wtorek, 1 listopada 2016

Kangae cd Grayback

Czułam, jak kark płonie mi z bólu. Pisnęłam cicho, kiedy zęby wilka przebiły mi skórę. Z przerażenia wcisnęłam ogon między nogi.
- Kim jesteś? - powtórzył, lekko mną potrząsając. ,,Spokojnie, Kan", pomyślałam, chcąc pozbierać myśli, ciągle rozstrzeliwane przez gehennę. ,,Nie mogę się szarpać... on jest za silny". Najlepiej będzie po prostu pójść mu na rękę.
- Kangae... Jestem Kangae! - wymamrotałam, przez zęby zaciśnięte ze strachu.
- Co tu robisz? To są tereny watahy, nie masz prawa tu przebywać.
- Puść mnie, to porozmawiamy.
Poczułam, jak uścisk na mojej skórze zelżał. Odetchnęłam, opadając na cztery łapy. Mimo tego, basior nie odsuwał się i nadal kładł uszy po sobie. 
- A więc? - warknął.
- Szukam watahy... - wyszeptałam, unikając jego wzroku. Czułam, jak ciepła krew wnika w moją sierść, ale umysł zaczynał powoli się rozjaśniać. Tereny watahy? Może... Może alfa pozwoli mi dołączyć?
Nieznajomy patrzył na mnie podejrzliwie, ale najwidoczniej postanowił, że może mi uwierzyć.
- No cóż. - burknął - I tak musiałbym cię zaprowadzić do alfy.
<Panie Grayback?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz