niedziela, 27 listopada 2016

Kangae cd Grayback

Kątem oka przypatrywałam się basiorowi. Widziałam jego spojrzenie, jego nerwowe ruchy. Zmrużyłam nieufnie oczy.
- Niedaleko jest stado saren... - zaczął, ponawiając trucht. Ruszyłam za nim, nie odzywając się - Możemy zapolować. Pewnie przyda ci się trochę jedzenia...
Nasze łapy przeczesywały szorstką trawę i tworzyły zagłębienia w błotnistym śniegu. Słońce schowało się za chmurami, a ja poczułam, jak wiatr wichrzy mi sierść. Wiał mi w twarz, a ja rzeczywiście poczułam zapach zwierząt. Zaczęłam się lekko stresować, ale nawet jeśli zauważy, że nie potrafię polować... Nie mam nic do stracenia, skoro już się domyślił...
Kiedyś, kiedy jeszcze mieszkałam u ludzi, obejrzałam pewien program o wilkach. Widziałam, jak polują, ale niewiele mi to dało, bo nie rozumiałam ludzkich słów. Z moich obserwacji wyniknęło jedynie to, że lubią celować w szyje, tak, żeby rozerwać tchawicę. Ja sama zazwyczaj znajdywałam padlinę, ale kiedy już przychodziło co do czego, to zabijałam młode, lub chore osobniki. No i musiałam mieć niesamowitego farta.
Droga nieco mi się dłużyła, bo nadal panowała cisza, ale woń stawała się coraz silniejsza, więc nie traciłam zapału. Mimo tego, coraz bardziej się stresowałam, a umysł zaczął mi podsuwać różne, przykre myśli. Nagle ujrzałam, jak Grayback zatrzymuje się, a potem zniża głowę i lekko zgina łapy. Zrobiłam to samo, zbliżając się do niego. Kiedy byłam na jego wysokości, ujrzałam grupkę łagodnych sylwetek naszych celów.
<Gray?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz