piątek, 18 listopada 2016

Kangae cd Grayback

Czułam, jak te słowa powoli do mnie dochodzą, a sens wynurza się, niczym podtapiana istota, która uwolniła się od swojego prześladowcy. Czyli się domyślił. Wszystko stracone. Nie ma szans, by zatrzymali pół-wilka.
- Nie wiem... - szepnęłam niepewnie. Po chwili jednak przełknęłam ślinę i podnosząc głowę zdobyłam się na ogromną odwagę... Oczywiście dla mnie był to wyczyn niesamowity, najpewniej dla nikogo innego nie stanowiło to problemu.
- Nie wiem, Gray. Nie znam ludzi, nigdy u nich nie byłam. - powtórzyłam mocnym, stanowczym tonem. Basior spojrzał na mnie ze zdziwieniem, otwierając usta, by coś powiedzieć. Zamknął je jednak, niemal natychmiast. Przez chwilę zajrzałam w jego podejrzliwe źrenice, ale odwróciłam od nich oczy. Przez ten ułamek sekundy zobaczyłam, że nie do końca wierzy w moje słowa.
- Cóż... w takim razie... - odparł powoli - Wybacz. Musiałem się pomylić. Zapomnijmy o tym, dobrze?
- Nie ma sprawy. - kiwnęłam głową, znów powracając do mojego normalnego tonu. Może jednak był on osobą godną zaufania? Może zachował by to dla siebie, gdybym go poprosiła?
Ale może postąpiłby zupełnie inaczej.
,,On wie", pomyślałam, przeskakując za nim niewielką kłodę. ,,A może jedynie podejrzewa, ale nie ma stuprocentowej pewności? Może chciał się jedyni upewnić?". Mimo tego, wolałam zakładać najgorsze.
Milczeliśmy przez całą drogę do Jeleniego Lasu. Byłam pogrążona w niewesołych rozmyślaniach i coraz bardziej ogarniał mnie niepokój. Czy nie powiedziałam tego zbyt sztucznie? Czy go nie obraziłam?
Szłam z głową tuż przy ziemi, tak nisko, że gdybym wysunęła język, to dotknęłabym ziarnistego piachu. Wsłuchiwałam się w nierówne odgłosy stąpania łap Gray'a, odgłosy lasu jak i w mój miarowy oddech. Po chwili usłyszałam, jak kroki mojego towarzysza cichną, więc uniosłam głowę.
- Już jesteśmy.
<Gray?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz