sobota, 26 listopada 2016

Convel cd Harda

Gdy usłyszałem wołanie swojej partnerki, natychmiast zwróciłem się w stronę głosu i w kilku susach znalazłem się przy niej. Asekurowała jakiegoś wilka, trochę mniejszego niż Mirabilis, ale także szczeniaka. Z jednej z jego tylnych łap sączyła się cienką strużką krew, znacząc drogę, którą przyszli na ostatkach śnieżnej brei.
- Kto to? - mlasnąłem niezadowolony. Szary wilczek był na wpół przytomny i osłabiony, ale nie ja byłem za niego odpowiedzialny, więc nie odczuwałem wobec niego jakiegoś specjalnego żalu.
- Powiedział, że na imię mu Winged. Z tego co wiem, jest niewiele starszy od Mirabilisa. Został postrzelony przez ludzi niedaleko stąd - odparła Harda, patrząc na mnie krytycznym wzrokiem.
Prychnąłem.
- I co zamierzasz? Taki młody wilk, na dodatek postrzelony, nie przetrwa nawet kilku dni.
- Wątpisz w niego? A powineneś dodawać mu nadziei! Jest praktycznie taki sam jak twój syn! - krzyknęła na mnie Harda, ale nie skuliłem się pod tymi słowami. Ten wilk, mimo że młody i ranny, był obcy i nie znałem jego zamiarów. Czemu miałbym ufać jemu i wierzyć w to, co powiedział mojej wilczycy?
- Mirabilis nie jest taki jak on! - warknąłem. - On nigdy nie byłby na tyle głupi, żeby dać się postrzelić! Trzyma się ze swoimi i jest bezpieczny wszędzie, gdzie się wybierze!
- Daj rannemu szansę i pomóż mi! - Harda była bliska płaczu.
- Jest dla mnie obcy. Po jego stanie sądzę, że i nieostrożny. Wracam do Mirabilisa - powiedziałem chłodno. Gdy się odwracałem, zdążyłem uchwycić moment, w którym wielka, lśniąca łza, skapnęła na ziemię, lądując między pożółkłymi źdźbłami zeszłorocznej trawy...
* * *
Nigdzie nie znalazłem mojego syna. Okolica ziałą nudą i bezbrzeżną rozpaczą. Nie wiem czemu, ale nie czułem się już tu bezpiecznie. Ruszyłem biegiem przed siebie, zwinnie wymijając drzewa i skacząc w dół z co wyższych wzniesień. Nagle uderzyłem w coś łbem.
- Auć! - usłyszałem. Potrząsnąłem łbem i podniosłem wzrok. To Snorri upadł na ziemię naprzeciw mnie.
- Ah, wybacz, Snorri - powiedziałem.
- Nic się nie stało - odparł. - Nie widziałeś może Floe?
- Nie. Mirabilis też zniknął.
- Pewnie są razem - zamyślił się Alfa.
- Uhm. Ale mimo wszystko nie czuję się tu dziś bezpiecznie. Powietrze jest jakieś takie gęste, jakby aura grozy wisiała nad lasem - zauważyłem. Snorri otrząsnął się.
- Spytajmy Graybacka - zaproponował.
- Kto to?
- Jeden z nowych wilków wśród nas. No chodź! - pospieszył mnie. Przyłożył nos do ziemi, zaciągnął się i ruszył pędem przed siebie, a ja pobiegłem za nim. Nie wiedziałem dlaczego akurat tego Graybacka mamy szukać, ale cóż, wolałem zdać się na przyjaciela niż dalej trwać w niepewności.

<Snorri? Harda? Grayback?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz