czwartek, 7 lipca 2016

Od Hardej

Ciemno. Jest tutaj ciemno. Spoglądam w dal, jednak zauważam tylko kraty i czarne wnętrze ciężarówki. Nie wiem, gdzie mnie wiozą. Świat ma tylko cztery strony, więc w którąś na pewno.
Odłapali mnie w czasie snu. Przyszli, założyli coś, co nazwali kagańcem na pysk i wrzucili tutaj. Nie mam żadnej zbytniej swobody ruchu. Kładę łeb na łapach i zasypiam.
* * *
Musieli zauważyć, że zasnęłam, ale nawet mnie nie obudzili. Ot, po prostu wystawili otwartą już klatkę na zewnątrz. Wyszłam z niej i rozejrzałam się.
Drzewa, trawy, kwiatki, chmury, ptaki... Wilk. Leżał tam, biały i potężny. Ziewnęłam, nie czując na sobie nic, co by mnie krępowało.
Powoli zbliżałam się w jego stronę; nie prosto, lecz po łukach. Chyba mnie nie zauważył.
Zastanawiałam się, czemu mnie w ogóle tutaj przewieźli. Co, przeszkadzałam im tam? Niee, nazwali to eksperymentem. Cokolwiek to jest.
Ze strony basiora dobiegł mnie cichy, ale nadal słyszalny głos:
-... jestem sam.
Nie widział mnie, co stawiało mnie na dobrej pozycji. Ukryłam się bardziej i odparłam:
- Nie jesteś sam.
Odwrócił się gwałtownie w moją stronę i spiął mięśnie.
- A ty to kto? - spytał podejrzliwie, dokładanie mnie oglądając. Jego głos był bardzo przyjemny dla ucha.
- Ja... - zamyśliłam się. - Mam na imię Harda. A ty? Skąd jesteś? Są tu inni?
<Basiorze?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz