niedziela, 27 listopada 2016

Grayback cd Kangae

Zniżyłem łeb i przytknąłem nos niemalże do gruntu, aby móc intensywniej poczuć woń naszych przyszłych ofiar. Hmm... Wydaje mi się, że to był jeden rosły kozioł i kilka samic wraz z młodymi. Kozioł podniósł łeb tak, jakby węszył. Niemalże mogłem dostrzec barwę czerwieni w jego rozchylonych nozdrzach.
- Kan... - szepnąłem, przykucając na ziemi. - Widzisz tę młodą sarenkę na cienkich nóżkach?
- Widzę. - odparła krótko.
Wilczyca przybrała podobną pozycję do mnie. Widziałem jednak, że jej nogi niepewnie drżały.
Spokojnie, tylko spokojnie... Mamy jedną szansę.
Nagle samiec ryknął i ruszył przed siebie, a do moich uszu dobiegło gardłowe warczenie. Nieco później zobaczyłem jakąś białą postać biegnącą w moim kierunku.
- Cholera! - krzyknąłem i ukończyłem, zanim mnie dopadła. - Co ty sobie wyobrażasz?!
Wilk był biały i dość rosły. Nie znałem go wcześniej.
- Grayback? - zapytał zdyszany. W jego oczach było widać przerażenie.
- Tak. - odparłem przyglądając się przybyszowi.
- Musimy porozmawiać... - wysapał ciężko.
<Convel? Kan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz