poniedziałek, 14 listopada 2016

Convel cd Calme

- Ile on tak właściwie ma? Znaczy się, jak dawno temu się urodził? - zapytałem nieco ciszej, widząc, że basiorek przysypia, albo nawet już zasnął.
Calme zamyśliła się na chwilę.
- Około dwóch miesięcy - odparła po chwili.
Kiwnąłem głową, a Alfa wyszła z gawry. Po chwili jednak wsunęła z powrotem łeb.
- Mogę cię z nim zostawić, prawda?
- Jasne - uśmiechnąłem się. Musiało to wyglądać niedorzecznie z moimi wielkimi kłami, bo Calme zachichotała, po czym zniknęła na dworze. Ale co ja poradzę, jestem potężnym wilkiem. Trudno mi jest się uśmiechać, nie wyglądając groźnie.
Shadow spał na mnie, a ja nawet nie drgnąłem, nie mając serca go budzić. Ostrożnie wyciągnąłem przed siebie łapy, kładąc na nich łeb i przysnąłem w identycznej pozycji co szczeniak.
* * *
Ktoś wepchnął mnie do wody.
- Jak mogłeś?! - usłyszałem pretensjonalny bas gdzieś za sobą. Zacząłem tonąć. Woda była zimna i mętna, kończyny odmówiły mi posłuszeństwa, a powietrze powoli się kończyło.
Zobaczyłem białą sierść i groźny, szyderczy uśmiech, zniekształcone przez fale na powierzchni potoku...
I nagle wystrzeliłem w górę. Mimo odmrożonych łap, poruszałem się szybko i zwinnie. Gdy tylko wynurzyłem się z wody, uniosłem łeb. W górę ciągnął mnie mały, czarny szczeniak o wielkich skrzydłach, zupełnie przeciwnych do jego umaszczenia: białych. Skrzydlaty wilczek spojrzał na mnie. Ślepia miał jak dwa małe węgielki, tańczyły w nich dzikie, aczkolwiek przyjazne iskierki. Postawił mnie na ziemi i stanął między mną a białym basiorem.
- Nie skrzywdzisz go - powiedział. Dziwnie rozbrzmiał jego głos. Trochę jakby szept poniósł się echem. Nieśmiały, łagodny i stanowczy zarazem.
Wilczek rozpostarł skrzydła. Oślepiło mnie jasne światło. Biały wilk rozpłynął się w blasku, jaki bił od skrzydeł szczeniaka.
* * *
Gwałtownie otworzyłem ślepia, ciężko dysząc. Gdzieś na zewnątrz toczyła się rozmowa. Prawie zapomniałem o szczeniaku na moim grzbiecie, ale w ostatniej chwili oprzytomniałem i postanowiłem nadal trwać w bezruchu. Zamglony wzrok sprawił, że widziałem tylko niewyraźne zarysy. Po chwili do gawry weszły dwie białe plamy, znaczy się, wilki.
- O, patrz Snorri, Convel się obudził! - powiedziała radośnie jedna plama, w której rozpoznałem Calme.
- Właśnie widzę - odparł Alfa. - Shadow również właśnie wstał! - z tonu jego głosu wywioskowałem, że się uśmiecha. Poczułem, że ktoś przeciąga się na mnie i usłyszałem ziewnięcie. Po chwili mała, czarna kulka popiskując podbiegła do wilków. Podniosłem się sennie i zamrugałem kilka razy. Obraz wreszcie stał się wyraźny. Shadow tulił się do rodziców. Nagle wzdrygnąłem się, przypominając sobie mój sen.
- Convel, czy miałeś może zły sen? - spytał niespodziewanie Snorrs.
- Owszem. Po prostu koszmarny! W ogóle się nie wyspałem - pożaliłem się.
- Hmm... bo wiesz, zdaje się, że Shadow też miał zły sen - powiedział Alfa.
- I podejrzewamy, że ma jakiś dziwny dar. Ostatnio często widzimy go we własnych snach, raz są one dobre, raz złe - dodała Calme. - Budzimy się w takim samym nastroju co on.
Zamyśliłem się. Rzeczywiście dziwne. I nagle zacząłem łączyć fakty. Ten szczeniak w moim śnie, to był Shadow!
- W moim śnie też pojawił się wasz syn... - szepnąłem, patrząc przez chwilę w ziemię. Gdy podniosłem wzrok, napotkałem zaciekawione i jednocześnie nalegające spojrzenia pary Alfa.

<Snorri? Calme? Pojechałam po całości z długością opowiadania xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz