czwartek, 7 lipca 2016

Od Convela cd Snorri


Dreptałem zirytowany za Snorrim. Po drodze, gdy Alfa pogonił królika, sam zdążyłem zapolować. Teraz ciągnąłem za sobą dorodnego jelenia. Gdy dotarliśmy na polanę, Snorri potruchtał do Calme, a ja zostałem w cieniu.
 Położyłem pod drzewem martwego jelenia. Był duży. Zacząłem spokojnie go jeść, wybierając najsmaczniejsze dla mnie kąski: udo, grzbiet, kark. Resztę na wpół zjedzonego śniadania zostawiłem i położyłem się pod drzewem obok, obserwując Snorriego i Calme. Uznałem, że pysk z krwi zwierzęcia mogę obmyć później.
- Ale parka - parsknąłem cicho, patrząc jak Snorri upuszcza przed waderą martwego uszatego.
 Westchnąłem głęboko.
- A ja jak zwykle jestem sam... - potrząsnąłem łbem i potruchtałem w stronę potoku, żeby trochę się umyć.
Gdy dotarłem na miejsce, bez wahania doczłapałem się do brzegu, po czym zszedłem na głębszą wodę, zanurzając się po samą szyję. Woda była chłodna, ale nie za zimna. Zanurzyłem się cały, potrząsając pod wodą łbem, żeby zmyć resztki obiadu z futra, po czym wynurzyłem łeb nad powierzchnię. Wróciłem na płytki brzeg i położyłem się w wodzie, opierając łeb na łapach.
- Czy ja naprawdę muszę być sam? - Rozmyślałem na głos. - Calme za partnera ma Snorriego i jest jedyną waderą jaką znam. Dlaczego ja zawsze zostaję... gdzieś? Czemu ciągle jestem sam? - Głos mi się momentalnie ściszył.
- Nie jesteś sam. - powiedział ktoś.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz