sobota, 5 listopada 2016

Kangae cd Grayback

Od dłuższego czasu nie jadłam niczego, więc smak surowego mięsa i krwi wydał mi się nieziemski. Powoli zapominałam, jak smakuje ludzkie jedzenie czy psie chrupki, którymi kiedyś się żywiłam, ale nadal w mojej głowie kołatało się wspomnienie mojego pierwszego kęsa prawdziwej dziczyzny. Miałam wielkie wyrzuty sumienia, że zabiłam tę chorą, dogorywającą sarnę, ale byłam wtedy bardzo słaba i potrzebowałam dawki energii. Było to dla mnie niezwykłe przeżycie, ale dużo czasu upłynęło, nim polowanie i zabijanie innych stworzeń zaczęłam traktować jako coś właściwego i normalnego.
Teraz byłam wdzięczna Grayback'owi za podarowanie mi tego zająca.
- Przepraszam, że musiałeś mi oddać swój posiłek... - powiedziałam nagle, kończąc posiłek. Starałam się oskrobać stworzonko z każdego włókna mięsa, tak, żeby nic się nie zmarnowało.
- Daj spokój, to nic. - odparł Gray, spoglądałaś na mnie - Jeśli skończyłaś, to możemy ruszać dalej.
- Tak... Jasne... - podniosłam się z ziemi, po czym otrzepałam futro. Miałam nadzieję, że Alfy nie będą miały nic przeciwko mnie.
Im bliżej byliśmy ich jaskini, ym wyraźniej czułam, jak ogarnia mnie strach i stres. W mojej głowie pojawił się natłok obrazów tego, co może się stać po mojej rozmowie z nimi. Owszem, moje marzenie o posiadaniu watahy mogło się ziścić i to, co mnie czekało mogło być nowym, szczęśliwym i długim rozdziałem mojego życia, ale część mojego mózgu twierdziła, że nie zasługuję na taki los... Ta większa część.
Biłam się z myślami, ale nie dopuszczałam do siebie możliwości ucieczki.
Wiatr zawiał, targając moje futro i kłując mnie w oczy. Czy przyjmą wilka, wychowywanego jak psa, który nie posiada nawyków swojego gatunku, nie potrafi polować i nie wie, jak się zachowywać między nimi?
<Gray?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz