się ze snu, sowy właśnie zasypiały w głębokich dziuplach w pniach drzew.
Kilka jaskółek przeleciało tuż nad moim łbem.
- Będzie padać - mruknąłem do siebie, odrobinę przyspieszając kroku. Już po chwili wyszedłem na znajomą polanę, z której błyskawicznie trafiłem do celu.
W środku leżał czarny basiorek. Mały, skulony i drżący z zimna. Zupełnie mi nieznajomy, toteż nieszkodliwy. Nie wezwałem więc nikogo.
Uznałem, że Celestial, Floe i Mirabilis wrócą tu niedługo. Zapewne byli na jakimś spacerze. Ułożyłem się wygodnie pod wschodnią ścianą niedźwiedziej gawry. Gdy tak leżałem nieruchomo, z łbem położonym na wyciągniętych łapach, usłyszałem cichy pisk. Uchyliłem leniwie jedno oko.
Czarny basiorek, liczący sobie pewnie około tygodnia czy dwóch, z wielkim trudem stanął na swoich cienkich, młodych łapkach, ale po chwili upadł. Nie poddawał się jednak. Mimo zamkniętych oczek wyczuł mój zapach i zaczął się czołgać w moją stronę. Po chwili stał już stabilnie i wolno posuwał się w moją stronę. Patrzyłem na to jednym okiem, oniemiały z wrażenia. Nigdy, naprawdę nigdy wcześniej go nie widziałem!
Gdy malec był w połowie drogi, do jamy weszła Calme. Popatrzyła na niezwykłą scenę i wycofała się, zostawiając w środku tylko łeb.
Czarny jak węgiel, malutki, puchaty wilczek wtulił się przyjaźnie w moją pierś. Zalała mnie kolejna fala zdziwienia.
- Lubi cię, Convel - szepnęła Calme.
- Kim on jest? - spytałem cicho, rzucając znaczące spojrzenie na szczeniaka. Okazało się, że otworzył zaspane oczy i teraz patrzył na mnie dwoma malutkimi węgielkami. Ziewnął przeciągle.
- To Shadow, nasz syn - odparła.
- Nasz? Znaczy się, twój i Snorriego?! - Byłem w ciężkim szoku. Czarny?! Calme tylko kiwnęła łbem, podchodząc do mnie i ostrożnie zabierając młodego do siebie.
Basiorek podniósł się zaraz po tym, jak Alfa postawiła go na ziemi, kilkunastoma drobnymi kroczkami wracając do mnie, a ja postanowiłem wydobyć coś ze swojego gardła, zamiast trwać w tej uporczywej ciszy.
- Ale... czemu on jest czarny? - zapytałem, gdy basiorek wskoczył na mój grzbiet.

<Calme? To nasze pierwsze opowiadanie xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz