czwartek, 10 listopada 2016

Kangae cd Celestial

Obudziłam się na niewielkiej łące, porośniętej już krótką, acz zieloną trawą. Usłyszałam śpiew ptaków, a ciepły wiatr powoli mnie rozbudzał. Czasem zdarzało się, że słońce wychyliło się zza chmur, lekko grzejąc mój bok. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nie, mrużąc zaspane powieki. Nigdy nie spałam długo, więc nie zdziwiłam się, gdy ujrzałam gwiazdę wysoko na nieboskłonie. Przeciągnęłam się, a kręgi po kolei chrupnęły nieprzyjemnie. Nie do końca wiedziałam co ze sobą zrobić, więc postanowiłam się nieco powłóczyć i zająć się swoim myślami. Problem w tym, że prawie zawsze na takich wycieczkach wpadałam na kogoś obcego. Kilka razy udało mi się uniknąć konwersacji, ale czasem była ona nieunikniona. Nadal czułam się obca w tym stadzie i miałam wrażenie, że stoję na krawędzi, z której ktokolwiek i z jakiegokolwiek powodu może mnie zepchnąć. Jeszcze nie żyłam w watasze i bałam się, że popełnię jakąś banalną gafę i narażę się wszystkim członkom. Może przesadzam? Może wcale nie jest tutaj tak surowo i strasznie jak opowiadają ludzie? Nie wiem, ale coś mówi mi, że powinnam być ostrożna. Calme była bardzo miła, kiedy przyjmowała mnie do watahy... Ale co z innymi?
Właśnie z tymi myślami wkroczyłam na rozświetloną, wiosenną polanę. Od razu spostrzegłam czarne źrebiątko, nim jednak zdążyłam zareagować, zza jego tylnych nóg wychyliło się małe, białe szczenię. Starałam się wyczuć jego zapach i przypomnieć go sobie, a po chwili doszło do mnie, skąd go znam. Kiedyś musiałam jeszcze raz wstąpić do jaskini Alf. Tym razem była tam cała rodzina; Snorri, Calme i trójka ich dzieci. Zdziwiłam się, co takie małe wilczę robi w towarzystwie takiego zwierzęcia, które było przecież potencjalnym posiłkiem.
Konik obrócił się niespokojnie i wtedy ujrzałam dwie rany, z którymi płynęły wąskie strużki krwi, najpewniej od pazurów. Zaskoczyło mnie to. Czyżby mała próbowała go upolować? Nie, to nie miało by sensu.
-Celestial?! Co się stało z tym koniem?
Mała wadera obróciła się z przestrachem, a jej sprytne oczka skupiły się na moich źrenicach. Widziałam, jak nagle zwężają się ze strachu.
- No bo... ja... - zaczęła, nerwowo przystępując z nogi na nogę, już wiedząc, że wpadła w kłopoty.
- Próbowałaś nie nim jeździć, prawda? - odpowiedziałam za nią, oglądając poraniony bok konika. Mały ogierek jednak nie chciał stać posłusznie, bo kiedy dotknęłam jego ciała uskoczył gwałtownie, wyrzucając wąskie nóżki w górę. Westchnęłam.
- To koń twojej mamy, prawda?
- No tak... - burknęła Celestial, patrząc na mnie ze złością.
- Masz świadomość, że muszę jej to pokazać, prawda? - zniżyłam głowę, tak żeby znaleźć się na wysokości jej oczu.
- Tak. - szczeknęła.
- Cieszę się. Wiesz, gdzie jest Calme?
<Celestial?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz