poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Mirabilisa

Leżałem w płytkiej, trochę jeszcze chłodnej wodzie potoku. Floeado, córka Alf, wtulała się we mnie. Oboje mieliśmy przy sobie dziwne poczucie bezpieczeństwa. Nagle moje myśli odpłynęły wraz z nurtem potoku. Pogrążyłem się we własnych rozmyślaniach.
Byłem już prawie takiego wzrostu jak tata.
Byłem silniejszy niż na początku zimy.
Umiałem tropić i polować.
Byłem w stanie bronić siebie, swojej watahy i swojej rodziny.
Mogłem swobodnie poruszać się po terenach watahy.
Miałem przy sobie Floe, która kochała mnie tak mocno, jak ja ją.
Eh, życie. Wszystko tak szybko się zmienia. Nawet nie zauważyłem, a już jestem zupełnie innym wilkiem. Pamiętam nawet, że jako mały wilczek, już lubiłem bawić się z Flo. Poza tym, mama i tata też dużo mi o tym opowiadali.
- Mirabilis, powinniśmy chyba wracać na śniadanie - delikatny głos Floe wyrwał mnie z zamyślenia.
- Racja - odparłem. - Szukamy twojego taty? Pewnie teraz poluje, to nie powinno być trudne.
- Zgoda - uśmiechnęła się waderka. Oboje podnieśliśmy się z wody i wyszliśmy na brzeg, by się osuszyć. Gdy wesoło ochlapywaliśmy się nawzajem, usilnie próbując otrzepać się z wody, nagle miałem takie dziwne przeczucie, że ktoś nas obserwuje. Gdy w krzakach mignęło mi wilcze futro, zacząłem się niepewnie wycofywać.
- Floe, może jednak wracajmy - powiedziałem stanowczo. Wycofywałem się obserwując krzaki i spychając sobą Floe. Wilk poruszył się.
- Czemu... - zaczęła, ale przerwałem jej.
- Floe, uciekaj! - ryknąłem, tyłem zbierając się do sprintu. Rzuciłem ostatnie spojrzenie na krzaki.
Wilka nie było.
Coś mignęło mi z prawej. Obróciłem się, przechodząc natychmiast w sprint i doganiając waderę, ale biegnąc za nią.
- To tylko ja, biegnij dalej - powiedziałem, uderzając łapami o ziemię. Cień wilka powoli nas wyprzedzał. Wzdrygnąłem się, nie przerywając biegu. Gdy wypadliśmy na zalaną porannym blaskiem polanę, staliśmy pod słońce.
Naprzeciwko stał wielki wilk. Przez słońce, które mocno oświetlało go od tyłu, nie widzieliśmy ani koloru futra, ani pyska obcego.
- Kim jesteś? - warknąłem, zasłaniając sobą Floe.

<Wielki, obcy wilku...?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz