niedziela, 6 listopada 2016

Kangae cd Grayback

Zdziwiło mnie to, co mówił basior, ale nie miałam odwagi powiedzieć mu, jakie jest moje zdanie. Tak, kiedy mieszkałam u ludzi dowiedziałam się, że nie wszyscy są dobrzy i zdarzają się potwory, ale nie sądziłam, że... Te monstra są tak blisko... Zresztą, nigdy nie podejrzewałabym, że ta sprawa będzie dotyczyć mojej osoby i kiedykolwiek będę musiała się bać rasy dwunogów... Jego słowa ugodziły mnie boleśnie, nie wiem sama dlaczego... W końcu moja dawna rodzina też nie była od początku do końca święta. Zostawili mnie kiedy zaczęło się gorzej dziać, porzucili na pastwę losu. Na pastwę prawdziwej mnie. Ciekawe, czy zaczynali sobie zdawać sprawę z tego, że tak naprawdę nie jestem wilkiem.
Spojrzałam na basiora i od razu zrobiło mi się go żal. Samotny, okaleczony... Bez rodziny, pozostawiony tylko z bliznami na ciele i ranami w pamięci...
Nagle te myśli opuściły mnie, bo przed oczami zamajaczyła mi czarna plama. Zamrugałam z dezorientacją, podnosząc głowę.
- Już jesteśmy. - poinformował mnie Gray, zatrzymując się. Zauważyłam, że tutaj las się kończy, a spod gałęzi wyłania się olbrzymia polana i jezioro. Wiatr zawiał, niosąc delikatną woń wody i ptaków. Wciągnęłam ją nosem, rozkoszując się tym bodźcem. Grayback uśmiechnął się delikatnie.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. - odparł, kierując swój wzrok na toń. Ja również tam spojrzałam, dostrzegając małe stadko kaczek.
<Gray?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz