sobota, 9 lipca 2016

Od Lestego

Nade mną sójka wzbiła się w powietrze. Uśmiechnąłem się pod nosem, lubiłem te ptaki. Nie miałem jednak ochoty na ganianie się z nimi. Wyczekiwałem spotkania z Asar. Miała tutaj przyjść. Nie było to spotkanie handlowe, ot, zwykłe towarzyskie. 
Podniosłem się z ziemi, jednocześnie otrzepując z futra ziemię i wyschniętą trawę. Robiło się coraz chłodniej, ale mi to nie przeszkadzało, przeciwnie, było mi z tym dobrze. Z nudów zacząłem przygryzać jakiś korzeń wystający z ziemi. Był gorzki.
***
Z daleka zobaczyłem spokojnie idącą w moją stronę Asar, uśmiechała się lekko. Podbiegłem do niej i zamerdałem ogonem.
- Cześć. - przywitała się, nadal szczerząc zęby.
- Hej! - odparłem jej entuzjastycznie i po obróceniu się w miejscu kilka razy usiadłem pod drzewem i wlepiłem w nią spojrzenie. - Opowiesz mi cooś?
Wilczyca spojrzała na mnie pobłażliwie, ale po dłuższej chwili naciskań zgodziła się. 
- Więc - zaczęła. - Kiedy byłam na pustyni...
- Pustyni? - przerwałem jej.
- Hmm... Pustynia to teren bez żadnej roślinności, sam piasek. Jest tam okropnie gorąco w dzień, a noce są lodowate.
Dziwne miejsce.
- Mów dalej, proszę. - zachęciłem ją i ułożyłem łeb na przednich łapach.
- Wędrowałam po niej w poszukiwaniu jednego, tajemniczego amuletu. To niemalże legenda, działał na szczęście. Podczas mojej wędrówki, złapała nas burza piaskowa.
Nie miałem pojęcia, czym jest burza piaskowa, ale postanowiłem jej nie przerywać.
- Praktycznie nas zasypało. Żyliśmy w wydrążonych przez małe, pustynne lisy korytarzach, żywiąc się jedynie padliną i małymi gryzoniami. To było straszne. Ale była jedna piękna rzecz. Codziennie wieczorem, śpiewały nam piaski. To niepowtarzalny dźwięk. Niestety, amuletu nie znalazłam...
- Mogę pójść z Tobą i go poszukać. 
- Tak? - Asar zaświeciły się oczy.
- Tak. - potwierdziłem.
- No to w drogę! - Wilczyca wstała i razem ze mną poszła na zachód.
<kontynuacja samodzielna>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz